Polska kolonia w NCAA zaczyna sezon

W obliczu lockout’u w lidze NBA najbardziej interesującymi rozgrywkami za oceanem jest uniwersytecka liga. Sezon 2011/12 na parkietach NCAA już wystartował, co spotkało się z ogromnym entuzjazmem fanów z całego świata. Powody do radości mają również Polacy, bowiem dawno biało-czerwoni nie mieli tak silnej reprezentacji w USA.
news

Jedyna szansa 

Wszystko wskazuje na to, że z polskiej „kolonii” w NCAA sezon 2011/12 będzie najlepszy w wykonaniu Olka Czyża. 21-letni skrzydłowy jest graczem pierwszej piątki i jednym z liderów uniwersyteckiej drużyny Nevada, którą wielu ekspertów typuje do zwycięstwa w konferencji WAC. Być może będziemy mieli więc znów kolejnego Polaka w „March Madness”.

- Tak naprawdę nigdy nie rozegrałem pełnego sezonu na uniwersyteckich parkietach. Rozgrywki 2011/12 to tak naprawdę pierwszy, a zarazem ostatni mój rok w NCAA, kiedy będę regularnie grał. To ekscytujące, ale i trochę smutne. Muszę to jak najlepiej wykorzystać - mówi Czyż, który przez transfer z Duke do Nevada stracił prawie cały sezon.

Kiedy polski skrzydłowy w 2008 roku opuszczał „rodzinne” Reno, gdzie z miejscową szkołą średnią wywalczył stanowe mistrzostwo wielu koszykarskich ekspertów określało go jako „surowego” i mało gotowego do gry na najwyższym poziomie. Blisko 2 lata treningów w Duke pod okiem Mike’a Krzyżewskiego sprawiły jednak, że nasz rodak wcale nie jest skreślony w walce o miejsce w przyszłorocznym drafcie do NBA.

- Byłem pod wrażeniem postępów Olka. On naprawdę nauczył się jak dobrze grać w koszykówkę. Stał się skuteczniejszym snajperem. W szkole średniej jego gra w ataku opierała się głównie na zdobywaniu punktów spod samego kosza czy wsadach w kontrataku. Gdy wrócił pokazał się jako wszechstronny skrzydłowy, którego wszędzie pełno - uważa trener David Carter, który w 2010 roku namówił Czyża by ten wrócił do Reno i reprezentował barwy uczelni Nevada.

Polak od razu potwierdził swoją klasę - Nevada bez niego w składzie rozpoczęła sezon od fatalnego bilansu 2-7, by razem z Czyżem zakończyć rozgrywki serią 11-12. 21-latek w swoim pierwszym roku, kiedy dostawał regularną szansę gry notował przeciętnie 12,3 punktu i 5,7 zbiórek, mając przy tym 45-proc. skuteczność w rzutach za 3.

Teraz przed skrzydłowym z Gdyni dużo trudniejsze zadanie - kibice, jak i sztab szkoleniowy Wolf Pack oczekują, że Czyż poprowadzi ich ekipę do jednego z najlepszych sezonów w ostatnich latach. Celem, wcale nie nierealnym, jest mistrzostwo konferencji WAC, co poskutkuje automatycznym awansem do „March Madness”. Były zawodnik Prokomu Trefla nie powinien obawiać się braku miejsca w pierwszej piątce - w ostatnich przedsezonowym sparingu z Chico State miał 12 punktów, 7 zbiórek i 3 przechwyty.

Wielki powrót

Jednym z najbardziej zapomnianych graczy NCAA w sezonie 2011/12, który z pewnością powalczy o miano największego zaskoczenia tych rozgrywek jest Jakub Kuśmieruk. Mierzący 223 cm Polak przypomniał o sobie w świetnym stylu zdobywając dla jego Idaho State 20 punktów w wygranym niedawno sparingu z Rocky Mountain.

- Byłem nieco niespokojny wobec tego spotkania. Po dwóch latach bez żadnego oficjalnego spotkania z powodu mojego transferu dobrze było wrócić na parkiet - powiedział Kuśmieruk, który przeciwko Rocky Mountain nie tylko zadebiutował w barwach nowej drużyny, ale rozegrał swoje pierwsze spotkanie od blisko 2 lat! 

Poprzednie 2 sezony na uniwersyteckich sezonach nie były zbyt udane dla „polskiego giganta”, który w barwach Central Floryda notował zaledwie 1,8 punktu i 1,3 zbiórki grając przeciętnie zaledwie 6 minut. Nic więc dziwnego, że Kuśmieruk zdecydował się na transfer do Idaho State, gdzie pełni istotną rolę w drużynie trenera Joe O’Briena. - Mamy grać urozmaiconą ofensywę. Co prawda staramy się grać szybko, ale musimy też szukać Jakuba pod koszem, ponieważ jego wzrost i umiejętności dają nam wiele możliwości - mówi O’Brien.

22-latek, który dotychczas miał największe problemy z kondycją i koordynacją ruchową solidnie przepracował roczną przerwę i ma zamiar wrócić w wielkim stylu. Pochodzący z Sokołowa Podlaskiego środkowy zrzucił aż 25 kilogramów, zbijając wagę z 142 do 117 kg! - Chcę być jak Marcin Gortat, który imponuje mi swoją ciężką pracą. Mam nadzieję, że i ja wreszcie pokażę swój potencjał - mówi Kuśmieruk.

Pechowy początek

Przygotowania do sezonu 2011/12 były bardzo pechowe dla Tomasza Gielo, który do USA przeniósł się w minione wakacje i od tegorocznych rozgrywek będzie reprezentował barwy Liberty. 18-letni skrzydłowy bardzo ambitnie pracował by przystosować swoje ciało do amerykańskiego stylu koszykówki, lecz kilka dni przed pierwszym spotkaniem sezonu doznał kontuzji.

- Na jednym z treningów przy próbie wsadu zostałem popchnięty i źle spadłem na rękę. Zdiagnozowano u mnie zwichnięcie łokcia i czeka mnie 6-tygodniowa przerwa. Bardzo nastawiałem się na udany początek, zwłaszcza, że na inaugurację zagramy z Texas A&M. Niestety będę musiał poczekać na swój debiut - mówi Gielo.

Tuż po niezwykle pracowitych wakacjach, kiedy to pochodzący ze Szczecina skrzydłowy reprezentował Polskę na mistrzostwach świata do lat 19 i mistrzostwach Europy do lat 18, Gielo wyleciał z nową drużyną na tournee po Europie. Jego Liberty rozegrało kilka sparingów z lokalnymi zespołami, a aklimatyzujący się wciąż w nowym otoczeniu Polak dostawał swoje szanse. Najlepiej spisał się w meczu przeciwko Kaysersberg, kiedy to w 10 minut zapisał na swym koncie 3 punkty i 7 zbiórek.

- Tomek bardzo dobrze radził sobie w przedsezonowych przygotowaniach. Sztab szkoleniowy uznał, że na razie będzie on wystawiany jako silny skrzydłowy, ale będzie pracował też dużo nad umiejętnościami typowymi dla gracza obwodowego. Jak na razie jego największym problemem była fizyczność. Mamy tutaj jednak bardzo dobrze zaplecze i fachowca od siłowni, więc wkrótce Tomek powinien poprawić ten element - mówi Paweł Mrozik, który jest jednym z asystentów trenera w Liberty.

 

udostępnij