Biało-czerwoni w grupie grali ze zmiennym szczęściem. Na otwarcie mistrzostw wygrali z Czechami, z którymi na minutę przed końcem przegrywali 15:18. Nasi południowi sąsiedzi rzucali w tym spotkaniu na zwycięstwo, ale musieli uznać wyższość graczy znad Wisły, tracąc punkty w ostatniej sekundzie zawodów. Piłkę zebrał debiutujący w kadrze Norbert Kulon i dograł do znajdującego się pod koszem Przemysława Rducha. Jego trafienie zapewniło Polakom wygraną 20:19.
- Czesi mają bardzo młody zespół i widać w ich grze znaczne postępy. Niedawno grałem z nimi w Brnie i nie mieliśmy z tą drużyną większych problemów, ale w Rumunii zaczęli mecz od bardzo dobrej obrony, a gdy do tego doszły punkty w ataku, zrobiło sie nieciekawie. Dobrze, że w końcówce mieliśmy przewagę doświadczenia - opisuje przebieg zawodów reprezentant Polski Filip Kenig.
Opócz Keniga w kadrze znajdują się jeszcze Przemysław Lewandowski, Przemysław Rduch oraz Norbert Kulon, który zastąpił grającego w eliminacjach Szymona Rducha.
Także starcie z Holandią Polacy rozpoczęli nie najlepiej, bo od wyniku 3:7. Na dwie minuty przed końcem był remis 9:9, lecz w tym momencie "Pomarańczowi" trafili dwa rzuty za jeden punkt i utrzymali swoją przewagę do końca. - Oba zespoły były bardzo zmęczone intensywnością spotkania, stąd niska skuteczność w ostatnich minutach. Podobnie jak Holendrzy chcieliśmy przeprowadzić zmianę, ale nie było przerwy w grze, więc nie było takiej możliwości. Szkoda, bo można było pokusić się o wygraną - przyznaje Kenig.
Turniej finałowy w Bukareszcie rozgrywany jest w galerii handlowej AFI Palace Cotroceni tylko na jednym boisku. Koszykarze mają więc niewiele czasu na przedmeczową rozgrzewkę. Zdaniem Filipa Keniga odbija się to na skuteczność uczestników mistrzostw. - Jest bardzo duszno, ale to cena jaką płaci się za zwiększenie popularności tej odmiany koszykówki - żartuje Keing. - Rozmawiałem z wieloma reprezentantami z różnych krajów i wszyscy zwracają na to uwagę. Brakuje nam też przedmeczowej rozgrzewki, stąd niższa skutecznośc niż zwykle wszystkich drużyn. Turniej cieszy się jednak dużym zainteresowaniem ze strony kibiców a dla nas koszykarzy to największa nagroda - dodaje reprezentant Polski.
Polacy w niedzielę zmierzą się w ćwierćfinale ze Słowenią, której chcieli uniknąć. Kenig nie przekreśla jednak szans reprezentacji na zwycięstwo. - Nie są nie do pokonania, ale wygrana byłaby ogromnym sukcesem. To bardzo doświadczona drużyna, grająca ze sobą od 4-5 lat, takie zgranie zawsze procentuje. Pamiętam jednak mecz z udziałem Przemka Rducha, w którym też nie postawiłbym złamanego grosza na drużynę "Cieniasów", a jednak potrafili z nimi wygrać. Obiecuję, że będziemy walczyć do końca o korzystny wynik - deklaruje Kenig.
Polska - Czechy 20:19
Polska - Holandia 10:11
Poniżej link do transmisji z niedzielnych meczów: