Grupa III: Niesamowite emocja na zakończenie

Takich emocji nikt chyba nie spodziewał się nikt. Starcie dwóch najlepszych drużyn wrocławskiego turnieju przebiegało pod dyktando stargardzian, którzy po trzech kwartach prowadzili różnicą 8 punktów. W decydującej części meczu doszło jednak do niesamowitego zwrotu sytuacji. Gospodarze zdołali odrobić straty i na finiszu okazali się lepsi od rywala o jeden punkcik.

Zobacz statystyki meczu

Obie drużyny przystępowały do tego spotkania jako niepokonane. Obie miały zatem już zapewniony awans do turnieju finałowego, a jedynym pytaniem, na które nie była znana odpowiedź, to kto wygra cały turniej. Zawodnicy obu zespołów podeszli do meczu mocno skoncentrowani i nie było mowy o jakimkolwiek odpuszczaniu.

Wyrównana walka na parkiecie toczyła się od pierwszej akcji, a po kwarcie otwierającej mecz Spójnia prowadziła różnicą dwóch punktów. W drugiej stargardzianie dołożyli kolejny punkt do swojej przewagi i na przerwę udawali się z prowadzeniem 34:31.

Po przerwie wydawało się, że gospodarze ruszą do ataku i będą chcieli przejąć inicjatywę na boisku. Rywale jednak nie dawał za wygraną i nie tylko utrzymał prowadzenie, ale i powiększył je o kolejne pięć punktów.

Wrocławianie przystępowali zatem do decydującej kwarty przy stanie 53:45 dla Spójni i wydawało się, że sprawa jest już chyba rozstrzygnięta. Ostatnia kwarta to jednak koncert podopiecznych Łukasza Grudniewskiego, którzy ostatnią kwartę wygrali 19:10, a cały mecz 64:63.

Koszykarze Spójni mieli włączyć się do walki o awans we wrocławskim turnieju,  bo faworytami były zespoły Śląska i sopockiego Trefla. Stargardzianie tak bardzo się włączyli, że byli o krok od wygrania całego turnieju. Tym samym podopieczni Ireneusza Purwinieckiego zgłosi swój akcje do walki o najwyższe laury już w turnieju finałowym.

Śląsk wygrał i taki miał plan na ten turniej. Trzy mecze i trzy wygrane z pewnością cieszą. Wrocławianie udowodnili też, że są drużyną z charakterem, co udowodnili w czwartej kwarcie dzisiejszego spotkania.

udostępnij