Start Lublin po raz kolejny udowodnił, że zwycięstwo nad Sokołem Łańcut we własnej hali nie było przypadkiem. Lublinianie, dzięki dobrej obronie w drugiej połowie, pewnie pokonali Znicza Basket. O sukcesie gospodarzy decydował Michał Aleksandrowicz, który przez cztery lata grał w mazowieckim klubie. 22-letni skrzydłowy rzucił 15 punktów, a do tego miał 8 zbiórek.
W połowie pierwszej kwarty Rosa Radom przegrywała z Suderami 6:12, ale w kolejnych minutach miała już zdecydowaną przewagę. Gospodarze bardzo dobrze wypadli zwłaszcza w trzeciej kwarcie, pozwalając rywalom na zdobycie zaledwie pięciu punktów. Rosie udało się zatrzymać po przerwie Łukasza Niesobskiego, który po zmianie stron uzyskał tylko 1 punkt (łącznie 13). Kolejny raz w tym sezonie Sudety na mecz wyjazdowy przyjechały tylko w 9.
Dobra gra Dariusza Oczkowicza, głównie w pierwszej kwarcie, to za mało, aby myśleć o zwycięstwie nad SKK Siedlce. Zespół Dusana Radovicia, który w roli szkoleniowca na własnym parkiecie do tej pory jeszcze nie wygrał, prowadził tylko raz i to na początku zawodów. Gospodarze nie znaleźli sposobu na zatrzymanie specjalizującego się głównie w defensywie Michała Przybylskiego. Tym razem skrzydłowy SKK rzucił 21 punktów i miał 6 zbiórek. Po dłuższej przerwie na boisku pojawił się Adrian Czerwonka (2 pkt, 3 zbiórki i 3 asysty).
Przemyska hala jest niewątpliwie atutem Budimex Polonii Przemyśl. „Niedźwiadki” w roli gospodarza wygrały już szóste z siedmiu spotkań, tym razem ogrywając ostatni w tabeli POLOmarket Sportino Inowrocław. Goście w całych zawodach popełnili o 9 strat więcej niż rywale i to głównie z tego powodu przegrali zawody. Ponownie wsparcia ze strony rezerwowych Sportino nie znaleźli gracze pierwszej piątki, którzy zdobyli 62 z 65 punktów zespołu. Strzelecki pojedynek Huberta Mazura z Grzegorzem Kukiełką dla koszykarza Polonii. Mazur 36 minut potrzebował na zdobycie 22 punktów, w tym 5/10 za 3. 7 asyst, 5 przechwytów, 5 punktów i 5 zbiórek wśród gospodarzy miał Tomasz Przewrocki.
Na sześciu zwycięstwach z rzędu zatrzymał się licznik AZS WSGK POLFARMEX. Beniaminek w połowie trzeciej kwarty prowadził już 43:30, ale w kolejnych minutach stracił 13 punktów z rzędu i mecz się wyrównał. Zawodnicy Jarosława Krysiewicza zdołali jeszcze wyjść na prowadzenie, lecz w końcówce większym opanowaniem wykazali się goście. Ponownie bardzo dobre zawody rozegrał Adam Parzych (24 pkt i 2 przechwyty). AZS nie pomogło kolejne double-double Michała Marciniaka (15 pkt i 10 zbiórek).
Starcie dwóch czołowych drużyn pierwszej ligi to był typowy mecz walki, w którym rwana gra w ataku, górowała nad efektownymi akcjami. Skuteczniejsi w takim sposobie rozgrywania zawodow okazali się gracze Pawła Turkiewicza. Na początku lepsi o kilka punktów byli gospodarze, ale pod koniec drugiej kwarty czternastopunktową przewagę wypracowali koszykarze Startu. Po zmianie stron nie potrafili jej jednak utrzymać, a na zakończenie trzeciej części spotkania gospodarze zbliżyli się do rywali na jeden punkt. W kolejnej osłonie Polski Cukier SIDEn zagrał jednak tragicznie, nie zdobywając punktu przez pierwsze siedem minut. Start w tym czasie czwartą kwartę wygrał 10:0, pieczętując tym samym wygraną. Tylko pięć minut na boisku wytrzymał Łukasz Żytko, który zmaga się z kontuzją stopy. Na parkiecie nie zobaczyliśmy też Dawida Przybyszewskiego (Polski Cukier) i Aleksandra Krauze oraz Adama Lisewskiego (Start). Z miejsca w pierwszej piątce gdynian wydatnie skorzystał Piotr Śmigielski (25 pkt).
Pauzował: MKS Dąbrowa Górnicza