Aaron Cel: Mateusz Ponitka ciągnie naszą drużynę

- Kosmita, to jest niesamowite. Przecież triple-double Mateusz zanotował w ćwierćfinale EuroBasketu w starciu z reprezentacją, w której gra najlepszy koszykarz na świecie - mówił po spotkaniu ze Słowenią Aaron Cel, skrzydłowy reprezentacji Polski.

news Zdjęcia | Wojciech Figurski/400mm.pl

Jest Pan już doświadczonym koszykarzem, który nie jedno przeżył bądź widział w koszykówce. Może więc wytłumaczy Pan jak to się stało, że reprezentacja Polski w 1/4 finału mistrzostw Europy pokonała broniących tytułu Słoweńców?

Drużynowo z sercem oraz charakterem. Od początku spotkania wierzyliśmy w siebie i we własne umiejętności. W pierwszej połowie spotkania było widać, że Słowenia nas nie szanuje. Wskazywał na to ich język ciała, ale nas to zupełnie nie obchodziło. Na parkiet wyszliśmy właśnie po to, aby ukarać rywali za zbytnią pewność siebie i to nam się udało w pierwszej połowie.
Po zmianie stron nie było jednak łatwo. Rywale przejęli inicjatywę w trzeciej kwarcie.
Zdawaliśmy sobie sprawę, że w drugiej połowie Słowenia będzie walczyć i zrobi dużo aby odrobić stratę. Nie myśleliśmy, że uczynią to tak szybko, niestety tak się stało. Potem jednak po raz kolejny w historii naszej reprezentacji pokazaliśmy charakter, serce oraz zimną krew.

Nie da się mówić o tym spotkaniu bez wspominania w samych superlatywach o Mateuszu Ponitce. To cudowny koszykarz, człowiek a przede wszystkim lider, który ciągnie naszą drużynę. Nie tylko koszykarsko, ale także poprzez swoje zachowanie i determinację. Ta zadziorność, zaangażowanie na sto procent, pokazuje nam, że my „żołnierze” nie możemy sobie pozwolić, aby być na niższym stopniu zaangażowania i determinacji niż Mateusz.

Chwali Pan postawę kapitana reprezentacji Polski, czyli widział Pan statystyki jakie w spotkaniu ze Słowenią zanotował Mateusz Ponitka?

Nie, nie widziałem ich. A jakie były?

26 punktów, 16 zbiórek, 10 asyst i 3 przechwyty

Kosmita, to jest niesamowite. Przecież takie statystyki Mateusz zanotował w ćwierćfinale EuroBasketu w starciu z reprezentacją, w której gra najlepszy koszykarz na świecie. Ja nie wiem, dlaczego Mateusz nigdy nie znalazł się w NBA?!

Od pierwszego treningu, później meczu na EuroBaskecie, podkreślacie, że nie jest ważne, kto ile minut przebywa na boisku, jakie zanotuje statystyki, ponieważ każdy w tym zestawie personalnym stara się dać wszystko co ma najlepsze drużynie.

Każdy z nas musi być gotowy do gry na pełnych obrotach. To jest naszą siłą. Jesteśmy wszyscy zgrani, wszyscy się lubimy i to nie dla prasy, aby wyglądało to ładnie, tylko takie są nasze rzeczywiste relacje.

Z reguły jak analizuje się grę Słoweńców, to wiadomo, że Luka Doncić przez 70 procent będzie trzymał piłkę. Piętnaście należy do Gorana Dragicia. To nie jest łatwe do wybronienia, ale łatwiejsze do przygotowywania się na mecz. My tymczasem musimy polegać na sile drużyny, w której są liderzy, ale te proporcje prezentują się zupełnie inaczej. Żaden z naszych reprezentantów nie gra obecnie ani w NBA ani w Eurolidze, więc mogę się tylko domyślać, że zawodnicy z tak wybitnymi karierami mogą nas trochę lekceważyć i nie doceniać Energa Basket Ligi. Kilka drużyn przekonało się już na tym EuroBaskecie, że byli w błędzie.

Ze Słowenią wspaniałe spotkanie rozegrał Jarek Zyskowski Kawał dobrej pracy pod koszem wykonał Olek Dziewa. W każdym meczu ktoś inny pokazuje, że jest w stanie pomóc tej drużynie. Porównałbym nas do greckiej falangi, która podczas bitwy porusza się do przodu w jednym szyku. Gdy wszyscy poruszają się razem, to nie ma obawy, że ktoś upadnie, bo we właściwym momencie koledzy go podniosą. Tak jest też z naszą drużyną, w której zawsze możemy na siebie liczyć.

W piątek o 17:15 czeka Was kolejne niezwykle trudne zadanie. Spotkanie o finał z Francją.

Skoro doszliśmy już tak daleko, to dlaczego mielibyśmy nie spróbować poczynić kolejnego kroku? Francja to świetny zespół, z zawodnikami rozpoznawalnymi na całym świecie, trzeba do tego spotkania podejść z pokorą, ale i chęcią pokazania, że można wygrać ten mecz. Na papierze Francuzi są zdecydowanym faworytem, lecz wyniki spotkań rozstrzygają się na parkiecie.

Mam nadzieję, że uda nam się odpowiednio zregenerować na piątek, bo spotkanie ze Słowenią kosztowało nas bardzo dużo zdrowia i w piątek będziemy gotowi, co brzmi niesamowicie, walczyć o finał!

udostępnij