Czarni drugim finalistą, Bartoszewicz nie dostał wsparcia

Dzięki wygranej 38:21 drugiej połowie spotkania STK Czarni Słupsk pokonują ŁKS KM Łódź 70:55 w półfinale mistrzostw Polski juniorów. Osamotniony w ataku łodzian był Bartłomiej Bartoszewicz, który zdobył blisko połowę punktów dla swojego zespołu.

zobacz statystyki meczu

Oba zespoły na hali Znicza pojawiły się nad długo przed meczem. Koszykarze a także sami trenerzy próbowali skupić się wyłącznie na swoim spotkaniu. Nie byli jednak w stanie i nieustannie spoglądali w kierunku parkietu. Konfrontację MKS-u Pruszków ze Spójnią Stargard Szczeciński widzieli wszyscy, część koszykarzy wchodząc na parkiet żartowała nawet, że także ich spotkanie dostarczy takich emocji.

Pierwsze minuty zdawały się to potwierdzać, lekką przewagę miał o prawda ŁKS, ale nie była ona wyraźna. Łodzianie po pięciu minutach prowadzili 8:2, a tę przewagę utrzymali już do samego końca pierwszej kwarty (18:12). - To było rozpoznanie przeciwników, gdyż te zespoły jeszcze nigdy w historii ze sobą nie grały - tłumaczył szkoleniowiec ŁKS-u Robert Zając.

Kolejne minuty należały już jednak do Czarnych, którzy przez większą część meczu bronili strefą. Dzięki temu słupszczanom udało się skutecznie powstrzymać pod koszem Bartłomieja Bartoszewicza. Lider ŁKS-u próbował różnych rozwiązań, lecz nie dostał wsparcia zawodników z obwodu. Mimo obrony strefowej łodzianie w pierwszej obronie oddali tylko cztery rzuty za trzy punkty. - Obawialiśmy się wysokich graczy rywali, dlatego zdecydowaliśmy się na taką defensywę. Nawet kosztem kilku straconych punktów - wyjaśnił trener Czarnych Robert Jakubiak.

W drugiej połowie łodzianie dalej nie potrafili sobie poradzić ze strefą, wyraźnie przegrywając drugie dwadzieścia minut. Na cztery minuty przed końcem Czarni prowadzili już 65:45, a trener Jakubiak zdecydował się wprowadzić na boisko rzadko grających rezerwowych. Mniejsze ogranie meczowe rywali szybko wykorzystali zdeterminowani łodzianie. Po dwóch celnych trójkach 16-letniego Dawida Morawca ŁKS odrobił część strat. -

- To było jednak za mało. Trzeba było trafić więcej rzutów wcześniej, na tej samej hali, w tym samym dniu druga drużyna nie mogła mieć już takiego szczęścia jak Spójnia - żałował Zając.

Mimo urazu kolana lider ŁKS-u Bartoszewicz rzucił 27 punktów i miał 12 zbiórek. W końcówce kontuzji kostki nabawił się inny zawodnik łódzkiego zespołu Aleksander Leńczuk. - Ten chłopak bardzo nam pomógł w spotkaniu z MKS-em Pruszków, bardzo na niego liczyłem także w kolejnych meczach. Niestety taki jest sport, a takie rzeczy się zdarzają - mówił Zając.

- Jakby ktoś przed turniejem finałowym powiedział nam, że zagramy w półfinale to bralibyśmy to w ciemno. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia. Teraz mamy chrapkę na złoto - zakończył opiekun Czarnych Robert Jakubiak.

Rywalem koszykarze ze Słupska w finale będzie Spójnia Stargard Szczeciński. ŁKS KM Łódź o brąz zmierzy się z MKS-em Pruszków.

Posłuchaj wypowiedzi trenera Czarnych

Posłuchaj rozmowy ze szkoleniowcem ŁKS-u


Adam Wall

udostępnij