finał: Złoto dla GTK Gdynia

Po raz pierwszy w historii drużyna GTK Gdynia zdobyła złoty medal mistrzostw Polski w kategorii do lat 14. W finale zawodnicy Tadeusza Noska po bardzo zaciętym meczu pokonali WKK Wrocław 53:50. MVP turnieju finałowego został wybrany Paweł Krefft.

zobacz statystyki meczu

Obie drużyny na centralnym szczeblu rozgrywek nie przegrały żadnego meczu. WKK w drodze do wielkiego finału wygrało siedem spotkań, zaś GTK osiem. W niedzielę ktoś musiał przegrać po raz pierwszy.

Zawody lepiej rozpoczęli koszykarze z Gdyni, którzy na przełomie pierwszej i drugiej kwarty wypracowali czternastopunktową przewagę (20:6), rzucając w tym czasie jedenaście punktów z rzędu. - Po powrocie do Wrocławia musimy wszystko na spokojnie przeanalizować, bo drugi raz z rzędu najważniejsze spotkanie rozpoczęliśmy bardzo słabo - narzekał trener WKK Sebastian Potoczny. Dzień wcześniej w starciu z MKS Ochota Warszawa ekipa ze stolicy Dolnego Śląska przegrywała już nawet dwudziestoma punktami. Straty odrobiła jednak w końcówce.

Podobnie było w starciu z GTK. Wrocławianie poprawili skuteczność pod koszem, popełniając przy tym mniejszą liczę strat. W obronie mieli  problemy jedynie z Krystianem Chamerką, który w drugiej kwarcie zdobył wszystkie punkty dla swojego zespołu (13), ale przy przeciętnej skuteczności (4/13). - Niektórzy chłopcy nieco się rozluźnili. Zamiast dalej grać zespołową koszykówkę, postawili na indywidualne akcje. To mogło nas zgubić - przyznał szkoleniowiec GTK Tadeusz Nosek.

Rozpędzone WKK pewnie wygrało trzecią odsłonę zawodów i na początku czwartej wyszło na drugie w tym meczu prowadzenie. Dobre zawody rozgrywał Bartłomiej Rodak, który umiejętnie dyrygował grą swoich kolegów, zdobywając przy tym 8 punktów. Pod tablicami wspierał go środkowy Adam Kuraś (12 zbiórek w całym meczu). - Dla mnie ci chłopcy okazali się odkryciem  finałowego turnieju. Obaj zagrali zdecydowanie powyżej swoich możliwości - chwali Potoczny.

Po efektownym wbiciu pod kosz Mikołaja Góriańczyka na pięć minut przed końcem koszykarze z Wrocławia prowadzili 48:39. W tym czasie GTK nie potrafiło zdobyć nawet punktu. Zawodnicy nie wyglądali jednak na załamanych. Nadal grali konsekwentnie, często szukając fauli. - Świadczy to bardzo dobrze o chłopakach. Widać, że w trudnych momentach są pewni tego co robią - cieszył się opiekun gdynian Tadeusz Nosek.

Wytrwałość drużynie z trójmiasta opłaciła się w końcówce. Dzięki skutecznie egzekwowanym przez Pawła Kreffta rzutom wolnym, na dwie minuty przed końcem, GTK powróciło na prowadzenie (51:50). - Popełniliśmy kilka niepotrzebnych fauli - żałował Potoczny. - Pozwoliliśmy rywalom na powrót do gry.

Wrocławianie uciekali się do różnych sposobów przełamania strzeleckiej niemocy. Próbowali penetrować strefę podkoszową, dogrywali do wysokich zawodników, a także oddawali rzuty z dystansu. - W dużym stopniu opieramy swoją grę na rzucie za trzy. Mieliśmy pozycje, ale piłka nie chciała wpadać do kosza - narzekał opiekun WKK. Bliski wyprowadzenia wrocławian na prowadzenie był Rodak, ale po jego rzucie piłka wykręciła się z kosza. Chwilę później decydujący atak przeprowadzili koszykarze GTK. Piłkę długo kozłował Krefft, spróbował penetracji, po czym podał do ustawionego na obwodzie Filipa Radziszewskiego, ten wpił się w pole trzech sekund i oddał rzut z trudnej pozycji, po którym piłka wpadła do kosza. - Mimo, że mamy w zespole dwóch snajperów, Kreffta i Chamerkę, to decydujące punkty w końcówce zdobywali zawodnicy nie brani przez przeciwnika pod uwagę. To świadczy o naszej sile - komentował Nosek.

Na 6 sekund przed końcem GTK prowadziło trzema punktami i miało tylko trzy przewinienia zespołowe. Trener gdynian nie kazał jednak faulować. Później tłumaczył, że bez uciekania się do faulu chciał obronić ostatnią akcję. Głównie podwajając Rodaka. W ostatniej akcji meczu za trzy rzucał więc Wasiuta, który na centralnym szczeblu rozgrywek trafił wcześniej dwa rzuty z obwodu. Tym razem przestrzelił - Przyjechaliśmy do Warszawy z myślą o złocie. Nie udało się go zdobyć. Szkoda, ale kontekście pracy, jaką ci chłopcy wykonali przez cały sezon, wspólnie z trenerem Piotrem Gliniakiem jesteśmy zadowoleni - mówił Potoczny.

W końcówce szkoleniowiec gdynian nie mógł skorzystać z Aleksandra Nuszela i Michała Zonka, którzy opuścili parkiet z powodu nadmiernej ilości przewinień. Ostatnie minuty meczu z ławki obserwował również Chamerka. - Krystian odniósł kontuzje śródręcza. Dopiero w szpitalu przekonamy się, co tak naprawdę mu się stało. Najprawdopodobniej jednak z kości jest złamana. Całe szczęście, w tym nieszczęściu, że Krystian jest praworęczny, a problemy ma z lewą ręką - tłumaczył Nosek.

- Wynik finału jest olbrzymią niespodzianką zarówno dla chłopaków, ich rodziców, a trochę też dla mnie. Jechaliśmy z marzeniem, żeby zdobyć jakikolwiek medal. Udało nam się wywalczyć złoto - zakończył uradowany trener GTK Gdynia.

 

Najlepszy zawodnik GTK Gdynia na turnieju finałowym: Krystian Chamerka

 

Najlepszy zawodnik WKK na turnieju finałowym: Adam Kuraś

Posłuchaj trenerów po meczu:
Tadeusz Nosek (GTK Gdynia)
Sebastian Potoczny (WKK Wrocław)

Adam Wall

udostępnij