Osłabione brakiem poważnie kontuzjowanego Michała Przybylskiego oraz Kamila Sulimy SKK Siedlce gładko przegrało w Dąbrowie Górniczej z miejscowym MKS. Oba zespoły przystępowały do tego spotkania po serii ligowych porażek, choć z powracającymi po kontuzjach graczami. Na boisku pojawili się Marcin Piechowicz (MKS) i Adrian Czerwonka (SKK). Zespół Wojciecha Wieczorka rozpoczął rewelacyjnie, od stanu 13:8 rzucając dwanaście punktów z rzędu. Tę przewagę gospodarze już tylko powiększali. Dobrze grą MKS kierował Grzegorz Grochowski, który oprócz 12 punktów miał 13 asyst. Koszykarze MKS trafili łącznie 13 rzutów z dystansu.
Nawet najsłabsze zawody w sezonie Kamila Łączyńskiego nie przeszkodziły drużynie PBS Bank Efir Energy w wywalczeniu kompletu punktów w Szczecinie. Pod nieobecność Piotra Pluty, który przed tygodniem odszedł z klubu, dobrze w ataku wypadł Wojciech Pisarczyk (19 pkt). Spotkanie było zacięte od początku do końca a żadna z drużyn nie potrafiła wypracować choć na chwilę przewagi większej niż siedem punktów. Goście wygrali, bo byli skuteczni z linii rzutów wolnych w końcówce. W ostatnich osiemdziesięciu sekundach MOSiR wykorzystał 7 z 8 rzutów wolnych, nie trafiając tylko ostatniego. Po nim Akademicy mogli doprowadzić do dogrywki, ale Jaromir Szurlej nie trafił z trudnej pozycji. Po objęciu zespołu przez Zbigniewa Majcherka do formy sprzed lat powrócił Łukasz Biela (19 pkt i 5 zbiórek).
Takiej dominacji jednego zespołu w pierwszej lidze nie było od czasów Zastalu Zielona Góra, który na przełomie sezonu 2007/2008 wygrał 21 spotkań z rzędu, ale nawet wówczas nie osiągał tak przekonywujących rezultatów z drużynami z czołówki. Śląsk dominował w Kutnie od pierwszych sekund, wygrywając każdą z kwart różnicą przynajmniej dziewięciu punktów. Dotychczasowy wicelider miał olbrzymi problem z zatrzymaniem Pawła Kikowskiego, który szybko trafił trzy trójki. Później punkty rozłożyły się na pozostałych graczy. Na tle niskich graczy Śląska przeciętnie wypadli obwodowi AZS, a cały zespół miał duże problemy ze skutecznością. Najwięcej punktów dla dolnośląskiej ekipy uzyskał Paweł Kikowski (25 i 8/9 z gry).
Najlepsze zawody Piotra Hałasa (22 pkt i 4 zbiórki) w tym sezonie oraz przyzwoita gra Bartosza Dubiela (8 pkt, 7 zbiórek i 5 asyst) w dużej mierze przyczyniły się do zwycięstwa NETO Sokoła w derbach Podkarpacia z Budimpex-Polonią. Pod koniec drugiej kwarty przewaga gospodarzy wynosiła nawet piętnaście punktów, ale przed ostatnią częścią spotkania „Niedźwiadki” zbliżyły się na odległość jednego trafienia z dystansu. Ostatecznie goście przegrali 60:65, ale znaczną część strat odrobili w ostatnich trzech minutach (9:0 dla Budimpex-Polonii). Tylko 18 minut przebywał na boisku Maciej Klima (2 pkt, 1 zbiórka i 3 straty). Pod nieobecność podstawowego podkoszowego double-double uzyskał Kamil Gawrzydek (10 pkt i 10 zbiórek).
Koszykarze UMKS Kielce zrobili wszystko, aby pokonać BM Slam Stal, ale nie dało im to drugiego zwycięstwa w lidze przed własną publicznością. W ataku widoczny był zwłaszcza Artur Busz, autor 6 trafień z dystansu, ale pozostali zawodnicy mieli problem ze skutecznością. Goście wykorzystali zwłaszcza dużą przewagę pod koszem, na której korzystali w dużej mierze także obwodowi. 17 punktów rzucił Marcin Kałowski, a krytykowany za ostatnie spotkanie ligowe Marek Szumełda-Krzycki zdobył 10 punktów i miał 7 asyst.
Wydawało się, że po zwycięstwie w Krośnie Polski Cukier zdoła złapać rytm, który pozwoli drużynie Eugeniusza Kijewskiego zadomowić się w pierwszej piątce rozgrywek. Torunianie przegrali jednak 4 ze swoich ostatnich 5 spotkań ligowych, ulegając tym razem na własnym boisku Spójni. Trener Ireneusz Purwieniecki odważniej sięgnął po młodych wychowanków Spójni, a ci radzą sobie w rozgrywkach nadspodziewanie dobrze. Minuty na boisku wykorzystał zwłaszcza Bartłomiej Wróblewski (7 pkt i 2 zbiórki), który dwa lata temu prezentował życiową formę w finałach mistrzostw Polski juniorów. Polski Cukier czwartej kwarcie błyskawicznie rzucił osiem punktów z rzędu, odrabiając tym samym siedmiopunktową stratę, ale później miał problem z upilnowaniem Huberta Pabiana (11 pkt w czwartej kwarcie) oraz Tomasza Stępnia. Goście wystąpili bez kontuzjowanego Bartłomieja Szczepaniaka.
AZS Politechnika Big Plus przebojem wywalczyła bezpośredni awans do pierwszej ligi. Zespół Waldemara Mendela solidnie rozpoczął też zmagania na zapleczu PLK, ale ostatnio gra wyraźnie słabiej. Poznanianie momentami wyglądają na boisku tak, jakby nie wierzyli w kolejne wygrane w lidze. Błyskawicznie wykorzystała to Franz-Astoria Bydgoszcz już do przerwy prowadząc różnicą dwudziestu dwóch punktów. W trzeciej części spotkania zespół zwiększył tę przewagę do trzydziestu jeden punktów, a trener Jarosław Zawadka mógł zacząć eksperymentować składem. Tylko 23 minuty przebywał na boisku Mateusz Bierwagen (15 pkt). Na tle nieskutecznego Adama Metelskiego (4/12 z gry) dobrze zaprezentowali się podkoszowi Franz-Astorii Bydgoszcz.
Marcel Wilczek w szóstym kolejnym meczu w pierwszej lidze zanotował double-double (14 pkt i 10 zbiórek), ale starcia ze Zniczem Basket głównie ze względu na skuteczność (5/13 z gry) nie może zaliczyć do udanych. Podkoszowi Wikany Startu mieli duży problem z zatrzymaniem Przemysława Szymańskiego (20 pkt i 9/10 z gry) oraz aktywnego Tomasza Pisarczyka (15 pkt i 9 zbiórek). Tomasz Celej w pierwszej kwarcie rzucił 4 z 4 rzutów z dystansu, ale swoje kolejne punkty uzyskał dopiero w ostatniej akcji meczu.
- Pekao S.A. 1 Liga Mężczyzn
- 01.12.2012 20:00
MKS Znicz Basket Pruszków
WIKANA START SA Lublin
Adam Wall
