Czas na wielki finał

Śląsk Wrocław od początku sezonu upatrywany jest jako główny kandydat do zwycięstwa w pierwszej lidze. Niezatrzymani w rundzie zasadniczej wrocławianie w wielkim finale tych rozgrywek zmierzą się z PBS Bank Efir Energy, który do play-off przystąpił z siódmego miejsca w tabeli, ale w tej fazie rozgrywek spisuje się wyśmienicie.
news Zdjęcia | http://www.wks-slask.pl/, Norbert Bohdziul

Kiedy trener PBS Bank Efir Energy Dusan Radović zaraz po zakończeniu sezonu zasadniczego otwarcie przyznał, że cieszy się z faktu, że ze Śląskiem Wrocław zagra dopiero w finale, można było posądzić go o pychę lub bujanie w obłokach. Tymczasem miesiąc później plan szkoleniowca znalazł swoje potwierdzenie w rzeczywistości. Co więcej to krośnianie jako pierwsi znaleźli się w finale, w którym musieli poczekać właśnie na Śląsk. Wrocławianie w rundzie zasadniczej nie mieli sobie równych (bilans 27-3), a pozbawiona Marcela Wilczka drużyna Wikany Startu Lublin choć walczyła, w pierwszej rundzie play-off okazała się zdecydowanie słabsza, ulegając 0:3.

W półfinale Śląsk, którego celem od początku jest awans do ekstraklasy, wygrał dwa pierwsze mecze z Polskim Cukrem SIDEn i chyba za szybko uwierzył, że może skupić się na grze w finale. Zdziesiątkowani chorobą torunianie szybko odbudowali się po drugim wysoko przegranym meczu i dzięki dużemu doświadczeniu poszczególnych graczy zdołali wygrać oba mecze w hali „Spożywczaka”, zmuszając tym samym rywali do rozegrania piątego spotkania. To Śląsk wygrał a zainteresowanie ze strony kibiców przerosło możliwości hali „Kosynierka”.

Decydujące starcie z Polskim Cukrem SIDEn pokazało również, że Śląsk potrafi koncentrować się na ważne mecze, co w starciu z nieobliczalnym PBS Bank Efir Energy może mieć ogromne znaczenie. Wobec problemów zdrowotnych poszczególnych graczy krośnianie na mecze półfinałowe do Kutna udali się w dziewięcioosobowym składzie, z którego i tak nie wszyscy byli gotowi do gry na pełnych obrotach. Na ostatni czwarty mecz z Akademikami Radović mógł wysłać na boisko tylko siedmiu koszykarzy a i tak wygrał zawody.

Na dłuższą metę może okazać się to jednak sporym problemem podkarpackiej ekipy. Zwłaszcza wobec braku typowego rozgrywającego. Przez kontuzję do końca sezonu wypadł Rafał Glapiński, a szanse na grę Kamila Łączyńskiego od pierwszego meczu są niewielkie. Podobnie wygląda sytuacja z Andrzejem Misiewiczem, który dobrze uzupełniał się pod koszem z Marcinem Salamonikiem i Łukaszem Paulem. W tej sytuacji za rozgrywanie piłki pewnie będzie odpowiadał niezmordowany Dariusz Oczkowicz lub znany z dobrego rzutu Łukasz Szczypka.

Taktyczne niespodzianki na finałowe mecze z PBS Bank Efir Energy przewiduje także szkoleniowiec Śląska Tomasz Jankowski, który na piąty mecz z Polskim Cukrem SIDEN wpuścił Pawła Kikowskiego z ławki, a ten przez kilka chwil grał na pozycji silnego skrzydłowego. Tych taktycznych szachów - jak określił je trener wrocławian - w finale powinno być jeszcze więcej, co zapowiada niezwykle ciekawą rywalizację.

Dwa pierwsze mecze finału odbędą się w Hali Orbita we Wrocławiu.

Finał

WKS Śląsk Wrocław - PBS Bank Efir Energy Krosno (niedziela, godzina 20:00, poniedziałek godzina 19:15, 11 i ew. 12 maja w Krośnie oraz ew. 15 maja we Wrocławiu)

Najlepsi punktujący tej pary w play-off: Paweł Kikowski (17,4 pkt) - Kamil Łączyński (17,4 pkt)

Najlepsi zbierający tej pary w play-off: Radosław Hyży (8,1 zbiórki) - Marcin Salamonik (9,3 zbiórki)

Najlepsi podający tej pary w play-off: Marcin Flieger (2,9 asysty) - Kamil Łączyński (5 asyst)

 Droga do finału

WKS Śląsk - 3:0 z Wikaną Startem Lublin (82 : 72 i 76 : 64 we Wrocławiu oraz 65 : 83 w Lublinie)

3:2 z Polskim Cukrem SIDEn (70 : 63 i 95 : 52 we Wrocławiu, 80 : 77 i 87 : 78 w Toruniu oraz 73 : 57 we Wrocławiu)

PBS Bank Efir Energy - 3:2 z MKS Dąbrowa Górnicza (83 : 81 i 84 : 89 w Dąbrowie Górniczej, 75 : 62 i 57 : 83 w Krośnie oraz 72 : 89 w Dąbrowie Górniczej) 

3:1 z AZS WSGK Polfarmex Kutno (79 : 84 i 61 : 66 w Kutnie oraz 61 : 76 i 93 : 89 w Krośnie)

W rundzie zasadniczej: 62 : 68 w Krośnie oraz 75 : 74 we Wrocławiu

 

Bilans w historii: 2:0 dla Śląska Wrocław

 

Trener Tomasz Jankowski przed finałem: Mówiłem to już wcześniej nie raz, ale powtórzę ponownie: Śląsk od początku sezonu gra pod presją, bo wszyscy widzą w nas jedynego kandydata do awansu, tymczasem my się tym nie przejmujemy. Niemal każdym spotkaniem zbliżamy się do realizacji tego planu, a stawka na pewno nas nie paraliżuje. Zresztą irytuje mnie podejście niektórych szkoleniowców, którzy mówią, że interesuje ich walka o play-off. W każdej lidze gra się o jej mistrzostwo, co najwyżej można powiedzieć, że ma się na to mniejsze szanse. To decydujące spotkanie z Polskim Cukrem SIDEn stanowiło dla nas wszystkich egzamin. Wszyscy poradziliśmy sobie z nim bardzo dobrze, w czym spora zasługa kibiców. Nasze mecze na hali Orbita były nieco słabsze od tych rozgrywanych na Kosynierce, ale duży wpływ na to miała pora ich rozgrywania. Głównie graliśmy o 14-15, co nie sprzyja dobrym widowiskom. Przygotowujemy się do spotkań finałowych tak, jakby Kamil Łączyński miał grać od pierwszej minuty pierwszego meczu, bo naszym zdaniem pojawi się we Wrocławiu na boisku. Po odejściu Piotra Pluty Dariusz Oczkowicz bardzo rozwinął się jako koszykarz. W tym momencie to czołowy gracz pierwszej ligi, na którego na pewno musimy zwrócić uwagę. W finale będziemy szukać złotego środka, starając się grać szybką koszykówkę. Na pewno koszykarskich szachów nie zabraknie, a każdy z trenerów będzie przesuwał swoje pionki po boisku. Czy mam jakiś nowy pomysł na grę z Krosnem? Tak, ale na pewno nie zdradzę go przed meczem.

Trener Dusan Radović przed finałem: Przez nasze problemy zdrowotne ten finał może wyglądać inaczej niż byśmy chcieli, co nie oznacza, że nie podejmiemy walki. Bardzo liczymy zwłaszcza na mecze w Krośnie, gdzie część kontuzjowanych zawodników może być zdolna do gry. Dotyczy to zwłaszcza Kamila Łączyńskiego i Andrzeja Misiewicza, bo Rafał Glapiński przez uraz zakończył już niestety sezon. Nie dysponowaliśmy dużym budżetem, a udało się zbudować naprawdę ciekawy zespół. Ci chłopcy w każdym spotkaniu udowadniają, że ich zatrudnienie przez klub z Krosna było dobrą decyzją. Rzeczywiście podczas sezonu zasadniczego bardziej impulsywnie reagowałem na poczynania moich zawodników na boisku. Wtedy uczyliśmy się siebie nawzajem, a koszykarze nie zawsze wykonywali na boisku to, czego od nich oczekiwałem. Dziś jest zupełnie inaczej. Przez problemy z rotacją obawiam się o nasz atak, bo o zaangażowanie w obronie jestem spokojny. Na mecz do Wrocławia wyruszymy dopiero w niedzielę, droga jest dobra a chłopaki najlepiej wypoczną w domu wspólnie z rodzinami.

 

Adam Wall

udostępnij