Aleksander Balcerowski: Andrzej Pluta ma w kadrze dużą pewność siebie

Konsekwentnie krok po kroku reprezentacja Polski realizuje założony wcześniej plan. Po trzech wygranych w grupie, a następnie w półfinale Biało-Czerwoni znaleźli się w finale prekwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich Paryż 2024. - Mieliśmy swoje założenia. Wiedzieliśmy co mamy grać i egzekwowaliśmy to. Trafialiśmy też swoje rzuty – powiedział po spotkaniu z Estonią Aleksander Balcerowski, środkowy reprezentacji Polski.

news Zdjęcia | Wojciech Figurski/400mm.pl

Na konferencji prasowej, która poprzedzała mecz z Estonią, Łukasz Koszarek, dyrektor sportowy reprezentacji Polski, powiedział, że KoszKadra zmieniła swoją mentalność i stała się drużyną turniejową, która rozpędza się wraz z większą liczbą spotkań. Czy mecz z Estonią był wobec tego dla Was najłatwiejszy?

- Żaden mecz, który rozegraliśmy w Gliwicach, nie był łatwy. Każda drużyna prezentuje konkretny poziom, czego przykładem była Estonia. Często zespoły, które nie posiadają w swoim składzie wielkich gwiazd, grają zespołowo, dobry basket. To nie był dla nas łatwe spotkanie. Najważniejsze jednak, że wyciągnęliśmy to zwycięstwo.

Koszykarze Estonii w żadnym momencie spotkania nie wybili Was jednak z rytmu, niezależnie od tego czy trafiali z dystansu, czy też w bliższej odległości od kosza.

- Mieliśmy swoje założenia. Wiedzieliśmy co mamy grać i egzekwowaliśmy to. Trafialiśmy też swoje rzuty. W obronie wypadliśmy znacznie lepiej, bo choć Estończycy trafili sporo prób, to znaczna ich część była przez ręce.

W półfinałowym starciu z Estonią można było odnieść wrażenie, że gdy tylko piłki dotykał Andrzej Pluta średnica obręczy się rozszerzała. Sześć prób z gry, wszystkie trafione i tylko jedna pomyłka z linii rzutów wolnych, skąd umieścił w koszu jeszcze dwa rzuty.

- Trzeba się tylko z tego cieszyć, że Andrzej ma w kadrze taką pewność siebie. Potrzebujemy w reprezentacji typowego rozgrywającego, który umie podać, ale także rzucić. Andrzej taki jest. Naszą rolą jest to, aby dalej wspierać go w tych działaniach, bo jak widać, może działać to z korzyścią dla zespołu.

Michał Sokołowski, gdy przed meczem z Bośnią i Hercegowiną odwiedził fryzjera, rozegrał rewelacyjną pierwszą połowę spotkania. Pan przed spotkaniem z Estonią także zdecydował się na lekkie skrócenie włosów, co najwyraźniej pomogło.

- Mogłoby mi pomóc jeszcze w trafianiu rzutów wolnych. To dopiero byłoby fajne. Wydaje mi się jednak, że udało mi się przełamać po tych dwóch słabszych meczach. Z Estonią to też nie były rewelacyjne zawody, dużo niecelnych prób i na pewno mogłem zagrać lepiej, ale to spotkanie zaznaczę sobie jako przełamanie. Mam nadzieję, że kolejne zawody będą jeszcze bardziej udane.

W drugim półfinale Bośnia i Hercegowina pokonała Izrael i na zakończenie turnieju zagra w niedzielę z KoszKadrą.

- Dla nas nie miało znaczenia, z którą drużyną zagramy w finale. Musimy patrzeć tylko na nas. Oba zespoły były na wysokim poziomie, a szansę na zwycięstwo któregoś z nich oceniałem 50 na 50.

udostępnij