Szlachetka: "Mam nadzieję, że chłopaki powtórzą nasz sukces w Lublinie"

Reprezentacja Polski 3x3 U23 przygotowuje się do Mistrzostw Świata 3x3 w tej kategorii wiekowej, które odbędą się w Lublinie. Polacy będą bronić złotego medalu wywalczonego przed rokiem w Bukareszcie.

news Zdjęcia | Fot. Fiba3x3.com

Polacy sprawili niezwykle miłą niespodziankę swoim kibicom. Rozegrali świetny turniej, którego zwieńczeniem był mecz finałowy z Serbią. Spotkanie wygrali 21:20, ale sam wynik nie oddaje jego dramaturgii. Biało-czerwoni przegrywali bowiem 15:20 i zdobyli sześć punktów z rzędu, wydzierając wręcz Serbom złoty medal z rąk. Do dziś sympatycy koszykówki wspominają tę końcówkę z wypiekami na twarzach. Sam turniej był dla dwóch zawodników - Adriana Boguckiego i Mateusza Szlachetki - przepustką do seniorskiej kadry, której stali się etatowymi koszykarzami. 

SKRÓT MECZU FINAŁOWEGO SERBIA - POLSKA

Jednym z bohaterów tego pamiętnego spotkania był Mateusz Szlachetka.

Wielu kibiców wraca do waszego pamiętnego meczu finałowego z Serbią i nadal ma gęsią skórkę, gdy ogląda jego końcówkę. Ty też wciąż czujesz te emocje?
Mateusz Szlachetka: Oczywiście, to dla nas wspaniała pamiątka - wielki sukces dla nas jako zespołu i dla całej federacji. Marzeniem każdego sportowca jest zostać mistrzem świata! Mam nadzieję, że chłopaki w tym roku powtórzą ten wyczyn w Lublinie. Jak tylko będę miał możliwość, na pewno przyjadę na Plac Zamkowy i będę wspierał naszą drużynę.
Wróćmy na chwilę do tego finału - przegrywaliście 15:20 i w koszykówce 3x3 u wielu zawodników pojawia się w takim momencie zwątpienie i taki stan oczekiwania na nieuchronny ostatni punkt przeciwników. Po was nie było tego widać - co wtedy myśleliście?
To jest koszykówka 3x3! Przed tym meczem rozmawialiśmy między sobą, że nieważne co się dzieje, musimy grać do końca. Bo właśnie mogą być takie sytuacje jak ta - Serbowie już myśleli, że wygraną mają w kieszeni. Chodzi po boisku bardzo pewni siebie, w głowach chyba mieli już złoty medal. A tu nastąpiło jednak dla nich niemiłe zaskoczenie i przegrali ten mecz. Wierzyliśmy do samego końca - chcieliśmy, żeby trochę zaryzykowali, żeby rzucali za dwa punkty. Uważaliśmy, żeby nie skończyli finału rzutem spod kosza, bo w taki sposób najłatwiej zdobyć punkt. Trochę więc zaryzykowaliśmy, ale jak się okazało - to ryzyko się opłaciło. Trafiliśmy ważne punkty za dwa, potem ja zdobyłem punkt spod kosza i w ten sposób wygraliśmy.
Byłeś jednym z bohaterów tej końcówki, a na pewno bohaterem ostatniej akcji. Nie widać było że by zadrżała Ci ręka przy rzucie za dwa. Nie myślałeś wtedy o tym żeby jednak zagrać za jeden punkt i bezpiecznie doprowadzić do remisu?
Gdyby była klarowna akcja za jeden, to byśmy ją pewnie zagrali. Alfi [Adrian Bogucki - przyp. red.] podał mi piłkę, miałem otwartą pozycję, więc czemu miałbym nie rzucać? Myślę, że potem bym sobie pluł w brodę, że tego nie zrobiłem. W tym momencie meczu nie można było kalkulować - przy takim wyniku jak ktoś ma tylko cień pozycji, to musi rzucać. I albo trafisz i jesteś zwycięzcą, albo piłka nie wpadnie do kosza i losy finału mogą się inaczej potoczyć.
Zeszłoroczne Mistrzostwa Świata generalnie były dla Was bardzo udane, bo przegraliście tylko jedno grupowe spotkanie - z Brazylią.
Przyznaję, że był to dla nas bardzo dobry turniej. Przyjechaliśmy do Bukaresztu świetnie przygotowani, mieliśmy wcześniej zgrupowanie, więc trenerzy zrobili dużą robotę, żeby nam pomóc w osiągnięciu sukcesu. Rzeczywiście przegraliśmy z Brazylią, ale chyba bardzo dobrze się stało. Gdybyśmy wygrali wszystkie spotkania grupowe, moglibyśmy poczuć się za pewnie, a tak mieliśmy w głowie, że w koszykówce 3x3 każdy z każdym może wygrać.
Co byś przekazał przed Mistrzostwami Świata 3x3 U23 swoim młodszym kolegom? Być może w turnieju zagrają Michał Lis i Michał Sitnik, którzy zdobywali z Tobą i Adrianem Boguckim tytuł rok temu.
Chciałbym im powiedzieć, że trzeba walczyć do samego końca - w turnieju wszystko się może zdarzyć. Nie ważne czy się wygra, czy przegra pierwszy mecz - w perspektywie całego wydarzenia, sprawa awansu czy medali cały czas jest otwarta. W tak długiej imprezie może się zdarzyć coś, czego nikt nie był w stanie przewidzieć i sytuacja całkowicie się odwraca. Życzę im tego, żeby skończyli Mistrzostwa Świata z medalem na szyi!
Trzy osoby na pewno powalczą o obronę Waszego tytułu - to trenerzy Michał Hlebowicki i Piotr Renkiel oraz fizjoterapeuta Marek Jędrzejewski. Ich doświadczenie z ubiegłorocznych mistrzostw może teraz procentować.
Oczywiście, trenerzy wiedzą najlepiej co zrobić, żeby wygrywać. Mamy naprawdę świetny sztab, także to będzie nasza przewaga. Wiedzą z czym się je te Mistrzostwa Świata, wiedzą co muszą zrobić, żeby drużyna szła w dobrym kierunku. Nic tylko wygrywać! Teraz wszystko w rękach chłopaków i mam nadzieję, że trener wybierze taki skład, by zawodnicy się dobrze dogadywali na boisku i wygrywali.

 

udostępnij