Maciej Lampe: Chcę grać w reprezentacji!

Jeden z najzdolniejszych polskich koszykarzy, Maciej Lampe, od kilku dni trenuje z kadrą w Łodzi, a swoją dotychczasową postawą udowadnia, że zależy mu na reprezentacji. Szybko wkomponował się w resztę grupy, jest otwarty i zaangażowany w pracę. Chętnie też opowiada o przebiegu swojej kariery.
Kadra

Maciej Lampe: Podobnie jak wszyscy w drużynie będę starał się osiągnąć dobry wynik na EuroBaskecie. Wydaje mi się, że mamy najsilniejszy zespół, od kiedy zadebiutowałem w kadrze narodowej. Z niektórymi kadrowiczami nie widziałem się od bardzo dawna. Kilku poznaję dopiero teraz w Łodzi. Widzę na treningach, że stać nas na wiele. Przyjechaliśmy na kadrę w tym samym celu - by podciągnąć polską koszykówkę do góry. Jestem tym wszystkim bardzo podekscytowany.

Forma

- Chcę jak najszybciej dojść do wysokiej dyspozycji. Od początku pobytu w Łodzi zacząłem mocno trenować. Nie jestem w złej formie. Po prostu chcę osiągnąć optymalne przygotowanie na mistrzostwa Europy. Jak na razie moje nogi nie są ciężkie. Po kontuzji kolana nie ma już śladu. Nic mnie nie boli. Myślę, że po dwóch tygodniach pracy nadrobię wszystkie różnice względem kolegów.

Polska

- Wyjechałem z rodzicami z Polski do Szwecji, kiedy byłem dzieckiem. Ale często przyjeżdżaliśmy do Łodzi podczas wakacji. Moja babcia mieszka w tym mieście. Rodzina ze strony ojca żyje w Uniejowie, niedaleko Łodzi. W domu rozmawialiśmy po polsku. Lubię naszą kuchnię. Kiedy byłem młodym zawodnikiem pojawiła się dyskusja czy chcę grać w kadrze Polski czy Szwecji. Ale tak naprawdę nie było o czym gadać. Zawsze bardziej czułem się Polakiem niż Szwedem. Start w moją profesjonalną karierę także zaczął się od występów w reprezentacji Polski kadetów. Wyjechaliśmy na turniej do Portugalii, dobrze wypadłem i dzięki temu wypatrzyli mnie skauci Realu Madryt. Mam nadzieję, że zawsze będę mógł grać w reprezentacji.

Gortat

- Marcin jest jak maszyna. Z takim ciałem i atletyzmem jakie ma, już niedługo może być wielkim centrem w NBA. Późno zaczął grać w koszykówkę i ciągle musi pewne rzeczy dopracowywać. Ale fizycznie jest niesamowity. Obaj pochodzimy z Łodzi. Zawsze wszystkim mówiłem, że następnym Polakiem po mnie w NBA będzie Gortat. I nie pomyliłem się. Nie wiedziałem, że tak szybko zrobi postęp i będzie grał na wysokim poziomie. Bardzo się z tego cieszę. Może w reprezentacji stworzymy polskie „twin towers” (bliźniacze wieże)?

Atuty i minuty

- Mogę dać dużo tej kadrze. Pod koszem mamy kilku świetnych zawodników: „Gortiego”, Adama, Szymona, „Dyla”. Jest zdrowa rywalizacja, z której wyniknie coś pozytywnego. Jesteśmy bardzo silni pod koszem. Jak to wszystko zostanie poukładane zależy teraz od trenera. Mam nadzieje, że Muli Katzurin we mnie wierzy. Zna moją grę i będzie wiedział, jak wykorzystać wszystkie atuty. Obojętnie czego będzie ode mnie wymagał, dostanie to bez żadnych „ale”. Nie ma znaczenia czy będę grał po 5, 10 czy 40 minut w meczu. Nie przyjechałem tu by zrobić wielkie statystyki. Chcę pomóc polskiej kadrze wygrywać mecze.

Real Madryt

- Jako nastolatek podpisałem w Madrycie pierwszy duży kontrakt, który miał trwać przez 8 lat. Stanowczo za długo. Dlatego to nie była najlepsza decyzja. Jednak Real to Real. Po dwóch latach chciałem występować w pierwszej drużynie, ale „Królewscy” nie mogli mi tego zapewnić. Działacze wypożyczyli mnie do zespołu Universidad Complutense, który grał w niezłej II lidze hiszpańskiej. Tam grałem przez cały sezon i rozwinąłem swoje umiejętności. To był jeden z najlepszych sezonów w mojej karierze.

Draft

- Miałem 18 lat, potencjał i dostałem szansę przystąpienia do draftu NBA. Dużo o tym nie wiedziałem. Ale kto nie chce grać w NBA? Zacząłem więc trenować w USA. W prasie dziennikarze pisali, że powinienem być wybrany w pierwszej rundzie draftu. Mówiono nawet o początkowej 13. Niestety w kontrakcie z Realem miałem zapisaną bardzo wysoką sumę odstępnego, w wysokości 2 milionów dolarów. To nawet na warunki NBA jest bardzo dużo kasy, za młodego Polaka z potencjałem. I tak Nowy Jork wybrał mnie z 30. numerem, czyli już w II rundzie.

New York Knicks

- Aby mieć szansę na umowę w NBA musiałem dobrze grać w Ligach Letnich. To się udało. W Utah wybrano mnie do pierwszej piątki turnieju, a Knicks podpisali ze mną kontrakt. Nie dostałem dużych pieniędzy, ze względu na tę feralną sumę odstępnego. Mój czas w Nowym Jorku nie był najlepszy. Robiłem dużo rzeczy, których nie powinienem. Czasami spóźniałem się na treningi. To nie było profesjonalne zachowanie. Popełniłem wiele błędów młodości.

Phoenix Suns

- Nowy Jork zrobił wymianę z Phoenix Suns i tak trafiłem do tej drużyny. Trener Mike D’Antoni mnie lubił i dobrze nam się razem pracowało. Pierwszy sezon w „Słońcach” miałem bardzo dobry. W końcu zacząłem więcej grać w NBA. Bardzo przyzwoicie spisywałem się także podczas przygotowań do kolejnego sezonu. D’Antoni mówił, że robię wielkie postępy. A tu nagle spotkał mnie szok. Klub zrobił wymianę z New Orleans Hornets. Miałem pecha. Mój kontrakt można było łatwo wrzucać we wszystkiego rodzaju wymiany.

New Orleans Hornets/Houston Rockets

- Po czasie spędzonym w dobrych klubów Knicks i Suns nagle trafiłem do jednej z najsłabszych drużyn w lidze. Myślałem, że dzięki temu będę grał. Ale w Nowym Orleanie za bardzo mnie nie znali. Po prostu pasowałem im do wymiany. Grałem bardzo mało. Potem zostałem wpisany na listę kontuzjowanych. W kolejnej wymianie trafiłem do Houston Rockets, ale moja sytuacja nie uległa zmianie. Mimo, że miałem dobry kontakt z trenerem Jeffem Van Gundy’m, a Houston chcieli zatrzymać mnie w składzie, postanowiłem wrócić do Europy.

Chimki Moskwa

- Mogłem już wtedy iść do Maccabi Tel Awiw, ale w Rosji najlepiej płacili. Podpisałem kontrakt w pierwszym zespole, do którego przyjechałem czyli w Dynamo St. Petersburg. A po dwóch dniach… klub został bankrutem. Ostatecznie trafiłem do Chimek Moskwa. Tu na ponad dwa lata zostałem pierwszym centrem zespołu. Za mój największy sukces w Rosji uważam zdobycie pucharu kraju. W półfinale ograliśmy Dynamo, a w finale byliśmy lepsi od wielkiego CSKA. Mnie wybrano MVP finałów. Dwa tygodnie po tych meczach podpisałem 3-letni kontrakt z Chimkami. Przez ten czas udało nam się wywalczyć dla tego klubu Euroligę, finał EuroCup i zdobyć kilka medali.

Maccabi Tel Awiw

- W ostatnim sezonie w Chimkach doznałem kontuzji kolana, klub zatrudnił nowego szkoleniowca i dużo się zmieniło. Pojawiły się problemy finansowe. Klub jest mi jeszcze winny pieniądze, ale działacze obiecują, że wszystko spłacą do końca lata. Bardzo się cieszę, że trafiłem do takiej ekipy jak Maccabi Tel Awiw. Wydaje mi się, że będę odpowiednim centrem dla tego zespołu i systemu gry, jaki preferuje Pini Gershon. Izrael to też będzie dobry kraj do życia dla mojej rodziny: narzeczonej Jonnel i niedawno urodzonego syna Dominika.

Obietnica dla prezesa

- Kiedy prezes PZKosz Roman Ludwiczuk mnie odwiedził w Moskwie od razu obiecałem, że przyjadę na mistrzostwa Europy. Tym bardziej, że turniej będzie w Polsce. Zastrzegłem jednak, że mam dziewczynę w ciąży i na pewno nie przyjadę przed urodzeniem syna. Potem się jeszcze okazało, że Dominik mocno zachorował. Dlatego mój przyjazd na kadrę tyle trwał. To było miłe, że prezes udzielił mi swojego poparcia.

Kontuzja łokcia

- Nie byłem pewny, jak zostanę przyjęty w kraju. Wiem, że w Polsce nie za ładnie się o mnie pisało. Niektórzy uważali, że uciekłem przed poprzednimi mistrzostwami Europy, podobno nie chciałem grać dla Polski, symulowałem kłopoty zdrowotne i wolałem siedzieć w Stanach. Ale ja naprawdę miałem kontuzję łokcia! Musiałem się wyleczyć i być gotowym na następny sezon. Myślę, że decyzja jaką wtedy podjąłem była słuszna. Nie chcę grać w reprezentacji na pół gwizdka.

Czas wolny

- Dużo czasu spędzam przed komputerem. Rozmawiam z kolegami na czatach przez skype’a, facebook’a czy twitter. Czasami obejrzę jakiś film, przeczytam książkę lub magazyn sportowy. Lubię przebywać w Stanach Zjednoczonych. Mam mieszkanie w Phoenix, a stamtąd jest już blisko do Los Angeles i Las Vegas. To fajne miejsca, gdzie można się świetnie zrelaksować. Może za 2-3 lata znowu spróbuję sił w NBA, ale tym razem już jako w pełni ukształtowany zawodnik.

udostępnij