ME U-18: Włosi za silni

Reprezentacja Włoch grajac bez swojego najlepszego strzelca Amedeo Della Valle pokonała 70:52 w ćwierćfinale mistrzostw Europy do lat 18 Polaków. Biało-czerwoni powalczą więc o miejsca 5-8.
Della Valle ze średnią 17,7 punktu to drugi strzelec turnieju i zdecydowanie najważniejsza postać w ofensywie Włochów. W spotkaniu z Polakami nie pojawił się jednak na parkiecie, bo w środkowym meczu z Łotyszami doznał urazu. Podczas próby efektownego wsadu został boleśnie powalony na parkiet. Jego absencja nie wpłynęła jednak znacząco na postawę Włochów w meczu z biało-czerwonymi.

- Możliwe, że na naszą postawę wpłynął fakt, że w tym spotkaniu nie zagrał Della Valle. Zobaczyliśmy, że się nie rozgrzewa i zbyt mocno uwierzyliśmy, że to spotkanie jest już wygrane. A tak naprawdę rywale bez swojego rywala zmobilizowali się i sprawili niespodziankę - mówił po meczu Ponitka.

Nasz zespół ćwierćfinałowe starcie rozpoczął od bardzo mocnej i agresywnej defensywy, przez co rywale mieli ogromne problemy by przedostać się z piłką w pole trzech sekund. Początek meczu należał zdecydowanie do Przemysława Karnowskiego, który szybko zdobył sześć punktów. Później skutecznie zajął się nim jednak Amedeo Tessitori, a Polacy mieli ogromne problemy ze znalezieniem innego sposób na kończenie akcji. W 12. minucie przegrywaliśmy 13:17, pudłując do tego czasu już 11 rzutów!

Na domiar złego inicjatywę przejęli rywale, którzy trzy minuty później po serii 10:4 wyszli na 10-punktowe prowadzenie (27:17). Podopieczni Jerzego Szambelana nie potrafili trafić z gry przez ostatnie 3:48 minuty pierwszej kwarty i schodząc na przerwę przegrywali już 20:36. Przez pierwsze dwie karty Polacy trafili zaledwie osiem rzutów z gry pudłując wszystkie trójki! Mateusz Ponitka i Karnowski łącznie zdobyli 15 punktów, lecz nie otrzymywali wsparcia od reszty kolegów.

Początek trzeciej kwarty należał do Polaków, którzy wyszli na parkiet niezwykle zmobilizowani i szybko zaczęli odrabiać straty. W 24. minucie Ponitka wykonał efektowny wsad i po serii 9:0 Włochom zostało tylko 11 punktów zaliczki (29:40). Chwilę później już drugie przewinienie techniczne otrzymał Grzegorz Grochowski, co przerwało naszą pogoń. Po trzech kwartach Włosi prowadzili 51:29, choć na parkiecie nie było ani Tessitoriego, ani Matteo Imbro, którzy tego wieczoru wiedli prym wśród rywali.

Trener Jerzy Szambelan w czwartej kwarcie próbował różnych ustawień, ale tego dnia wszyscy Polacy razili nieskutecznością. Nie do zatrzymania był Matteo Chillon, który w drugiej połowie zdobył 14 punktów i zebrał 6 piłek. Po jego kolejnym trafieniu na 4 minuty przed końcem Włosi wyszli na 20-punktowe prowadzenie (46:66). Dopiero w czwartej kwarcie obraz gry naszej reprezentacji uległ zmianie na lepsze, ale to okazało się zbyt mało by pokonać rozgrywających fantastyczne spotkanie Włochów.

O porażce naszego zespołu zadecydowała przede wszystkim fatalna skuteczność z gry. Biało-czerwoni trafili tylko 19 rzutów z gry, grając przy tym zbyt indywidualnie. Zespół Szambelana w tym spotkaniu miał tylko sześć strat, a popełnił aż 23 straty. Teraz nasza reprezentacja zagra o miejsca 5-8.

- Szczerze mówiąc nic nam w tym spotkaniu nie wychodziło. Włosi skutecznie zagęścili strefę podkoszową i mieliśmy problemy z dostarczaniem piłki pod dziurę. Nie wpadło też kilka otwartych rzutów z dystansu i nie graliśmy w obronie tak jak byśmy chcieli. Włosi byli lepsi i nas sromotnie ograli - podsumował spotkanie trener Piotr Bakun.

Polska - Włochy 52:70 (11:13; 9:23; 9:15; 23:19)

Polska: Przemysław Karnowski 14, Mateusz Ponitka 11, Michał Michalak 9, Piotr Niedźwiedzki 7, Jakub Koelner 7, Tomasz Gielo 2, Daniel Szymkiewicz 2, Jan Grzeliński 0, Filip Matczak 0, Łukasz Bonarek 0, Grzegorz Grochowski 0

udostępnij