Spotkanie o pierwsze miejsce w krakowskim turnieju rozpoczęło się od niesamowicie wyrównanej walki, która trwała praktycznie do końcowej syreny. Wynik cały czas oscylował wokół remisu, a duża w tym zasługa dobrej defensywy Korony. Problemy ze skutecznością miały liderki VBW GTK Małgorzata Misiuk i Magdalena Kaczmarska. Fakt ten spowodował, że po pierwszej kwarcie Korona prowadziła 18:16.
Drugą ćwiartkę od trójki rozpoczęła najlepsza zawodniczka gospodyń Ewa Moc i było już 21:16. Gdynianki nie dały jednak uciec rywalkom. Jako pierwsza z liderek skuteczność odzyskała Kaczmarska, która akcją 2+1 zmniejszyła straty mistrzyń Polski do zaledwie punktu. Po chwili gdynianki już prowadziły, bo punkty dołożyły Kinga Bandyk i Misiuk. Do szatni drużyny schodziły przy jednopunktowej zaliczce VBW GTK i śmiało można było stwierdzić, że emocji po przerwie nie zabraknie.
Po zmianie stron zawodniczki poszły na wymianę ciosów. Najpierw krakowianki zdobyły 6 punktów z rzędu i po trójce Ewy Moc objęły prowadzenie 39:34. Potem run 8:0 zanotowały podopieczne Andrzeja Curyla i emocje wróciły, bo wynik znów wahał się wokół remisu. Po trzech kwartach był remis, zatem o wszystkim decydować miały ostatnie minuty spotkania.
Decydującą część meczu od trójki rozpoczyna Natalia Pacuła, swoje punkty dodała jeszcze Klaudia Siudek i Korona odskoczyła na 5 punktów i zapachniało niespodzianką. Na 3 minuty przed końcem pachniało nią jeszcze bardziej, bo zza linii 6,25 trafiła Ewa Moc, a 4 punkty dołożyła Anna Jagódka i było 58:50 dla gospodyń. Kolejna trójka Moc praktycznie przesądziła o wygranej Korony.
Rozgrywająca Korony okazała się najlepszą zawodniczką całego spotkania. Na swoim koncie uzbierała 24 punkty, trafiając m.in. czterokrotnie zza linii 6,25. Moc dodatkowo miała również 5 asyst, 3 przechwyty i 2 zbiórki. Trener Włodarz z pewnością wybaczy też swojej podopiecznej 9 strat, które popełniła.
Mistrzynie zawiodły, bo grały na fatalnej skuteczności. Zawodniczki trenera Curyla spudłowały wszystkie 14 prób w rzutach za 3 punkty, a z półdystansu trafiły zaledwie 23 z 65 oddanych. Trudno zatem przy takim procencie rzutów z gry myśleć o wygranej. Wspomnieć jednak należy, że gdynianki w Krakowie grały bez dwóch liderek - Olivii Tomiałowicz i Klaudii Sosnowskiej. Gdy do zespołu Andrzeja Curyla dołączą "Oliwka" i "Sosna" ekipa z Gdyni nadal będzie głównym kandydatem do mistrzostwa Polski.