Bez Gortata przegrywamy z Izraelem

W drugim meczu turnieju w Londynie Polska uległa Izraelowi 72:86. Kontuzjowanego Marcina Gortata bardzo dobrze zastąpił Maciej Lampe. To jednak było za mało na dobrze dysponowany zespół Izraela.
Polacy rozpoczęli spotkanie bez Gortata, który dzień wcześniej naciągnął mięsień pleców. Nieobecność pierwszego środkowego wyraźnie wpłynęła na naszą grę, zwłaszcza w obronie. Mimo że jego zmiennik Maciej Lampe rzucił 22 punkty (w tym pierwszych 6 w meczu) i zebrał 4 piłki, nie mieliśmy już takiej przewagi na obu deskach, jak w poprzednich sparingach.

- Nie mogę być zadowolony z tego meczu. Moje punkty nic nam nie dały. Nie zrealizowaliśmy żadnych założeń przedmeczowych. Nie graliśmy razem. To było bardzo kiepskie spotkanie w naszym wykonaniu. W kolejnych musimy być znacznie bardziej skoncentrowani – ocenił Lampe.

Obok Lampego w pierwszej piątce do gry wyszli Filip Dylewicz, David Logan, Krzysztof Roszyk i Krzysztof Szubarga. Polacy długo jednak nie pograli w takim zestawieniu. W pierwszej kwarcie trener Muli Katzurin posłał do boju aż 9. zawodników. Szkoleniowiec wielokrotnie zmieniał ustawienie, gdyż nie był zadowolony z naszej gry.

- Jestem bardzo rozczarowany naszą postawą – powiedział po meczu trener Muli Katzurin. - Może na drużynę wpłynęła kontuzja Gortata, ale tak nie powinno być. Dziś nie mieliśmy żadnej energii i sił. Graliśmy bardzo źle. Postaramy się poprawić. Większość koszy nasi rywale zdobywali bardzo łatwo. W obronie graliśmy tak, jakby nasi koszykarze poznali się przed meczem. Trudno wytłumaczyć tak słaba grę – ubolewał szkoleniowiec reprezentacji Polski.

Po celnej trójce Szymona Szewczyka było 9:12 dla Izraela. Od tego momentu nasi rywale zaczęli osiągać przewagę. Polacy mieli sporo strat i byli nieskuteczni w ataku. W defensywie nie radzili sobie z zawodnikami obwodowymi Izraela Yotamem Halperinem i Talem Burstainem. Zwłaszcza gwiazdor Olympiakosu Pireus siał spustoszenie w naszych szeregach. Po pierwszej kwarcie przegrywaliśmy 13:21.


W drugiej części spotkania Polacy długo próbowali znaleźć odpowiedni rytm gry. Udało im się to, gdy na parkiecie przebywali jednocześnie Krzysztof Szubarga, Maciej Lampe i Krzysztof Roszyk. Ten ostatni był wyróżniającym się zawodnikiem pierwszej połowy sobotniego spotkania. W tym czasie rzucił 8 punktów i w swoim stylu twardo bronił. Kilka punktów dodał też David Logan (choć grał na przeciętnej skuteczności).

Składne akcje Polaków pozwoliły im zniwelować straty, a na tablicy świetlnej pojawił się wynik 32:35. Niestety końcówka znowu należała do naszych rywali, którzy zeszli na przerwę z prowadzeniem 41:32.

W meczu z Wielką Brytanią Polacy mieli świetną trzecią kwartę. Niestety przeciwko Izraelowi zaczęli ją bardzo słabo. Nasza obrona była dziurawa, w ataku też nic nam wychodziło. Po pierwszych akcjach Izraelczycy zdobyli osiem punktów z rzędu i nie stracili żadnego. Ponownie nie do powstrzymania był Burstain, który w całym meczu zdobył 27 punktów.

Po pięciu minutach tej kwarty przegrywaliśmy już 34:54. Mimo że Polacy walczyli ambitnie do końca meczu, nie udało się im zniwelować tak dużych strat. Na 80 sekund przed końcem przegrywaliśmy wprawdzie ośmioma punktami, ale nie byliśmy w stanie zrobić nic więcej doskonale dysponowanej ekipie Izraela.

- Zagraliśmy dzisiaj bardzo słabo w obronie i w ataku. Wczoraj późno skończyliśmy mecz, a dziś o godzinie 7 wstaliśmy na trening. Nie byliśmy w ogóle zrelaksowani. Nie chcę się jednak tłumaczyć. Na pewno to było bardzo kiepskie spotkanie w naszym wykonaniu.

udostępnij