- Wygrać ten mecz musieli bardziej doświadczeni rywale. My tylko mogliśmy i to nam się udało. Pokazaliśmy, że potrafimy grać w koszykówkę, także na wyjazdach. Teraz może być już tylko lepiej. Ja wróciłem po kontuzji, na problemy ze zdrowiem nie narzeka też nasz rozgrywający Marek Szumełda-Krzycki. On co prawda grał wcześniej, ale dopiero ten okres między świętami a nowym rokiem pozwolił mu powrócić na właściwy tor.
- Ameryki nie odkryję, jeśli powiem, że pierwsza liga jest mocniejsza od drugiej, a słabsza od PLK. Jeśli chodzi jednak o sprawy sportowe, to czułem się do niej przygotowany. Te trzy miesiące przerwy na pewno wybiły mnie z rytmu, ale nie na tyle, abym zapomniał na czym polega ta gra. Może czasami chciałem pokazać za dużo, na pewno nie ustrzegłem się kilku błędów. Postaram się pomóc zespołowi, jak najlepiej potrafię. Chcemy awansować do play-off, a później wszystko się może zdarzyć. Liga sama w sobie jest bardzo wyrównana. Każdy mecz ma znaczenie, a miejsce w tabeli nie odgrywa większej roli.
- Pod koniec dogrywki nie czułem się już najlepiej, ale to był moment, w którym na boisku przebywałem blisko piętnaście kolejnych minut. Ogólnie nie było jednak źle. Czekałem na to trzy miesiące, więc musiałem być przygotowany psychicznie do meczu. Fizycznie to nie było jeszcze to, bo jednak dwa tygodnie to za mało, aby powrócić do optymalnej formy.