Dariusz Maciejewski: Wykorzystać fakt, że gramy u siebie!

W poniedziałek Zarząd PZKosz powołał Dariusza Maciejewskiego na stanowisko trenera reprezentacji Polski kobiet. Nowy szkoleniowiec opowiada nam o swoich planach związanych z kadrą narodową.
Jaki cel stawia Pan sobie w pracy z reprezentacja Polski?
- Uważam, że trzeba sobie wysoko stawiać poprzeczkę i mieć ambitne cele. Realne jest zajęcie w Mistrzostwach Europy w 2011 roku w Polsce miejsca gwarantującego nam prawo gry w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Londynie w 2012 roku. Musimy wykorzystać fakt, że gramy na własnym terenie. Marzę o medalu, zawodniczki zapewne mają podobne pragnienia.
Na czym opiera się koncepcja pracy z reprezentacją Polski Dariusza Maciejewskiego?
- Najważniejsza jest selekcja! Należy wybrać grupę zawodniczek nastawionych na sukces. Osób o charakterze wojowniczek i zwyciężczyń. Gotowych podporządkować się przyjętym zasadom współpracy w zespole oraz gotowych na podporządkowanie życia prywatnego dla zdobycia określonego zespołowego celu.
Kto będzie pomagał Dariuszowi Maciejewskiemu w reprezentacji?
- Dobór wysokiej klasy specjalistów do sztabu szkoleniowego to bardzo ważna kwestia. Muszą to być osoby o wrodzonej lojalności. Za poszczególne części wykonanej pracy, takiej jak choćby przygotowanie lekkoatletyczne czy siłowe będą oni współodpowiedzialni, ale ostateczna decyzja, koordynacja pracy i całościowa odpowiedzialność spocznie na pierwszym trenerze. Mam w głowie prawie gotowy zespół współpracowników. Jestem już po wstępnych rozmowach z zainteresowanymi, ale najpierw chcę przedstawić swą koncepcję do akceptacji Prezesowi i Zarządowi PZKosz, a dopiero potem podam ją do publicznej wiadomości. Taka powinna być kolejność i tak wyobrażam sobie naszą współpracę.
Czy będzie Pan łączył pracę w klubie i reprezentacji?
- Uważam, że skupiając się wyłącznie na reprezentacji wiele bym stracił jako trener. Kiedy prowadzę na co dzień zespół klubowy jestem w pewnym rytmie, muszę się przygotowywać do każdego meczu, stykam się ze stresem. Pracując wyłącznie z kadrą, pierwszy mecz o punkty zagrałbym dopiero w czerwcu 2011 roku. Z kolei zajmując się szkoleniem także w klubie i w tym czasie rozgrywając kilkadziesiąt spotkań w polskiej lidze i europejskich pucharach, będę po prostu lepszym trenerem, który będzie mógł - dzięki zdobytemu doświadczeniu - więcej dać reprezentacji. Grając przez półtora roku jedynie towarzyskie mecze, gdzie presja jest nieporównywalnie mniejsza, nie wiem w jakiej formie przystąpiłbym do meczów o prawdziwą stawkę. Myślę, że moje argumenty przekonały Zarząd PZKosz.
Zawodniczki, na których będzie się opierała Pana reprezentacja?
- Z każdą zawodniczką najpierw długo porozmawiam, musimy mieć wspólny cel. Należy skupić się na koszykarkach zaangażowanych, podchodzących do treningów i meczów z pasją i energią, z prawdziwym przekonaniem, że przez systematyczną i przemyślaną pracę każdego dnia, zrobimy postęp i pokonamy każdego przeciwnika. Na zawodniczkach o takim nastawieniu będę budował drużynę. Kadrowiczki będą musiały podporządkować się konkretnym regułom, dlatego ustalimy przejrzyste zasady postępowania w zespole, także poza boiskiem. Podobnie postępowałem budując drużynę na Uniwersjady i w klubie. Nigdy w swej karierze trenerskiej nie prosiłem o grę w mojej drużynie. W kadrze również nie będę tego robił.
W 1999 roku, kiedy mistrzostwa rozgrywano w Polsce nasza kadra zdobył mistrzostwo Europy. Czy będzie Pan korzystał z doświadczeń Tomasza Herkta i Andrzeja Nowakowskiego?
- W 1999 roku osiągnęliśmy największy sukces żeńskiej koszykówki w naszym kraju. Dla mnie nie jest problemem pytanie innych mądrych ludzi o radę, więc na pewno będę chciał korzystać ze wszystkich dobrych doświadczeń.
Już 9 stycznia 2010 roku kadra rozegra pokazowy mecz z Gwiazdami Ford Germaz Ekstraklasy. Czy jest już decyzja, w jakim składzie zagra reprezentacja?
- Nie wiem czy będę mógł skorzystać ze wszystkich zawodniczek. Mam nadzieję, że będzie to grupa nie 12, a przynajmniej 16 koszykarek, bo nie chciałbym, aby brak ewentualnego powołania na ten mecz został odebrany jako zamknięcie drogi do reprezentacji. W tym spotkaniu dałbym wszystkim powołanym zawodniczkom okazję do zaprezentowania się w podobnym wymiarze czasu. Wykorzystam te dni na określenie celów, przedstawienie projektu Londyn 2012 oraz na omówienie koncepcji i filozofii gry reprezentacji. To będzie także okazja do rozmów prezesa i przedstawicieli Zarządu z zawodniczkami.
Nie gramy w kwalifikacjach do Mistrzostw Europy, jakie zatem plany ma Pana reprezentacja na 2010 rok?
- Będzie to kluczowy rok pod kątem naszej pracy. Musimy wykorzystać fakt, że w Czechach odbędą się Mistrzostwa Świata i rozegrać maksymalną ilość gier towarzyskich z uczestnikami tej imprezy. Możliwość konfrontacji z takimi zespołami jak USA, Chiny, Australia czy na przykład Rosja to bezcenne doświadczenia dla budowy zespołu na Mistrzostwa Europy. Stosujmy zasadę: uczymy się od najlepszych w bezpośredniej konfrontacji! Myślę, że każdy z uczestników Mistrzostw Świata powinien być zainteresowany grą kontrolną z naszym zespołem, ze względu na bliskość i tę samą strefę czasową. A do tego nie będziemy ich rywalami w walce o punkty. W kontekście rozgrywanych w Polsce przyszłych Mistrzostw Europy i dużej szansy awansu do Igrzysk Olimpijskich 2012 odpowiedni plan i strategia rozwoju kadry powinny być celem nadrzędnym dla środowiska koszykówki żeńskiej: Polskiego Związku Koszykówki, Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet, klubów, Rady Trenerów i sponsorów.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w pracy z reprezentacją

udostępnij