Ostatni raz SIDEn z Polonią zmierzył się podczas turnieju barażowego o awans do pierwszej ligi, który rozgrywany był na wiosnę. Wówczas lepsza była drużyna z Torunia, zapewniając sobie tym samym miejsce na zapleczu Tauron Basket Ligi. Polonia w wyższej klasie rozgrywek znalazła się dzięki wykupieniu tak zwanej „dzikiej karty”. Do przerwy gospodarze prowadzili nieznacznie, różnicą pięciu punktów, ale po wyjściu z szatni przesądzili o losach rywalizacji. Trzecią kwartę SIDEn wygrał 34:18, prezentując dobrą skuteczność blisko kosza. W całych zawodach gracze Grzegorza Sowińskiego trafili 25 z 38 rzutów za dwa punkty. 7 punktów i 6 asyst miał Artur Gliszczyński. Po 18 punktów rzucili Jacek Jarecki (SIDEn) i Huber Mazur (Polonia).
Wyniki sobotnich spotkań:
Kiedy punktuje tylko pierwsza piątka ciężko jest wygrać mecz. Potwierdziło to spotkanie Sokoła Łańcut ze Sportino Inowrocław. W drużynie Aleksandra Krutikowa do kosza trafiali tylko zawodnicy z wyjściowego składu, na skutek czego inowrocławianie przegrali 46:65. Sokół przewagę wywalczył już w pierwszej kwarcie i poza ostatnią częścią meczu powiększał ją z każdą minutą. Gospodarzom w odniesieniu wygranej nie przeszkodził brak Marcela Wilczka, który całe zawody obejrzał z ławki rezerwowych. W polu trzech sekund zaporę nie do przejścia dla graczy Sportino stanowił Maciej Klima, który oprócz 8 bloków miał 8 zbiórek, 3 przechwyty i uzyskał 19 punktów.
Z każdym spotkaniem ligowym koszykarze Startu Gdynia udowadniają, że porażka w Krośnie to był wypadek przy pracy. Podopieczni Pawła Turkiewicza pokonali we własnej hali mocne SKK, kontrolując zawody przez całą drugą połowę. Przewagę gdynian dodatkowo potwierdził początek trzeciej kwarty, wygrany przez gospodarzy 11:0. SKK w wywalczeniu dwóch punktów nie pomogła wysoko wygrana walka na obu tablicach. Siedlczanie przez całe zawody byli jednak znacznie mniej skuteczni, do tego popełnili ponad dwa razy więcej strat niż rywale. Najskuteczniejszym graczem Startu, z dorobkiem 17 punktów, został Aleksander Krauze. Przyjezdnym nie pomogły 23 punkty Łukasza Ratajczyka.
W takiej formie i w takiej dyspozycji Start Lublin bardziej niż o play-off musi myśleć o walce o utrzymanie w pierwszej lidze. Poza pierwszą kwartą, którą gospodarze wygrali 15:7, lublinianie byli wyraźnie gorsi od zdyscyplinowanych Sudetów Jelenia Góra. W ostatnich 30 minutach przyjezdni, stracili zaledwie 28 punktów! To druga wygrana w rozgrywkach Sudetów, zespołu dla którego każdy komplet punktów w lidze to spory sukces. Niekwestionowanym liderem jeleniogórzan okazał się Łukasz Niesobski, ponownie 40 minut, ale zadanie ułatwili mu partnerzy, często wypracowując dobre pozycje. Niesobski zakończył zawody z dorobkiem 25 punktów, 5 zbiórek i 6 asyst! Wobec braku wysokich graczy w zespole rywali tylko minutę na boisku spędził Marek Kołtun (210 cm).
Wygrana 27:18 ostatnia kwarta nie przyniosła dwóch punktów MKS Dąbrowa Górnicza nad Rosą Radom. Zawodnicy Wojciecha Wieczorka przegrali to spotkanie różnicą jednego punktu, mając olbrzymie problemy z zatrzymaniem Huberta Radke. Podkoszowy Rosy rzucił co prawda tylko 11 punktów, ale zdominował pole trzech sekund. W 28 minut były zawodnik ekstraklasy uzyskał 16 zbiórek, czyli więcej niż dwóch najlepszych zbierających gospodarzy. 15 punktów dla Rosy rzucił Marcin Kosiński. O jeden mniej uzyskał najskuteczniejszy w zespole MKS Grzegorz Grochowski, dla którego było to dopiero trzecie spotkanie w karierze w pierwszej lidze.
Od porażki swoją przygodę z Delikatesami Centrum PBS Bank MOSiR Krosno rozpoczął Dusan Radovic. Serb na stanowisku zastąpił Ryszarda Żmudę, a zajęcia z zespołem prowadzi przez trzy dni. Jego podopieczni w Pruszkowie przyzwoicie spisali się w obronie, ale w ataku zatrzymali ich rywale. O sukcesie Znicza Basket zadecydował koniec trzeciej i początek czwartej kwarty. W tym fragmencie zawodów gospodarze uzyskali osiemnastopunktową przewagę, dzięki czemu spotkanie mogli kończyć piątką, której średnia wieku wynosiła 17,5 roku.12 punktów dla Znicza Basket zdobył Marcin Matuszewski i było to jego pierwsze spotkanie w tym sezonie po kontuzji pachwiny. Oba zespoły fatalnie wykonywały rzuty wolnie, nie trafiając ponad połowy prób.
Nie Łukasz Pacocha, nie Maciej Raczyński, a Krzysztof Mielczarek okazał się zawodnikiem, który przesądził o wygranej AZS Radex w meczu szóstej kolejki. Miejscowi przewagę uzyskali w pierwszej kwarcie i mimo problemów po zmianie stron utrzymali ją do końca. Mielczarek w tych zawodach zbliżył się do double-double, trafiając m.in. 8 z 9 rzutów osobistych, co nieczęsto mu się zdarza. Skrzydłowy AZS zakończył mecz z 26 punktami i 9 zbiórkami. Goście wystąpili w tym spotkaniu bez Michała Marciniaka (kontuzja oka) i Aleksandra Perki (kontuzja kciuka). Dla pokonanych 23 punkty uzyskał Grzegorz Małecki.
