Grupa III: GTK lepsze po horrorze

Stal Stalowa Wola już na otwarcie turnieju we własnej hali udowodniła, że jest silnym zespołem. Podopieczni trenera Damiana Skiby w bardzo efektowny sposób uporali się ze swoim pierwszym rywalem, którym była ekipa z Wadowic. W meczu otwierającym zmagania w Stalowej Woli kibice byli świadkami niezwykle dramatycznego pojedynku, w którym drużyna GTK Gdynia o zaledwie punkt okazała się lepsza od UKS 40 Radom.

UKS 40 Radom - GTK Gdynia 78:79 (13:29, 17:14, 26:12, 22:24)

Spotkanie otwierające zmagania w turnieju w Stalowej Woli od początku miało faworyta, a była nim ekipa z Trójmiasta. Mecz zaczął się zgodnie z przewidywaniami, ale wkrótce role się odwróciły, a koszykarze z Gdyni o wygraną drżeli do końcowej syreny.

GTK zaczęło znakomicie. Podopieczni trenera Zbigniewa Balińskiego dominowali na obu krańcach parkietu, a po 10 minutach gry prowadzili już 29:13. Przed przerwą młodym radomianom udało się jednak zniwelować trochę strat, ale to zawodnicy z Gdyni prowadzili 43:30.

Po przerwie role się jednak odwróciły, a ekipa UKS 40 ruszyła w pościg za rywalem. Pościg okazał się na tyle skuteczny, że przed czwartą kwartą to Radom prowadził różnicą jednego oczka. Od tego momentu wynik oscylował cały czas wokół remisu, a ostatnie sekundy były niezwykle dramatyczne. Przy stanie 79:78 dla GTK na linii rzutów osobistych stanął jeden z liderów gdyńskiego zespołu Jakub Derkowski. Ten jednak pomylił się przy obu próbach i decydująca akcja należała do rywali. Rzutu na wagę zwycięstwa w meczu nie wykorzystał jednak Jakub Stenios, a za dwa niecelne rzuty zrekompensował się nieco Derkowski, który zebrał piłkę, dzięki której koszykarze GTK mogli cieszyć się z pierwszego triumfu w turnieju.

Stal Stalowa Wola - MKS Skawa Wadowice 93:56 (34:18, 17:13, 17:20, 25:5)

Skutecznie i efektownie – tak można podsumować debiut zawodników Stali Stalowa Wola w ćwierćfinałowym turnieju przed własną publicznością. Gospodarze turnieju byli zdecydowanie poza zasięgiem rywali z Wadowic.

Podopieczni Damiana Skiby byli zdecydowanymi faworytami konfrontacji z MKS Skawą Wadowice i z roli tej wywiązali się znakomicie. Już po pierwszej połowie Stal prowadziła 34:18. Kwarta ta bardzo uspokoiła miejscowych, którzy nieco zwolnili tempo, a trener Skiba mógł spokojnie rotować całym składem.

Rozprężenie zawodników ze Stalowej Woli rywale z Wadowic wykorzystali w trzeciej kwarcie, którą to udało im się nieznacznie wygrać. W czwartej wszystko jednak wróciło do normy. Podrażnieni chyba koszykarze „Stalówki” podkręcili tempo. Ostatnią ćwiartkę gospodarze wygrali aż 25:5 i jedyne czego nie udało im się osiągnąć, to dotrzeć do granicy stu punktów.

udostępnij