Gortat przegrał po dogrywce

Marcin Gortat: Dwie wieże zagrały dobrze

Drugi mecz finałowy był bardzo wyrównany. Koszykarze Orlando mieli dużą szansę by wygrać go w regulaminowym czasie gry. Niestety ostatni rzut Courtney’a Lee był chybiony. W dogrywce przewagę mieli już „Jeziorowcy”, prowadzeni do zwycięstwa przez parę gwiazd Kobe Bryant (29 punktów, 8 asyst) – Pau Gasol (24 punkty, w tym 7 w dodatkowym czasie gry oraz 10 zbiórek).

Marcin Gortat po raz pierwszy pojawił się na parkiecie po siedmiu minutach pierwszej kwarty. Grał pod koszem obok pierwszego centra „Magików” Dwighta Howarda. To rozwiązanie w ostatnich dniach wielu fachowców podpowiadało trenerowi Stanowi Van Gundy’emu. W pierwszej części spotkania Polak miał dwie zbiórki w obronie oraz wykorzystał oba rzuty wolne.

Kolejną kwartę Gortat rozpoczął od dwóch dobrych akcji defensywnych przeciwko Andrew Bynumowi. W ataku zaliczył zbiórkę, ale też chybił rzut spod samego kosza. Nasz zawodnik usiadł na ławce rezerwowych po tym, jak faulował Bynuma przy akcji 2 plus 1.

Ponownie zobaczyliśmy Gortata na parkiecie w ósmej minucie trzeciej kwarty. I znowu łodzianin występował jednocześnie z Howardem. Nasz środkowy miał w tej części gry szansę na zdobycie punktów, ale przestrzelił oba rzuty wolne. Gorzej radził sobie także w obronie przeciwko Lamarowi Odomowi.

Na początku ostatniej części meczu Gortat zdobył swoje jedyne punkty z gry. Po akcji z najlepszym zawodnikiem Orlando Rashardem Lewisem (34 pkt., 11 zbiórek, 7 asyst), Polak trafił spod samego kosza. Kilkanaście sekund później w podobnej sytuacji chybił. Został zmieniony przez Howarda i na boisku już się nie pojawił.

Po dwóch meczach w Los Angeles rywalizacja finałowa przenosi się do Orlando. Kolejny mecz zostanie rozegrany we wtorek.