Spójnia do siódmej kolejki spotkań nie przegrała meczu. Przed tygodniem zespół z zachodniopomorskiego stracił jednak punkty w wyjazdowej konfrontacji z Sokołem, głównie na skutek trzeciej kwarty. Tę część meczu goście przegrali różnicą dwunastu punktów, choć wcześniej prezentowali się lepiej niż koszykarze Dariusza Kaszowskiego. Także trzecia odsłona spotkania przesądziła o porażce Spójni w Gdyni. Z wyjątkiem tej kwarty, przegranej przez przyjezdnych 13:26, meczu był wyrównany. Dobre zawody w gdyńskiej drużynie rozegrał Mateusz Kostrzewski, rzucając 20 punktów przy dobrej skuteczności. 22-letni skrzydłowy dodatkowo miał 6 asyst i 4 przechwyty. Równie udane mecz zanotował Grzegorz Mordzak (17 pkt i 8 zbiórek). Dzięki tej wygranej Start zrównał się punktami z prowadzącym w tabeli Sokołem. Dla Spójni była to druga porażka w sezonie.
Na pierwszą wygraną w lidze muszą jeszcze poczekać koszykarze Sportino Inowrocław. Najsłabszy obecnie zespół rozgrywek do połowy trzeciej kwarty grał jak równy z równym ze Startem Lublin, ale później do głosu doszli już tylko gospodarze. Ich przewagę najlepiej pokazuje czwarta kwarta, wygrana przez graczy Dominika Derwisza 23:10. Wobec krótkiej gry Przemysława Łuszczewskiego (zaledwie 4,5 minuty), liderem gospodarzy był Paweł Kowalski prezentując dobrą skuteczność spod kosza i półdystansu (11/13 za 2). Najlepsze spotkanie w tym sezonie rozegrał zaś Sergiusz Prażmo (15 pkt i 11 zbiórek). Goście w całych zawodach popełnili 20 strat, najwięcej 5 miał Maciej Strzelecki.
Jedna kwarta dobrej gry to za mało, aby myśleć o zwycięstwie w Dąbrowie Górniczej. Przekonali się o tym koszykarze SKK Siedlce, którzy tylko w drugiej części meczu grali jak równy z równym z miejscowym MKS. Gospodarze na prowadzenie wyszli w połowie pierwszej kwarty i już do końca zawodów utrzymali tę przewagę. SKK atakowało, ale zaledwie raz, na początku trzeciej kwarty, do remisu potrzebowało jednego trafienia z gry. Z roli pierwszego rozgrywającego MKS znów bardzo dobrze wywiązał się Grzegorz Grochowski (9 pkt i 7 asyst), a najskuteczniejszym strzelcem był Michał Wołoszyn (16 pkt i 6 zbiórek). Gdyby nie słaba skuteczność z gry (1/8) udany występ w Dąbrowie Górniczej zanotowałby Radosław Basiński (3 pkt, 6 asyst i 10 zbiórek), który przez ostatnich pięć lat grał właśnie w MKS.
Sudety Jelenia Góra były bliskie sprawienia kolejnej niespodzianki w sezonie. Jeszcze w połowie trzeciej kwarty gracze Ireneusza Taraszkiewicza przegrywali ze Zniczem Basket 40:57, ale w kolejnych pięciu minutach do kosza trafiali tylko goście, zdobywając w sumie 18 punktów z rzędu. Mecz był wyrównany już do samego końca, a o sukcesie miejscowych zadecydował celny rzut z dystansu Grzegorza Malewskiego (20 pkt i 7 zbiórek), po którym podopieczni Michała Spychały wyszli na prowadzenie 78:74. W kolejnej akcji sędziowie dopatrzyli się zaś błędu kroków Łukasza Niesobskiego (16 pkt). Z powodu problemów kadrowych Sudety na mecz do Pruszkowa przyjechały tylko w dziewiątkę, a na domiar złego pod koniec zawodów kontuzji doznał Artur Kijanowski (13 pkt i 6 asyst). Kolejny dobry mecz w pierwszej lidze rozegrał 36-letni Dominik Czubek (16 pkt i 11 asyst).
Mimo braku Krzysztofa Jakóbczyka AZS Kutno pokonał na własnym boisku innego beniaminka pierwszej ligi Polonię Przemyśl, ale bezpieczną przewagę gospodarze osiągnęli dopiero w ostatnich minutach zawodów. Koszykarze „Niedźwiadków” byli niezwykle skuteczni z bliskiej odległości od kosza, trafiając 20 z 27 rzutów za 2 punkty, słabiej radzili sobie jednak z dystansu (5/20 za 3). Pierwsze ligowe spotkanie po miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją oka rozegrał Michał Marciniak, który z ośmioma zbiórkami okazał się najlepszym zbierającym zespołu. Dobrze w roli gracza pierwszo piątkowego wypadł Mariusz Bacik (17 pkt i 4 zbiórki), a w roli rezerwowego pozyskany niedawno przez Akademików Sebastian Grzesiński (9 pkt, 2 zbiórki i 2 asysty). Z powodu nadmiernej liczby przewinień drugiego spotkania w sezonie nie dokończył Marek Miszczuk. Warto dodać, że AZS w całym spotkaniu nie trafił żadnego rzutu z dystansu (0/8 za 3).
Z obozu toruńskiego zespołu od dłuższego czasu dochodziły głosy o intensywnych przygotowaniach do meczu z Rosą. Koszykarze SIDEnu mówili już o tym przed konfrontacją z Polonią Przemyśl, który wygrali, ale nie bez kłopotów. Do połowy drugiej kwarty w hali Spożywczaka lepiej prezentowali się goście, prowadząc 24:20. W tym momencie nastąpił jednak przestój, który Rosę kosztował porażkę. Podopieczni Piotra Ignatowicza przez kolejnych dziesięć minut rzucili tylko siedem punktów, tracąc w tym czasie dwadzieścia trzy. Tej straty nie potrafili już odrobić. Kolejne bardzo zawody rozegrał Jacek Jarecki (19 pkt), a na obwodzie wspierał go Łukasz Żytko (16 zbiórek i 7 asyst).
Dwa skrajne oblicza prezentują w tym sezonie koszykarze AZS Radex Szczecin. We własnej hali Akademicy są w stanie wygrać z każdym zespołem pierwszej ligi, ale na wyjazdach tracą większość ze swoich atutów, o czym najlepiej świadczy bilans 0-4. Ponieważ mecz z Delikatesami Centrum PBS Bank MOSiR rozgrywany był w Szczecinie, komplet punktów wywalczyli gracze Zbigniewa Majcherka. Bezcennego wsparcia pod koszem udzielił Krzysztof Mielczarek, który ostatnio zmagał się z problemami zdrowotnymi. Doświadczony skrzydłowy trafił co prawda tylko jeden rzut z gry (1/2 za 2), ale wobec braku Karola Pytysia zdominował pole trzech sekund (w sumie 14 asyst). Powody do zadowolenia miał też Marcin Zarzeczny. 24-letni skrzydłowy rozegrał bowiem jedno z lepszych spotkań w karierze na centralnym szczeblu rozgrywek (18 pkt, 5 zbiórek, 2 asysty i 1 przechwyty). MOSiR nie pomogło 19 punktów Dariusza Oczkowicza oraz kilka minut na boisku Kamila Gawrzydka, który wraca do gry po kontuzji.
Pauzował: NETO Sokół Łańcut
