Grupa B: Czarni lepsi w chaosie

Po bardzo nierównym meczu STK Czarni Słupsk lepsi od MKS Polonii Warszawa. Oba zespoły popełniły w sumie aż 56 strat, a zwycięzcy w całym spotkaniu nie trafili ani jednego rzutu z dystansu.

zobacz statystyki meczu

Czarni do Pruszkowa przyjechali w dniu rozpoczęcia turnieju, a na hali pojawili się kilkadziesiąt minut przed meczem. Podopieczni Roberta Jakubiaka byli jednak skoncentrowani od pierwszych minut. Polonia prowadziła tylko na początku i to zaledwie jednym punktem (7:6). Głównie po akcjach Konrada Rzeczkowskiego (10 pkt do przerwy) i Sebastiana Ścigały (10 pkt) Czarni w drugiej kwarcie wypracowali siedmiopunktową przewagę. Od tego momentu z obu strony toczył się pojedynek kosz za kosz. Polonia potrafiła dojść na dwa punkty, po czym szybko traciła cztery.

Obraz gry uległ zmianie dopiero w czwartej kwarcie. Po trójce Michała Kwiatkowskiego i trafieniu spod kosza Przemysława Jaworskiego „czarne-koszule” wyszły na prowadzenie 46:43. Wówczas koszykarze Polonii ponownie zaczęli popełniać jednak straty. - Chłopcom udzieliła się pewna nerwowość. Dla tej grupy jest to pierwszy awans do finałów mistrzostw Polski. Wcześniej najwyżej byliśmy w półfinale - wyjaśniał Grzegorz Nurowski. Taki obrót sprawy wyraźnie zmobilizował koszykarzy ze Słupska, którzy szybko doprowadzili do remisu, a po akcji Rzeczkowskiego wyszli na prowadzenie. Polonię próbował poderwać Kwiatkowski, ale jego koledzy nie wykorzystywali dogodnych pozycji do rzutu.

- Znamy Michała doskonale. Wiemy czego się możemy po nim spodziewać. Na jego niekorzyść działała kontuzja, którą przeszedł w ostatnich tygodniach. Nikt tak naprawdę nie wiedział czego się po nim spodziewać. Zagrał dobrze, ale na nasze szczęście nie pociągnął za sobą kolegów - przyznał szkoleniowiec Czarnych Robert Jakubiak. Na 20 sekund Polonia przegrywała tylko jednym punktem. Wówczas faulowany pod koszem był jednak Wojciech Osiński. Trafił pierwszy wolny, a po drugim zebrał piłkę. Warszawianie faulowali, zaś pewnie oba rzuty wolne wykorzystał Mateusz Szymański. - Graliśmy bardzo słabo, a mimo to wygraliśmy mecz. To cieszy, ale nie możemy sobie pozwolić na taką dyspozycję w kolejnych dniach - deklarował Jakubiak. - Daliśmy sobie zebrać 18 piłek w ataku, chociaż nie ustępujemy rywalom pod względem fizycznym. To oprócz strat zadecydowało o naszej porażce - zakończył Nurowski.

Adam Wall

udostępnij