Grupa A: Zastal lepszy w konfrontacji mistrzów

W starciu drużyn, które w swojej historii sięgnęły po mistrzostwo Polski kadetów ŁKS KM Łódź lepszy od SKM Zastal Zielona Góra. Bliski osiągnięcia triple-double był Bartłomiej Bartoszewicz (16 pkt, 16 zbiórek i 7 przechwytów), który od połowy trzeciej kwarty grał z czterema przewinieniami.

zobacz statystyki meczu

Zespół z Łodzi w rozgrywkach do lat 16 był najlepszy w Polsce w 2008 roku. Rok później w tej kategorii wiekowej zwyciężył Zastal, który w mistrzostwach Polski juniorów gra tylko trójką koszykarzy z rocznika 1992. Pozostali mają 17 lub 16 lat.

ŁKS doświadczenie wykorzystał zwłaszcza w wygranej 25:15 pierwszej kwarcie meczu. W ataku wyróżniał się wówczas Bartłomiej Bartoszewicz (10 pkt, 10 zbiórek i 6 przechwytów do przerwy), którego wspierał Marcin Kuczmera (8 pkt). Gra Zastalu przez dłuższy czas opierała się z kolei na Filipie Matczaku. Rozgrywający bądź rzucający zielonogórzan często przemieszczał się po boisku z piłką, ale rzadko odnajdywał lepiej ustawionych kolegów (0 asyst do przerwy).

Po przerwie Zastal zaatakował odważniej, ale nie potrafił wyjść na prowadzenie. Podopieczni Bogusława Onufrowicza w pewnym momencie przegrywali już tylko sześcioma punktami, ale wówczas popełnili kilka strat. Oba zespoły miały przy tym duże problemy ze skutecznością.- Nadal  nie możemy się wstrzelić do kosza na tej hali. Nie wiem czym to jest spowodowane, bo potrafimy rzucać o wiele lepiej - przyznał szkoleniowiec łodzian Robert Zając.

Jego podopiecznym w utrzymaniu bezpiecznego prowadzenie nie pomógł również szybki sposób rozgrywania akcji. Bardzo widoczne było to głównie w końcówce. - Zawodnicy podejmowali złe decyzje mimo tego, że apelowałem do nich o zmęczenie przeciwnika w strefie i rozgrywanie dłuższych akcji. Nam się nigdzie nie spieszyło, niestety już w połowie czasu na rozegranie akcji oddawaliśmy niepotrzebne rzuty - narzekał Zając.

Dobitnie zawody podsumował szkoleniowiec przegranych. - Poziom tego widowiska był bardzo słaby. Przegraliśmy na własne życzenie, bo straciliśmy tylko 62 punkty, ale popełniliśmy masę strat w kontrataku. Gdybyśmy wykorzystali choć połowę tych okazji, to prawdopodobnie byśmy wygrali - wyjaśnił Onufrowicz.

- Tak naprawdę jesteśmy cieniem samych siebie. Mam nadzieję, że swój najlepszy mecz na tym turnieju jeszcze rozegramy - ripostował Zając.

Podczas ostatniego dnia turnieju Zastal zmierzy się ze Smykiem Prudnik, zaś ŁKS zagra z MKS-em Pruszków.

Adam Wall

udostępnij