5. miejsce dla WKK Wrocław

Wicemistrzowie Polski kadetów z 2009 roku WKK Wrocław w meczu o 5. miejsce lepsi od SKM Zastal Zielona Góra - złotych medalistów do lat 16 przed rokiem. Ekipa z Dolnego Śląska w meczu przyjaźni zwyciężyła 88:50.

zobacz statystyki meczu

Spotkanie rozstrzygnęło się praktycznie już po pierwszej kwarcie, którą WKK wygrało aż 24:5. W drużynie Zastalu gracze pierwszej piątki zdobyli zaledwie 13 punktów.

Tak występy swoich zespołów podsumowali trenerzy:

Marek Olesiewicz (WKK Wrocław): Zawsze chcemy grać o pierwsze miejsce i to wpajam moim zawodnikom. Mamy problem z połączeniem dwóch cykli rozgrywkowych, czyli mistrzostw Polski juniorów oraz kadetów, gdyż wielu z tych koszykarzy występuje w młodszej kategorii wiekowej. Mieliśmy realną szansę na awans do półfinału, niestety nie było nam to dane. Spotkanie z Zastalem było dla nas meczem przyjaźni, gdyż z tym zespołem bardzo często rywalizujemy w lidze dolnośląsko-lubiskiej, a także w różnego rodzaju sparingach. Zawody o 5. miejsce trzeba było rozegrać i je rozegraliśmy. Zdobyliśmy 5. miejsce, nie jest to zła pozycja. Tak samo jak Zastalu, który uplasował się tuż za nami. Przecież oba te zespoły oparte są głównie na graczach szesnasto- i siedemnastoletnich. Myślę, że przed kilkoma chłopakami z obu zespołów jest możliwość zrobienia kariery w seniorskiej koszykówce. Oby tak się stało, bo dla nas jest to priorytetem. W moim zespole z powodu urazu nie mógł zagrać Daniel Szymkiewicz, brakowało go nam. Bardziej brakowało nam jednak treningów, bo przed tym turniejem nie mieliśmy ani jednych wspólnych zajęć. Od początku sezonu wiedzieliśmy jednak, że ten problem może się pojawić, gdyż tak jak mówiłem wcześniej musieliśmy połączyć grę w dwóch kategoriach wiekowych. Mój zespół ma dwóch stałych liderów: Piotra Niedźwiedzkiego i Jakuba Koelnera. Są to zawodnicy, od których zależy nasza gra. Mi osobiście od wielu lat imponuje ten drugi. Chłopak, który mógłby nic nie robić, niczym się nie interesować, ma ogromne serce do tego sportu. Szkoda, że wielu chłopców, dla których koszykówka jest ogromną szansą życiową, w ten sposób nie podchodzi do swoich obowiązków. Jeśli zaś chodzi o Niedźwiedzkiego. Chłopak robi ciągłe postępy, ale jego postępy w umiejętnościach koszykarskich są związane również z postępami w nauce. To duże wyzwanie także dla trenerów kadry, a Piotrek przebywa przecież z nimi bardzo często. Tego koszykarza trzeba szkolić, nie zaś tylko trenować. Ponadto udaną końcówkę sezonu miał Filip Struski. Oprócz niego ogromny postęp zrobili jeszcze Norman Zuber i Jan Grzeliński. Jeśli zaś chodzi o chłopaków z rocznika 93, są to ludzie, którzy nawet jeśli nie będą grali w koszykówkę, to będą oddani tej dyscyplinie. Wszyscy razem tworzą bardzo zdolną grupę. Z tą grupą pracuję od wielu lat, cieszę się, że ciągle widzę postępy w ich grze.

Bogusław Onufrowicz (SKM Zastal Zielona Góra): Gdyby mi ktoś powiedział na początku tego sezonu, że z tą grupą, w tym sezonie zajmę szóste miejsce, to bym wziął takie miejsce w ciemno. Z przebiegu tego turnieju wiem, ze mogliśmy osiągnąć jednak więcej. Faza medalowa była w naszym zasięgu. Wszystko rozstrzygnęło się w meczu z Łodzią, który moim zdaniem przegraliśmy na własne życzenie. Na tym turnieju graliśmy raz lepiej, raz gorzej. W sobotnim meczu z WKK moim chłopcy nie mieli już tak zwanego „prądu”. Wczorajsze spotkanie ze Smykiem Prudnik kosztowało ich bardzo dużo. Zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym. To było widać w konfrontacji z zespołem z Wrocławia, nie podjęliśmy walki. Mój zespół ma dwóch podstawowych graczy, czyli Filipa Matczaka i Jakuba Dybka. Pozostali koszykarze próbują się do nich dostosowywać. Grają lepiej raz gorzej. Od Filipa zawsze się więcej wymaga. Potrafi grać lepiej, może pojawiło się zmęczenie? Za turniej finałowy wyróżniłbym jednak Dybka, który na tym turnieju grał zdecydowanie najrówniej.

 

Adam Wall

udostępnij