o 5. miejsce: MKS Ochota Warszawa lepszy

34 punkty i 13 zbiórek Artura Włodarczyka nie pomogło. W meczu o piąte miejsce drużyna TS Wisły Kraków uległa MKS Ochota Warszawa 62:71. Po raz kolejny bolączką „Białej Gwiazdy” okazała się gra w drugiej kwarcie, którą krakowianie przegrali aż 11:25.

zobacz statystyki meczu

Tak występy swoich zespołów podsumowali trenerzy:

Tomasz Foder (trener MKS Ochota Warszawa): Liczyliśmy na coś więcej. Niestety podstawowi zawodnicy wchodzący w drugiej kwarcie nie spełnili moich oczekiwań, zdobywając średnio od 2 do 4 punktów. To za mało, aby myśleć o sukcesie w tego typu turnieju. Wiedziałem, że w którymś momencie uwypukli się problem związany z przedsezonowym obozem, na który część z zawodników nie pojechała. Ta forma w pewnym momencie gdzieś uciekła. Być może stawka meczów, presja rodziców, sprawiła, że chłopcy za bardzo chcieli. Niestety w najważniejszych momentach nam nie wychodziło. Szkoda, bo do sukcesu zabrakło niewiele. Jeśli mamy charakter, to będziemy potrafili wyciągnąć z tych porażek wnioski i pójdziemy do przodu. W meczu o piąte miejsce zawodnicy, którzy do tej pory mało grali, potrafili wziąć ciężar gry na swoje barki. To mnie cieszy. Zwłaszcza, że część z nich trenuje dopiero od września. Jeśli wszyscy zrozumieją, że na sukces trzeba zapracować, a zdrowa konkurencja pcha zespół do przodu, wówczas w przyszłości mamy szansę na kolejne występy w mistrzostwach Polski.

Piotr Piecuch (trener TS Wisła Kraków): Szkoda meczu o piąte miejsce, bo gdybyśmy od początku grali tak jak w ostatnich dwunastu minutach, to wynik spotkania mógłby być inny. Generalnie jestem jednak zadowolony, zwłaszcza, że nie mamy wyrównanej dziesiątki. Naszym występem na pewno nie przynieśliśmy Krakowi wstydu. Gdy po dwóch kwartach wynik jest blisko remisu, wówczas podstawowi zawodnicy mają szansę nad przejęcie kontroli nad meczem. Tak było w wygranym starciu z Turowem Zgorzelec, niestety w dwóch pozostałych spotkaniach drugie części meczów nie należały do nas. Generalnie nie chciałbym nikogo wyróżniać, bo koszykówka jest sportem zespołowym, ale za postawę w turnieju słowa uznania należą się oczywiście Arturowi Włodarczykowi, który jeszcze pół roku temu niemal każdą akcję chciał kończyć sam. Teraz myśli także o dobru zespołu. To cieszy. Ogromne słowa uznania należą się również Jakubowi Żaczkowi, który trzy razy w tygodniu dojeżdża do nas pokonując blisko 80 km w jedną stronę. Do tego treningi nie przeszkadzają mu w nauce, a to również bardzo ważne. Mały ciałem, lecz wielki duchem w naszej drużynie jest Sebastian Dąbek, który dysponuje jednym z lepszych rzutów za trzy punkty w tej kategorii wiekowej. Trzech zawodników, czyli Sebastian Dąbek, Arkadiusz Sowiński i Artur Włodarczyk trenują ze mną od czwartej klasy. Pozostali dochodzili do nas sukcesywnie. Grupa zaczęła trenować jako rocznik ’95 - ’96, dopiero później została podzielona. Do tego mamy ciekawe klasy z rocznika ’97. Na pewno będziemy mieć kim grać w kadetach. Najważniejsze, aby chłopcy chcieli iść do przodu. Jeśli się zatrzymają będzie to dla mnie znam, że coś trzeba zmienić. Być może także trenera.

Najlepszy zawodnik MKS Ochota Warszawa na turnieju finałowym: Igor Wadowski

Najlepszy zawodnik TS Wisła Kraków na turnieju finałowym: Artur Włodarczyk

udostępnij