o 3. miejsce: Brąz dla MKS-u Pruszków

Koszykarze MKS-u Pruszków brązowymi medalistami mistrzostw Polski juniorów. W meczu o trzecie miejsce zawodnicy Tomasza Kwasiborskiego pokonali drużynę ŁKS-u Koszykówka Męska Łódź 66:84. Na pocieszenie dla łodzian królem strzelców imprezy został Bartłomiej Bartoszewicz.

zobacz statystyki meczu

Koszykarze MKS-u Pruszków brązowymi medalistami mistrzostw Polski juniorów. W meczu o trzecie miejsce zawodnicy Tomasza Kwasiborskiego pokonali drużynę ŁKS-u Koszykówka Męska Łódź 66:84. Na pocieszenie dla łodzian królem strzelców imprezy został Bartłomiej Bartoszewicz.

Przed niedzielnym finałem pocieszenia obaj trenerzy obawiali się o mobilizację swoich koszykarzy. Szkoleniowcy nie ukrywali, że po półfinałowych porażkach ich zawodnikom może być ciężko, podnieść się na duchu. - Nam się to nie udało - otwarcie przyznał szkoleniowiec łodzian Robert Zając.

Oba zespoły dwa dni wcześniej rywalizowały w grupie A. Łodzianie do awansu do półfinału potrzebowali wówczas zwycięstwa z gospodarzami imprezy, niezależnie od wyniku meczu MKS był zaś pewny miejsca w pierwszej czwórce. Walczący o każdy centymetr boiska koszykarze ŁKS-u wygrali ostatecznie po twardej walce, a kluczem do sukcesu okazała się obrona strefowa, z którą pruszkowianie nie mogli sobie poradzić.

W meczu o brąz ten element gry w defensywie jednak szwankował. Po 5 minutach był jeszcze remis 8:8, ale wtedy za trzy punkty trafił Tomasz Duniec, a solidne zmiany dali Michał Wołosz i Bartosz Soboński. Na koniec pierwszej kwarty MKS prowadził 20:10 i tej przewagi nie stracił już do samego końca. - Porównując mecz półfinałowy z Czarnymi oraz konfrontację z MKS-em, znacznie większe szanse na zwycięstwo mieliśmy dzień wcześniej - otwarcie przyznał Zając.

Do przerwy pruszkowianie prowadzili już momentami różnicą siedemnastu punktów (38:21), najwyższą przewagę osiągając w połowie czwartej kwarty (82:56). Miejscowi grali tak jak lubią. Często wyprowadzali szybkie kontrataki, a w obronie często podwajali Bartomieja Bartoszewicza. - Do tego umiejętnie rozrzucali naszą obronę, a to czego nie udało im się trafić za pierwszym razem dobijali - narzekał Zając. W całym spotkaniu MKS zanotował 17 zbiórek w ataku, tylko 1 w czwartej kwarcie.

Do ostatnich minut spotkania trwała rywalizacja Bartłomieja Bartoszewicza z Michałem Sokołowskim o tytuł króla strzelców turnieju finałowego. Przed niedzielnym meczem lepszy, o trzy punkty, był obrońca MKS-u. Bartoszewicz w pierwszej połowie borykał się z krwawieniem nosa, z tego powodu przez znaczną część drugiej kwarty przesiedział na ławce rezerowych. Po pierwszych dwudziestu minutach bliżej tytułu był Sokołowski, który rzucił 13 punktów, skrzydłowy ŁKS-u 9. W drugiej połowie Bartoszewicz sam ciągnął jednak grę łodzian, po przerwie zdobywając 21 punktów z 39 dla swojego zespołu. - Wszyscy znają Bartoszewicza. Wszyscy wiedzieli, że jest on naszym liderem, a mimo to ten chłopak rozegrał bardzo dobry turniej. Niestety w większości spotkań nie dostał należytego wsparcia ze strony swoich kolegów - żałował szkoleniowiec ŁKS-u Robert Zając.


- Cieszę się z tego, że udało mi się zmobilizować chłopców do walki. Dla mnie ten mecz był tak samo ważny jak walka o złoty medal. Tego sukcesu nie byłoby jednak bez wsparcia najbliższych - zakończył opiekun MKS-u Tomasz Kwasiborski.

Posłuchaj co powiedział po meczu trener Tomasz Kwasiborski

Robert Zając po spotkaniu o 3. miejsce, posłuchaj

Adam Wall

udostępnij