Trener Koniecki: Zespoły z kwalifikacji są niewygodne

Niemki jako ostatnie awansowały do mistrzostw Europy, które od 18 czerwca odbędą się w Bydgoszczy, Katowicach i Łodzi. Środowe spotkanie eliminacji do EuroBasketu na Węgrzech oglądał drugi trener reprezentacji Polski Arkadiusz Koniecki.
O szesnaste miejsce w najważniejszej kobiecej imprezie Starego Kontynentu w finale rywalizowały Węgierki i Niemki. Dwukrotnie lepsze okazały się zawodniczki Bastiana Wernthalera, wygrywając odpowiednio 59:53 i 67:56. - Przydał nam się ten wyjazd, bo bezpośrednio na hali mogliśmy zobaczyć zmagania dwóch zespołów, rywalizujących ze sobą o wejście do mistrzostw Europy. To zupełnie, co innego, jak oglądanie spotkań w telewizji czy płytach – zaznacza Arkadiusz Koniecki. - W pierwszym meczu Niemki wygrały różnicą sześciu punktów i zanosiło się, że Węgierki ten dystans odrobią. Oba zespoły w pierwszej kwarcie bardzo ostro broniły. Po ośmiu minutach zarysowała się wyraźna przewaga miejscowych, które objęły prowadzenie różnicą ośmiu punktów. W drugiej części gra się jednak wyrównała, a po przerwie stroną dominującą były już tylko Niemki - opisuje spotkanie drugi trener kadry.

Po losowaniu grup mistrzostw Europy trenerzy reprezentacji Polski nie byli zadowoleni ze znalezienia się w naszej fazie eliminacji zespołu z kwalifikacji. Styl gry Niemek oraz bilans 5 zwycięstw w 6 meczach tylko potwierdził te przypuszczenia. - Kiedy prowadziłem reprezentację [w latach 2004-2006 - przypomina A.W.] nasz zespół również awansował do turnieju w Turcji w drodze kwalifikacji - przypomina Koniecki. - Drużyny, które przygotowują się do mistrzostw w kwalifikacjach wykazują często dużą odporność psychiczną w samym turnieju. Z meczu na mecz ich gra jest bardziej rozważna, co wynika głównie z dużej liczby spotkań o stawkę w krótkim okresie czasu. To nie są mecze towarzyskie, gdzie wynik jest ważny, ale nie najważniejszy. W eliminacjach wszystko ma duże znaczenie. Często podkreślaliśmy to podczas rozmów z trenerem Maciejewski - zaznacza opiekun polskiej reprezentacji.

- Oczywiście każdy mecz jest inny. To, że Niemki zaprezentowały się dobrze na tle Węgierek nie oznacza, że tak samo dobrze będzie grało im się z Polską. Dopiero bezpośrednia rywalizacja skonfrontuje oba poziomy - przekonuje Koniecki.

Statystycznie Niemki znacznie częściej starają się zdobywać punkty z pola trzech sekund lub w tym fragmencie boiska wymusić faul, skutkujący rzutami osobistymi. - Rzeczywiście mają zawodniczki, które potrafią grać na pozycji środkowej i silnej skrzydłowej. Przede wszystkim mam tu na myśli Lisę Koop i Petrę Glaeser czy Svenje Greunke. Bardzo dobre wrażenie zrobiła na mnie skrzydłowa Romy Baer. Oprócz dobrej gry tyłem do kosza te zawodniczki bardzo dobrze potrafią panować nad piłką, a nawet wyprowadzić szybki atak. Nie popadają też w panikę i przy podwojeniach potrafią spokojnie ją odrzucić. Mając taką grupę zawodniczek nie dziwię się, że potrafiły opanować strefę podkoszową w spotkaniu z Węgierkami - tłumaczy Koniecki.

Nie oznacza to jednak, że w reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów można zlekceważyć zawodniczki obwodowe. - W meczu z Węgierkami rzeczywiście nie zaprezentowały najlepszej skuteczności, ale przecież znana w Polsce Anne Breitreiner również potrafi zdobywać seriami punkty z dystansu - przypomina drugi trener „biało-czerwonych”.

Trener Koniecki zwraca uwagę na zachowanie węgierskiej publiczności po spotkaniu z Niemkami. - Sopron jest miejscem, gdzie ludzie znają się na koszykówce. Hala była wypełniona do ostatniego miejsca, a atmosfera była naprawdę gorąca. Mimo niekorzystnego wyniku, co godne podkreślenia, kibice podziękowali swojemu zespołowi owacją na stojąco - relacjonuje Koniecki.

Polki z Niemkami zmierzą się w niedzielę. Pierwszym rywalem naszej kadry będzie Czarnogóra.

udostępnij