Zmarł Zdzisław Niedziela, legenda lubelskiej koszykówki

Tyle razy wygrywał na boisku: najpierw jako zawodnik i – później – jako trener. Ten najważniejszy, trwający kilka lat mecz – przegrał. Miał 80 lat. Zdzisław Niedziela był autorem największych sukcesów koszykówki w historii Lublina. W Starcie przepracował 35 lat. Trzykrotnie – w 1965, 1979 i 1980 r. zdobył brązowe medale mistrzostw Polski.
Zdzisław Niedziela miał 80 lat
Dzięki niemu, w 1978 r. do Lublina przyjechał Kent Washington, pierwszy czarnoskóry koszykarz w polskiej lidze. – Zdzisław Niedziela był najlepszym trenerem, z jakim przyszło mi pracować – wspomina Andrzej Frączkowski, były dyrektor Startu. – Takich szkoleniowców już teraz nie ma. Zawsze skromny, miał świetny kontakt z zawodnikami, niesamowicie pracowity. O takich sukcesach, jakie wówczas osiągnął, możemy dziś tylko pomarzyć.
Trener Niedziela, już na emeryturze wciąż kibicował swojemu klubowi. Często można go było spotkać na trybunach hali przy al. Zygmuntowskich. Najstarsi kibice pamiętają pana Zdzisława nie tylko jako trenera, ale również jako wybitnego sportowca. Grał nie tylko w koszykówkę. Uprawiał także piłkę nożną, piłkę ręczną, lekkoatletykę, siatkówkę i tenis stołowy. W 1950 r. został wybrany najwszechstronniejszym sportowcem Lublina. Był niezwykle popularny w mieście.
Na mecze jego podopiecznych przychodziły tłumy – najpierw w wysłużonej hali Koziołka przy ul. Lubartowskiej, później w hali MOSiR. W czasie występów Kenta Washingtona kibice często stali przez całą noc w kolejce po karnety. A ta ciągnęła się od kasy przy hali aż do mostu na Bystrzycy. Zdarzyły się nawet przypadki…fałszowania biletów.
Zdzisław Niedziela stworzył drużynę, która wygrywała z ówczesnymi potęgami: Śląskiem, Resovią czy Wisłą. Gra była oparta na szybkości. Nic dziwnego, w Starcie nie było wielu wysokich koszykarzy. Ale kontry lubelskiej drużyny były niezwykle efektowne i skuteczne.
– To był wspaniały trener – mówi Jerzy Żytkowski, były zawodnik Startu. – Dużo wymagał od siebie i od zawodników. Miał wielkie marzenie: stworzyć w Lublinie koszykówkę na najwyższym poziomie. I to mu się udało.
Do końca życia marzył, że "jego” Start – oparty na kolejnym pokoleniu młodych zawodników – znów sięgnie do wspaniałych tradycji klubu.

udostępnij