Polacy bez zwycięstwa na wyjeździe i bez awansu...

Polacy grali dobrze, ale w końcówce popełnili zbyt dużo błędów i przegrali w Belgii 67:70. Niestety ta porażka oznacza, że nie awansowaliśmy do EuroBasketu 2011 na Litwie. Mamy szansę jeszcze w przyszłym roku, ale musimy zwyciężyć w dodatkowych kwalifikacjach.
Polacy ostatnie spotkanie tegorocznych kwalifikacji do EuroBasketu rozpoczęli piątką Koszarek - Berisha - Kelati - Lampe - Gortat. Igor Griszczuk nie zastosował więc żadnych zmian w stosunku do poprzednich meczów. Co ciekawe w Antwerpii pojawiło się około stu kibiców z Polski, którzy przez cały mecz głośno dopingowali nasz zespół. - To nam bardzo pomaga - mówił między drugą a trzecią kwartą Marcin Gortat.

- Jesteśmy tutaj z różnych miast. Z Gdańska, Włocławka, Sopotu, ale jest też dużo Polaków pracujących w Brukseli, która jest 30 minut drogi od Antwerpii - mówili polscy fani koszykówki, którzy głośno krzyczeli "gramy u siebie".

Zaczęło się jednak nieciekawie, bo w pierwszej akcji Thomas Kelati sfaulował przy rzucie za trzy Marcusa Faisona, a ten trafił dwa z trzech rzutów wolnych. Na szczęście to było jedyne prowadzenie Belgów w pierwszej połowie. Później mecz już należał do Marcina Gortata, który trafił 8 z pierwszych 10 punktów Polaków. Po trójkach Kelatiego, Berishy i Koszarka Polacy wygrywali 19:9. Taką przewagę udawało się utrzymać do końca pierwszej kwarty, którą zakończyliśmy wygrywając ośmioma punktami.

Na początku drugiej kwarty Gortat popełnił drugi faul i musiał usiąść na ławkę. Za długo jednak nie odpoczywał, bo zmieniający go Adam Hrycaniuk zgubił soczewkę kontaktową i po minucie musiał zejść z parkietu.

Przez blisko pięć minut drugiej kwarty Polacy zdobyli jedynie dwa punkty. W końcu o czas poprosił Griszczuk. Chwilę później za trzy trafił Kelati i znów przez chwilę było spokojniej bo prowadziliśmy 30:21. Belgowie jednak nie odpuszczali i po rzucie Beye Tabu-Eboma przegrywali już tylko trzema punktami. Na szczęście w rewanżu, równo z końcową syreną, trafił Koszarek i na przerwę nasz zespół schodził z sześciopunktową zaliczką.

Po przerwie zaczęliśmy jeszcze gorzej niż drugą kwartę. Błędy Polaków w ofensywie i zmęczenie Łukasza Koszarka dawało się we znaki coraz częściej. W 22 minucie meczu Belgowie odzyskali prowadzenie, a chwilę później po trójce Sama Van Rossoma prowadzili 43:39.

W tym momencie w grę zaangażował się bardziej Maciej Lampe, bo wcześniej jego wsparcia brakowało. Polski skrzydłowy trafił cztery rzuty wolne i doprowadził do remisu po 43. Polskim kibicom udawało się natomiast przekrzyczeć kilka tysięcy Belgów. "Gramy u siebie", "Polska, biało-czerwoni" czy "tylko zwycięstwo" było naprawdę świetnie słyszalne w każdym zakątku Lotto Areny.

Zmęczenie Łukasza Koszarka spowodowane tym, że przez sześć meczów był naszym jedynym rozgrywającym, oraz gorączka przed meczem było coraz bardziej widoczne. Zaczął popełniać rażące błędy , jak ten z 26 minuty, kiedy stracił piłkę na połowie boisku i gdyby nie blok Berishy tracilibyśmy do rywala pięć punktów.

Berisha dał znać o sobie raz jeszcze, kiedy na koniec trzeciej kwarty równo z końcową syreną trafił za trzy. Dzięki temu przegrywaliśmy jedynie 56:55.

Belgowie grali jednak coraz lepiej z każdą minutą i wypracowali sobie cztery punkty przewagi, które udawało im się długo utrzymywać. Na szczęście Polakom w tym meczu świetnie wychodziło rzuty za trzy. Kiedy Koszarek trafił za trzy w 35 minucie było już tylko 63:62. Chwilę później za trzy sprzed nosa trafił Kelati i odzyskaliśmy prowadzenie. Kolejna akcja należała do Marcina Gortata, który popisał się monstrualnym blokiem, a piłkę wypadającą na aut uratował Łukasz Koszarek. W następnej akcji świetnie po raz kolejny zagrał Gortat i wyprowadził nas na cztery punkty prowadzenia.

Belgowie po raz kolejny udowodnili jednak, że łatwo się nie poddadzą. Najpierw doprowadzili do remisu po 67. A na minutę i czternaście sekund przed końcem meczu Christophe Beghin trafił za trzy i gospodarze wygrywali 70:67. Niestety Polacy nie potrafili już odpowiedzieć celnym trafieniem, a pomysł na rozegranie ostatnich akcji okazał się nieskuteczny i to Belgowie awansowali do EuroBasketu 2011. Nam pozostają dodatkowe kwalifikacje w przyszłym roku.

udostępnij