Łukasz Koszarek: Mecz o wszystko

- Uważam że w pierwszej połowie wywalczyliśmy mnóstwo bezpańskich piłek. Powtarzały się jednak głupie straty i niewykluczone, że to trochę nas onieśmieliło - mówi Łukasz Koszarek po przegranej ze Słowenią.
Jak wytłumaczyć porażkę ze Słoweńcami?

W pierwszej połowie nie wykorzystaliśmy naszej dobrej obrony. Nastąpiła dekoncentracja, graliśmy zbyt nerwowo. Po pierwszych dwudziestu minutach przegrywaliśmy, zamiast prowadzić. Po przerwie słabo prezentowaliśmy się w ataku.

Skąd wzięła się taka słaba skuteczność?

Czasami jest taki dzień, że nic nie chce wpadać. W pierwszej połowie robiliśmy dużo strat. Po prostu nam nie szło, także w defensywie i rywale nam odjechali.

Może z Hiszpanią zacznie wpadać?

Nie ma innego wyjścia. W tym spotkaniu wyszła inna pierwsza piątka, co dowodzi, że próbujemy różnych wariantów.

W środę zobaczymy jeszcze inną?

Teraz nie ma co spekulować, w jakim składzie wyjdziemy. Dziesięciu ludzi musi walczyć i miejmy nadzieje, że w meczu ostatniej szansy będziemy naprawdę walczyć, jakby to był mecz o wszystko.

Jak ich pokonać?

Na pewno trzeba zatrzymać ich szybkich graczy i grać na dużo lepszych procencie, niż przeciwko Słowenii.

Już raz byliście bliscy ich pokonania w spotkaniu towarzyskim. Wtedy świetnie spisywali się polscy koszykarze obwodowi. Czy musicie to powtórzyć, by wygrać?

Zobaczymy, jak będzie wyglądała nasza sytuacja. Najlepiej, żebyśmy zaczęli trafiać. Musimy także poprawić obronę. Oby przy tej wspaniałej publiczności Hiszpanie odczuwali większą presję.

Co zrobić, aby zagrać lepiej w obronie, skoro nie ma czasu na treningi?

Potrzebne są zaangażowanie i ambicja, wola walki.

Tego zabrakło w meczu ze Słowenią?

Nie, uważam że w pierwszej połowie wywalczyliśmy mnóstwo bezpańskich piłek. Powtarzały się jednak głupie straty i niewykluczone, że to trochę nas onieśmieliło. Ręce zaczęły się trząść i Słoweńcy to wykorzystali.

udostępnij