Krzysztof Szubarga: Trudno za mną nadążyć

W dotychczasowych sparingach filigranowy Krzysztof Szubarga był jednym z najlepszych koszykarzy reprezentacji Polski. W meczu z Wielką Brytanią został nawet wybrany najbardziej wartościowym zawodnikiem spotkania. Szubarga liczy, że jego gra będzie coraz lepsza i zostanie doprowadzona do perfekcji w trakcie wrześniowych mistrzostw Europy w Polsce.
Paweł Rzekanowski, Dariusz Szarmach: Turniej w Londynie trochę był jak jazda na rollercoasterze - raz w górę, raz w dół. Najpierw dobry mecz z Anglikami, później fatalny z Izraelem, a na koniec świetna postawa przeciwko Turkom. Skąd takie różnice?

Krzysztof Szubarga: W obecnym momencie przygotowań trudno jest osiągnąć równą formę. Stąd taka sinusoida. Na turnieju w Londynie pokazaliśmy przede wszystkim, że możemy walczyć z Turkami jak równy z równym. To nasz przeciwnik grupowy na EuroBaskecie. Z tego można być zadowolonym.

Czy w Londynie byliście już nieco przemęczeni tempem przygotowań? Jakie znaczenie miała dla was godzina rozpoczęcia meczu?

Na pewno miało to spory wpływ na naszą postawę. Po meczu z Izraelem wróciliśmy o godz. 23.30 do hotelu. Nie każdy od razu zasnął. Musieliśmy oddać się w ręce masażystów. Na drugi dzień wstaliśmy o godzinie 7, mieliśmy trening i mecz o godz. 15. Nie zdążyliśmy się zregenerować. Tym bardziej, że 2-3 dni wcześniej graliśmy ciężkie mecze z Chorwacją. Konfrontacja z Izraelem była czwarta w ciągu pięciu dni. Zmęczenie musiało wyjść. Cieszę się, że potrafiliśmy się zmobilizować i zagrać dobrze z Turcją.

Czy w związku z tym, że będziecie w grupie z Turkami podczas EuroBasketu, coś przed nimi ukrywaliście lub nie pokazywaliście wszystkich zagrywek?
Nie wiem czy trener chciał coś ukrywać. To on decyduje, jakie gramy ustawienia. Turcy nie są tacy straszni, jak się mówiło. Jesteśmy w stanie z nimi nawiązać walkę i wygrać w Polsce. Spotkanie z Turkami dało nam wiarę, w swoje możliwości.

A jak oceniasz turniej w Bambergu?

Pokazaliśmy w nim, że jesteśmy w stanie walczyć z tak silną drużyną jak Chorwacja. Z Macedonią zagraliśmy bardzo słabo w drugiej połowie. Straciliśmy w ogóle koncentrację po pierwszych bardzo udanych dla nas 20 minutach. Trzeba wyciągnąć z tego wnioski. To nie było pierwsze spotkanie, gdzie przegrywamy drugą połowę. Musimy poprawić koncentrację i atak pozycyjny. Na razie stawiamy słabe zasłony, niezbyt dobrze też ruszamy się w ustawionym ataku.

Czy absencja Marcina Gortata była dla was bardziej odczuwalna w ataku, czy w obronie?

Zdecydowanie w defensywie. Marcin jest szybkim obrońcą. Zbiera piłki z drugiego piętra i tego nam zabrakło w meczach z Izraelem i Turcją. Rywale dosyć często ponawiali akcje. Gdyby był Marcin nie mieliby tylu zbiórek. Poza tym większość zawodników boi się wchodzić pod kosz, gdy stoi tam wielki chłop i czeka z blokiem.

Jesteś zaskoczony tym, że masz miejsce w podstawowym składzie, choć wydawało sie, że częściej będzie grał Łukasz Koszarek?

Od samego początku sezonu powtarzałem, że w reprezentacji zagra ten zawodnik, który w danym momencie zaprezentuje wyższą formę. Cieszę się, że przekonałem do siebie trenera. Ale w drużynie każdy jest potrzebny. Nic jeszcze nie jest przesądzone. Do mistrzostw pozostało sporo czasu i wszystko się może zdarzyć.

Co przynosi ci dziś więcej satysfakcji - szybkie podanie pod kosz rywali i zdobycie punktów po zaledwie 3 sekundach akcji od zbiórki, czy taki nacisk na rozgrywającego rywali, że ten gubi piłkę na połowie?

W koszykówce wszystko mi daje radość, z wyjątkiem strat. Jeśli zrobi się akcję punktową, to nie ma znaczenia w jaki sposób. Kibice tak czy siak biją brawo.

Świetnie grasz w kontrach, albo przy przeprowadzaniu piłki w szybkim tempie, ale już gorzej przy ataku pozycyjnym. Ile czasu potrzeba, by dopracować wszystkie zagrywki do perfekcji?

Do mistrzostw zdążymy się dobrze przygotować. Będziemy bardziej zgrani. Faktycznie nasz atak pozycyjny nie jest jeszcze taki, jak byśmy chcieli. Jest sporo nieporozumień. Czasami jeszcze zapominamy, kto gdzie ma iść na zasłony. Do EuroBasketu powinniśmy dojść do perfekcji.

Wokół polskiej kadry zaczyna się robić bardzo głośno - transmisje w TV, basket trafił na czołówki portali informacyjnych, jest świetna oglądalność. To koszykarzom pomaga, czy przeszkadza? Czy presja już wam doskwiera?

Z każdym dniem ciśnienie będzie coraz większe. Gramy w koszykówkę od lat. Jesteśmy zawodowymi sportowcami i musimy sobie radzić z presją. Na pewno jest dobrze, jeżeli dużo pisze się o drużynie i wierzy w jej sukces. Tak mocnej kadry nie było od lat. Jest szansa na osiągnięcie sukcesu. Cieszy, że ludzie się tym interesują.

Z czego po dotychczasowych meczach sparingowych jesteś - w swoim przypadku - najbardziej zadowolony, a co jest mankamentem?

Na razie nie jestem zadowolony ze swojej gry. Wiem, że stać mnie na dużo więcej. Jak już wspominałem, musimy dopracować atak pozycyjny. Tu w głównej mierze odpowiedzialność spoczywa na mnie. Rozgrywający dba o to, by zagrywki wychodziły. Dużo rzeczy jest do poprawienia. Trudno wszystko wymienić.

Mierzysz tylko 178 cm wzrostu. Czy nie masz problemu z tym, by grać przeciwko dużo wyższym rozgrywającym? Pierwszy mecz z Chorwacją pokazał, że jeśli jedynką rywali jest 2-metrowy Planinić, obrona ma kłopoty.

Ja akurat Planinicia nie broniłem, bo w Łodzi obok niego grał na dwójce Marko Popović, który jest mojego wzrostu. Od początku kariery jestem przyzwyczajony do gry z większymi zawodnikami i nie sprawia mi to problemu. To bardziej ja jestem niewygodny dla rywali. Jako niższy zawodnik szybciej biegam i trudno za mną nadążyć.

Na ile wyniki sparingów mają znaczenie dla koszykarzy? Innymi słowy: czy w ogóle warto zastanawiać się nad rezultatami, czy jednak bardziej nad tym jaki jest styl, jakie są zagrywki.

Zgranie drużyny jest bardzo ważne. Ale wyniki też są istotne, bo budują dobrą atmosferę w zespole i wiarę w swoje możliwości. Po porażkach koniecznie trzeba wyciągnąć wnioski. Nie można nikogo lekceważyć. Po porażce nie wolno się załamywać, a po zwycięstwie być zbytnio zadowolonym z siebie.

Jakie są twoje oczekiwania przed turniejem w Saragossie i trudnymi meczami z Izraelem i Hiszpanią?

Trzeba się odbić, bo jesteśmy troszeczkę w dołu, po kilku porażkach z rzędu. Jeśli wygramy jeden z tych meczy, to morale zespołu się podniesie. Rywale są bardzo wymagający, ale na pewno będziemy walczyć. Jeśli będziemy grali twardo w obronie, możemy wygrać z każdym.

Paweł Rzekanowski, Dariusz Szarmach, Saragossa

udostępnij