Marcin Gortat promuje EuroBasket

Rzesze kibiców, setki zdjęć i rozdanych autografów, a także dziesiątki rozmów z przedstawicielami mediów – to obecnie chleb powszedni dla Marcina Gortata. Pierwszy Polak, który zagrał w finałach NBA, przyjechał na 3 dni do swojej rodzinnej Łodzi, by podczas turnieju streetballa promować koszykówkę oraz wrześniowe mistrzostwa Europy – EuroBasket 2009.
Po Gortacie nawet nie widać zmęczenia wyczerpującym sezonem w najlepszej lidze świata. Środkowy reprezentacji Polski ujmuje wszystkich swoją szczerością, otwartością i profesjonalnym podejściem. Jest rozpoznawany na każdym kroku, ale potrafi znaleźć chwilę dla wszystkich kibiców.
Nie jest Małyszem
- „Gortatomanii” jeszcze nie ma – śmieje się koszykarz. - Aby stać się Adamem Małyszem czy Robertem Kubicą musiałbym grać w NBA przez wiele sezonów. Ale oczywiście cieszę się z tego, co dzieje się wokół mojej osoby. Nadarzyła się wielka szansa by promować naszą dyscyplinę sportu. Możemy poprzez mistrzostwa Europy zwiększyć zainteresowanie koszykówką na najbliższe lata. Jeśli mogę w tym pomóc, to oczywiście będę to robił - zapewnia łodzianin.
Kibice ciągle mają jeszcze w pamięci rozgrywki NBA, w których Gortat i jego Orlando Magic w wielkim finale ulegli Los Angeles Lakers.
- Ten sezon zapamiętam do końca życia. Dużo się w nim nauczyłem. Miałem okazję grać przeciwko takim zawodnikom jak Kobe Bryant czy LeBron James. Tego drugiego nawet kilka razy zablokowałem. To świetne uczucie. Patrzyłem mu w oczy i myślałem: „ - No ładnie, teraz się zezłości i wsadzi piłkę nade mną”. Najśmieszniejsze było to, że po meczu z Cleveland dostałem 30 wiadomości z gratulacjami za efektowny blok na LeBronie i ani jednej za wygrany mecz. To oczywiście nie jest najważniejsze. W tym sezonie pokazałem niedowiarkom, że potrafię grać w koszykówkę – cieszy się Gortat.
Urósł dzięki mielonym
W trakcie pobytu w Stanach Zjednoczonych „Polski młot” najbardziej narzekał na brak polskiej kuchni.
- Tęskniłem nawet za najprostszymi posiłkami, które przygotowuje moja mama: [na zdjęciu powyżej: Marcin Gortat z mamą] kotletami mielonymi, kurczakiem czy schabowymi. W końcu na tych potrawach się wychowałem i dzięki nim urosłem do 214 cm wzrostu – śmieje się łodzianin.
Po udanym sezonie w NBA Gortat liczy na sukces reprezentacji Polski podczas wrześniowych mistrzostw Europy. Jego zdaniem biało-czerwoni na pewno awansują do drugiej fazy rozgrywek, gdzie będą grali w jego rodzinnym mieście. Przewiduje, że we Wrocławiu Polska wygra z Bułgarią oraz Turcją.
- Wiele razy pokłóciłem się o to z moim kolegą z Magic Hedo Turkoglu – wspomina Gortat. - On się zapierał, że zdobędzie 30 punktów. Ja odpowiadałem, że będę na niego czekał pod koszem i zablokuję go ze 3 razy. Howard też podgrzewał atmosferę. Mówił, że Hedo wsadzi piłkę koło mojego nosa. Z kolei Rafer Alston przyznał, że w porównaniu do Gortata Turek nie umie skakać. Boisko zweryfikuje wszystko. Mamy o wiele lepszą ekipę niż rywale. Drużyna Turcji jest budowana na sukcesy w przyszłości. Mają bardzo dużo młodzieży, a jeden Hedo meczu nie wygra – analizuje Gortat.
Gotowi na sukces
Polski środkowy chętnie wymienia wszystkie mocne strony nowej reprezentacji Polski.
- Możemy odnieść sukces, bo mamy świetnych zawodników. Maciej Lampe jest jednym z najlepszych wysokich graczy w Europie. Co roku z fantastycznej strony pokazuje się Filip Dylewicz, którego chwalą w klubach Euroligi. Mamy nieobliczalnego Szymona Szewczyka. On może w ciągu 3 minut spaść za faule, albo w tym samym czasie wygrać mecz. To niesamowity zawodnik. Jest jeszcze Michał Ignerski - jeden z najlepszych niskich skrzydłowych w Europie. Do tego bardzo dobrzy rozgrywający Łukasz Koszarek i Krzysztof Szubarga. „Szubi” ma charakter lidera. Mimo niewielkiej postury, na treningach wydaje się, jakby chciał mnie pobić na parkiecie. Z kolei Koszarek potrafi pociągnąć do boju cały zespół. Wielki potencjał ma także Paweł Kikowski. Pomóc nam może również przyznanie obywatelstwa Davidowi Loganowi. Ponadto naszym atutem jest sztab szkoleniowy, z doświadczonym Mulim Katzurinem na czele. Dlatego na EuroBaskecie będzie dobrze – przekonuje Gortat.
A jaką rolę w reprezentacji narodowej widzi dla siebie środkowy „Magików”?
- Będę liderem w blokach, zbiórkach i bieganiu do kontry – przewiduje Gortat. - To samo starałem się robić dla Orlando Magic. Jeśli trener mi powie, że mam być pierwszym zawodnikiem do zdobywania punktów, jestem na to gotowy. Tylko za 3 punkty rzucać nie zamierzam. W pewnym sensie muszę być liderem tej drużyny. Moja gra w NBA do tego zobowiązuje – twierdzi 25-letni center.
Po kilku dniach pobytu w Polsce Gortat wybiera się na zasłużony urlop. Będzie odpoczywał na Florydzie i bawił się z kolegami z Orlando. W planach ma m.in. wylegiwanie się na basenie oraz pojedynek z Dwightem Howardem na polu do paintballa. Razem wybierają się też na klasyczną strzelnicę. W międzyczasie Gortata czekają jeszcze trudne negocjacje na temat nowego kontraktu w NBA. Ciągle nie wie czy zostanie w Orlando. Na pewno liczy na propozycje z wielu klubów i poważną podwyżkę pensji. Do Polski przyjedzie w pierwszej połowie lipca, by we wszystkich siedmiu miastach gospodarzach mistrzostw Europy uczyć małe dzieci gry w koszykówkę i czynnie promować EuroBasket.
Plan lipcowego pobytu Marcina Gortata w Polsce:
13 - Łódź
14 - Poznań
15 - Wrocław
16 - Katowice
17 - Warszawa
18 - Bydgoszcz
19 - Gdańsk
Zdjęcia z Łodzi (fot.: Dariusz Szarmach)

udostępnij