Michał Ignerski: Głodny sukcesu

Michał Ignerski od lat jest jednym z najlepszych polskich niskich skrzydłowych. Formę przed mistrzostwami Europy w Polsce buduje w bardzo silnej lidze hiszpańskiej. „Igi” uważa, że naszą reprezentację stać jest na awans z grupy D, jeśli zagramy w najmocniejszym składzie.
Jakie są twoje oczekiwania przed EuroBasketem 2009?

Już nie mogę się doczekać, kiedy zagram w mistrzostwach Europy. Po bardzo słabym początku sezonu mojej drużyny, Cajasol Sewilla, jestem głodny sukcesu jak nigdy dotąd. We wrześniu będę podwójnie zmobilizowany. Przez pechową kontuzję kostki nie zagrałem na mistrzostwach Europy w Hiszpanii. To było dla mnie duże rozczarowanie. Teraz los powinien mi sprzyjać.

Na co stać polski zespół?

Przed dwoma laty moi koledzy byli o krok od zwycięstw z Włochami i Francją, mimo że nie było z nimi Marcina Gortata, Maćka Lampego i mnie. Jeśli zagramy w najmocniejszym składzie, stać nas na awans z grupy. Później możemy sprawić niejedną niespodziankę.

Czy jesteś zadowolony, że w pierwszej fazie rozgrywek zmierzymy się z Litwą, Turcją i Bułgarią?

Nie zastanawiam się z kim będziemy grali i nie analizuję siły rywali. Sukces na mistrzostwach Europy zależy tylko od nas. Pewnie jesteśmy w stanie wygrać z Litwą, ale równie dobrze możemy ulec Bułgarii. Musimy być w optymalnej formie. Każdy zawodnik powinien myśleć o zespole, a nie o indywidualnych statystykach. Jeśli tak się stanie, nikt nie będzie nam straszny. Powalczymy o zwycięstwa i pokażemy charakter.

Co sądzisz o pomyśle, by w polskiej reprezentacji grał naturalizowany zawodnik na pozycjach 1-2?

Jestem za takim rozwiązaniem. Amerykański obrońca byłaby dla wszystkich w kadrze dodatkową motywacją. Mamy w Polsce kilku zdolnych niskich zawodników. Ale brakuje kogoś o dużym doświadczeniu międzynarodowym. Mam nadzieję, że taki gracz zasili nasz zespół.

O polskie obywatelstwo starają się Dan Dickau, Andrew Wiśniewski, Chris Thomas i David Logan. Na którego z tych zawodników byś postawił?
W polskiej kadrze powinien grać koszykarz, który... najbardziej tego chce. Na siłę nie wolno nikogo zmuszać. Ja jestem za Chrisem Thomasem. W tym sezonie gra naprawdę bardzo dobrze w zespole Murcji. Jest pierwszym podającym ligi hiszpańskiej. Nabrał pewności siebie. i świetnie dyryguje grą kolegów. Rozmawiałem z nim i wiem, że chciałby grać dla naszej reprezentacji. Chris jest żonaty z Polką, co może pomóc w jego staraniach o nasz paszport. Znam go osobiście. To bardzo porządny i skromny facet.

Twój zespół Cajasol Sewilla jest na dnie tabeli ligi hiszpańskiej. Dlaczego spisujecie się tak słabo?

Kiedy podpisywałem kontrakt w Sewilli, działacze obiecywali, że zatrzymają cały skład z poprzedniego sezonu. Nie przedłużyli jednak umów z kilkoma kluczowymi graczami. Zostało tylko czterech starych zawodników i było nam trudno w szybkim czasie się zgrać. Ludzie w klubie nie zrobili też dobrego skautingu i nie trafili z niektórymi transferami. Dlatego gra się nie klei. W poprzednim sezonie też przegraliśmy większość meczów na początku rozgrywek. Wtedy jednak spotkania były na styku, a teraz każdy nas leje.

Myślisz, że zwolnienie trenera Manela Comasa poprawi waszą sytuację?

Wszyscy mają taką nadzieję. Nowy szkoleniowiec Pedro Martinez w ubiegłym sezonie prowadził z sukcesami zespół Girony. W Hiszpanii jest uważany za bardzo dobrego fachowca. Po pierwszych treningach widać, że ma twardą rękę. Dla mnie to nie stanowi problemu. Lubię ciężką pracę. Uważam, że naszą grę może też poprawić nowy rozgrywający Tyus Edney. Amerykanin ma wielkie doświadczenie, jest opanowany i wprowadza spokój na boisku. Potrzebowaliśmy rozgrywającego, który potrafi dograć asystę i wziąć na siebie ciężar gry.

Ty rzucasz średnio ponad 12 punktów w każdym meczu i jesteś drugim strzelcem zespołu. Czy jesteś zadowolony ze swojej indywidualnej postawy?

Ależ skąd! Wcale nie jestem zadowolony. Na swoje dokonania zawsze patrzy się przez pryzmat zespołu. Po co mi te punkty, kiedy przegrywamy? Zresztą z własnych statystyk też nie jestem zadowolony. Gram równiej niż rok temu, ale nadal nie na takim poziomie, na jakim mi zależy. W klubie wymagają ode mnie, żebym był bardziej odpowiedzialny za atak drużyny. Powinienem zdobywać więcej punktów. Do tej pory skupiałem się na całym zespole i chyba to był błąd. Ciągle staram się poprawić swoją grę.

Jakie są teraz wasze cele?

Musimy utrzymać się w lidze ACB. Sytuacja nie jest jeszcze beznadziejna. W zeszłym roku też mieliśmy kiepski start, a potem o mały włos nie awansowaliśmy do play offów. Niestety pewne rzeczy już przegraliśmy. W założeniach mieliśmy zapewnić sobie play offy, walczyć o Puchar Króla i dobrze pokazać się w Pucharze Europy FIBA. To się nie udało, ale nadal jest o co grać.

W fazie grupowej Pucharu EuroChallenge ograliście u siebie Energę Czarnych Słupsk 89:75. Niedługo przyjedziesz na rewanż do Polski. Czym dla Ciebie jest taka konfrontacja?

Zawsze jest fajnie zobaczyć polską zimę. W Sewilli teraz dojrzewają pomarańcze i chodzi się w koszulkach z krótkim rękawkiem. Przyda mi się trochę chłodu (śmiech). Mówiąc poważnie, nikt w Cajasol nie był zachwycony z gry w rozgrywkach EuroChallenge. Odpadliśmy z Pucharu Europy FIBA i to była dla nas spora porażka. Ale to już za nami. Zespołowi Cajasol przyda jak najwięcej meczy. Dlatego cieszę się, że zagram przed polską publicznością. Na hali w Słupsku zawsze było gorąco.

Mecze mistrzostw Europy reprezentacja Polski rozegra we wrocławskiej Hali Stulecia. Grałeś tam kiedyś w barwach Śląska. Jak oceniasz ten obiekt?

W Hali Stulecia zawsze dochodziło do nieprawdopodobnych meczów. Panująca tam atmosfera jest niepowtarzalna. W żadnej innej hali nie ma takiego dopingu dla reprezentacji. Jak już powiedziałem, nie mogę się doczekać mistrzostw Europy. Lubię grać pod presją w Hali Stulecia. Jestem pewien, że ten obiekt przyniesie nam szczęście.

udostępnij