Roman Ludwiczuk: Chcemy uaktywnić młodzież

Chodzi nam tylko o to, żeby reprezentanci kraju i kandydaci do kadry jak najwięcej grali - mówi prezes Polskiego Związku Koszykówki Roman Ludwiczuk, z którym rozmawiamy o zmianach w przepisach PLK i niższych lig.
Adam Greczyło: Od nowego sezonu w ekstralidze koszykarzy w drugiej kwarcie każdego meczu będą musieli grać zawodnicy z rocznika 1986 lub młodsi. Dlaczego Polski Związek Koszykówki wspólnie z Polską Ligą Koszykówki wybrał właśnie takie rozwiązanie?
Roman Ludwiczuk: Chcemy po prostu uaktywnić młodzież. Ten pomysł opracowaliśmy wspólnie z Wydziałem Szkolenia PZKosz, który nadzoruje w zarządzie związku znany trener Pan Kazimierz Mikołajec. Nasz plan obejmuje przygotowania do igrzysk olimpijskich 2012 i 2016 roku, a wtedy - tak nam się wydaje - zawodnicy z roczników 1986 i młodszych będą w optymalnym momencie kariery do odnoszenia sukcesów. Naszym celem jest sprawienie, żeby polscy młodzi zawodnicy po prostu zaczęli regularnie grać.
Dlaczego te minuty dla nich muszą być akurat w drugiej kwarcie?
- To akurat rozwiązanie pragmatyczne. Chodzi o to, żeby łatwiej było trenerom wychwycić te wymagane 10 minut, żeby nie było pomyłek. A także o to, żeby nasi młodzi gracze występowali na boisku w momencie, kiedy mecze jeszcze nie są rozstrzygnięte, a nie na przykład w końcówkach, przy 30-punktowej przewadze.
Warto jeszcze podkreślić, że takie rozwiązanie obowiązywać będzie tylko w tym sezonie. Przypominam, że oprócz tej kwarty dla młodzieżowca mamy także obowiązkowego jednego Polaka na boisku przez cały mecz. Za rok zawodnicy z tych roczników będą musieli grać już aż pół meczu, a w sezonie 2010/2011 będzie obowiązek wystawiania na boisku dwóch Polaków, w tym jednego z rocznika 1986 lub młodszego. A potem zobaczymy, co te zmiany przyniosły i ocenimy całą akcję.
Czy nie wystarczyłoby zobowiązać kluby do wystawienia sześciu, a może więcej, Polaków w meczowej dwunastce? Po co nakazywać ich obecność na boisku?
- W przekonaniu moim i Wydziału Szkolenia ich obecność w protokole meczowym nie wystarczy. Nie daje to gwarancji, że ci zawodnicy, na których zależy związkowi, będą grali.
Uważam, że będą także inne dobre skutki tego przepisu. Zmusi on kluby ekstraligi do poszukiwania talentów w I czy II lidze, co może tylko przynieść korzyści całej polskiej koszykówce. A tam, w tych niższych ligach, już teraz wprowadziliśmy przepis o obowiązkowej grze zawodnika z rocznika 1986 lub młodszego przez cały mecz.
Przeciwnicy tych zmian twierdzą, że teraz wymagania finansowe zawodników znacznie wzrastają.
- Moim zdaniem jest to po prostu nieprawda. Zresztą ten przepis jest konsekwencją poprzednio obowiązujących ustaleń. Od kilku lat każdy zespół ligowy miał obowiązek prowadzenia zespołu w ligach juniorów starszych, juniorów i kadetów. Nie egzekwowaliśmy tego twardo, licząc na mądrość klubów. Jeśli rzetelnie pracowały z młodzieżą, teraz będą miały z kogo wybierać.
Inny zarzut: poziom ligi się teraz znacznie obniży…
- Podobne słowa słyszałem, gdy wprowadzaliśmy obowiązek gry jednego Polaka na boisku. I co? Teraz słyszę, że w ostatnim sezonie polska ekstraliga była na najwyższym poziomie od lat. 22-latkowie to tak naprawdę nie są już gracze młodzi, więc nie wyobrażam sobie, żeby pojawienie się 16 zawodników w tym wieku przez 10 minut w meczu mogło w jakikolwiek sposób obniżyć poziom gry. Mógłbym wymieniać długo zawodników w tym wieku, którzy powinni grać w ekstralidze nie tylko 10 minut, ale znacznie dłużej.
Podsumowując, jaki efekt chce osiągnąć PZKosz wprowadzając te zmiany?
- Chodzi nam tylko o to, żeby reprezentanci kraju i kandydaci do kadry jak najwięcej grali. Za trzy lata polscy zawodnicy, coraz bardziej ograni, powinni być dzięki temu podstawowymi gwiazdami naszej ligi. Zresztą podkreślam, że nasze myślenie nie jest odosobnione. Także w europejskich pucharach wchodzą w życie przepisy, które gwarantują obecność na boisku zawodników miejscowych.
Pamiętam też dyskusje w Rosji, kiedy wprowadzono tam obowiązek gry dwóch Rosjan na boisku. Były pewne koszty wprowadzenia tego w życie, ale są znakomite efekty. Rosja to teraz mistrz Europy. My nie liczymy może na aż tak wielkie sukcesy, ale marzę o tym, żeby dzięki tym zmianom Polska była znaczącą reprezentacją w Europie.
Już za 14 miesięcy w Polsce odbędzie się wielka impreza - Eurobasket 2009. Jak wyglądają obecnie przygotowania?
- Wszystko idzie zgodnie z planem. Już niedługo na specjalnej konferencji prasowej przedstawimy szczegóły, a także zespół młodych i energicznych ludzi, którzy na moje zaproszenie pracują przy organizacji Mistrzostw Europy koszykarzy. A na koniec zapraszam 25 i 27 lipca na warszawski Torwar i przed telewizory - będzie co oglądać w meczach Polski z Bułgarią. Po raz pierwszy od kilku lat w reprezentacji Polski zagra w tych meczach Marcin Gortat, więc choćby z tego względu warto przyjść na Torwar.

udostępnij