WKK od początku zaliczane było do grona faworytów do walki o medale mistrzostw Polski. Wrocławianie swoje możliwości potwierdzili w spotkaniach na centralnym szczeblu rozgrywek. Do przyjazdu do Opalenicy dolnośląska ekipa nie przegrała żadnego meczu, większość wygrywając pewnie.
Podobnie było także w starciu z MKKS-em Rybnik. Podopieczni Marka Olesiewicza kontrolowali zawody od początku do końca. Po dziesięciu minutach gry prowadzeni przez Michała Kapę i Fabiana Cetera wrocławianie wygrywali 17:7. W kolejnej części meczu pozwolili rywalom na jeszcze mniej, tracąc tylko 5 punktów. Do przerwy WKK prowadziło 32:12 i tylko prawdziwa katastrofa mogła odebrać tej drużynie zwycięstwo.
Sam Artur Grocki w zespole z Rybnika nie był w stanie odwrócić losów spotkania. Momentami wspierał go tylko Łukasz Wojaczek. Obaj zanotowali łącznie wskaźnik Evaluation na poziomie 28, który był… o jedenaście lepszy od całego wskaźnika zespołu.
W drugiej połowie rybniczanie wygrali już obie kwarty, ale w żadnym momencie ich strata do rywali nie była mniejsza jak dziesięć punktów.