Kliknij i zobacz: Wyniki | Tabele | Statystyki indywidualne i drużynowe
Pierwsze spotkanie drugiego dnia finałów mistrzostw Polski do lat 18 śmiało można określić mianem pojedynku Kacpra Borowskiego z Damianem Jeszke. Fenomenalnie grał zwłaszcza ten pierwszy. To właśnie za sprawą Borowskiego STK Czarni rozpoczęli spotkanie od serii 10:0, która pozwoiła im później spokojnie kontrolować przebieg meczu. MKS Novum się jednak nie poddawało i za sprawą Jeszkego bydgoszczanie powrócili do gry. Schodząc na przerwę przegrywali tylko 32:38.
Po zmianie stron jeszcze lepiej prezentował się Borowski, który ostatecznie zakończył zawody z dorobkiem 35 punktów i 15 zbiórek! Przewaga na deskach okazała się kluczowa, bowiem słupszczanie zanotowali w tym spotkaniu aż 54 zbiórki przy tylko 40 rywali. W drugiej połowie STK Czarni już wyraźnie przeważali na boisku, a kilka minut przed ostatnim gwizdkiem trener Robert Jakubiak mógł dać odpocząć podstawowym zawodnikom. Jego drużyna z bilansem 2-0 została liderem grupy.
GTK Gdynia, które pierwszego dnia zawodów uległo STK Czarnym Słupsk, musiało dzisiaj wygrać, jeśli podopieczni trenera Rafała Knapa chcieli zachować szanse na awans do półfinału. Koszykarze z Trójmiasta ruszyli więc agresywnie do boju od pierwszych minut. GTK szybko objęło prowadzenie dzięki agresywnej defensywie.
Osłabieni wrocławianie dzielnie trzymali się w grze, jednak zabrakło im dziś argumentów. Jedynymi graczami, którzy mogli zagrozić pod koszem rywala byli Artur Suchodolski i Norman Zuber, którzy łącznie rzucili 36 z 59 punktów drużyny.
WKK potrafiło nawiązać jeszcze walkę w ostatniej kwarcie, schodząc nawet poniżej różnicy 10 punktów. Świetnie grał jednak 17-letni Bartosz Wróbel, który zapisał na swym koncie 25 punktów, trafiając sześć z 16 rzutów z dystansu.
W derbach Mazowsza po emocjonującym boju lepsi okazali się koszykarze Rosy Sport Radom, którzy wygrali z MKS Polonią Warszawa. Początek spotkania należał jednak do tych pierwszych. Głównie za sprawą Grzegorza Kulki. 16-letni podkoszowy bez kompleksów podejmował indywidualne akcje i ogrywał Mikołaja Witlińskiego. Po pierwszej kwarcie Poloniści wygrywali 15:10, jednak wszystkie kolejne części gry były na korzyść radomian.
Jeszcze na początku czwartej kwarty Rosa Radom prowadziła nieznacznie, bo 46:43. Końcówka to już jednak ich bezapelacyjna dominacja. Dobrą zmianę dał Jakub Garbacz, który w 38. minucie wyprowadził zespół na 15-punktowe prowadzenie (69:54).
Na zakończenie drugiego dnia finałów mistrzostw Polski do lat 18 znów mieliśmy świetne spotkanie z udziałem PBG Basketu Junior Poznań. Tym razem gospodarze grali z Treflem Sopot, a stawką był awans do strefy medalowej. Spoktanie od dwóch trójek rozpoczął Jakub Schenk i świetnie dysponowany rzutowo Trefl objął prowadzenie. Poznaniacy nie pozostawali jednak w tyle, bo skuteczny był Mikołaj Stopierzyński, który w 7 minut zdobył 9 punktów. Jednak po pierwszej kwarcie to przyjezdni prowadzili 23:20.
Poziom spotkania był naprawdę wysoki, a oba zespoły forsowały tempo. Gra toczyła kosz za kosz. Trener Eugeniusz Kijewski wystawił na plac Filipa Pruefera i PBG Basket Junior wykorzystywało przewagę centrymetrów w trumnie. Po drugiej stronie parkietu sopocianie nadal skutecznie rzucali z dystansu. W 15. minucie po indywidualnym zagraniu Daniela Szymkiewicza Trefl wyszedł na 8-punktowe prowadzenie (27:35).
Obraz gry zmienił się, gdy Trefl stanął agresywną strefą. W 28. minucie prowadził 42:29, bo poznaniacy nie mogli sobie poradzić z tego typu defensywą i pudłowali z dystansu. Sopocianie schodzili na przerwę z 19-punktową zaliczką. W drużynie Marcina Lichtańskiego punktowało tylko czterech zawodników, ale aż 36 punktów (po 18) zdobyli łącznie Jakub Schenk i Daniel Szymkiewicz.
Po zmianie stron bardzo zmotywowani poznaniacy rzucili się do odrabiania strat. W grę Trefla wdarł się chaos, a PBG Basket Junior otworzył trzecią kwartę serią 7:0. Trefl wkrótce jednak wrócił na właściwe tory, a pogoń gospodarzy przerwał trójką z dalekiego dystansu Szymkiewicz. W 26. minucie goście prowadzili już nawet różnicą 20 punktów (65:45).
Mimo niezłych momentów i skutecznej gry Piotra Wielocha, PBG Basket Junior w trzeciej kwarcie nie odrobiło ani jednego punktu. Na niewiele zdawała się również agresywna defensywa. Dopiero w 34. minucie gospodarze zmniejszyli stratę poniżej 20 punktów. W ostatnich minutach znów przypomniał o sobie Pruefer. Po jego dobitce w 38. minucie PBG Basket Junior przegrywał już tylko 74:86. Gospodarze niesieni dopingiem licznych fanów w Arenie rzucili się do odrabiania strat. Na zwycięstwo zabrakło im już jenak czasu.
