Przegrały mecz do wygrania

Reprezentacja Polski koszykarek od porażki rozpoczęła zmagania w drugiej rundzie Mistrzostw Europy kobiet i wciąż pozostaje bez zwycięstwa w grupie F. "Biało-czerwone" przegrały z Łotwą 53:62 chociaż do przerwy prowadziły 33:29. - Przegraliśmy mecz do wygrania - powiedziała na antenie TVP Sport Agnieszka Bibrzycka.
Mecze o wszystko to specjalność każdej polskiej reprezentacji. Jak się okazało, polskie koszykarki sprokurowały taką sytuację, w której będą musiały teoretycznie rozegrać aż 3 takie mecze. W pierwszym spotkań z tej serii zmierzyły się one z drużyną Łotwy. To właśnie ten zespół był dostarczycielem największych emocji w pierwszej rundzie turnieju.
Dzięki indywidualnym zagraniom Łotyszek i dużej skuteczności w pierwszych chwilach pojedynku trener Dariusz Maciejewski już po zaledwie 3 minutach zmuszony był do wykorzystania przerwy na żądanie. Wszystko to działo się przy stanie pojedynku 5:11. Brak dokładności i nonszalancja to jedne z kilku elementów jakie zdarzały się w poprzednich meczach jak i też w tym. Gunta Basko, która była w tym momencie najskuteczniejszą zawodniczką meczu nie zwykła marnować takich prezentów. Z biegiem czasu Polska jednak usystematyzowała swoją grę, otrząsnęła się i dzięki szybkim i skutecznym kontrom wyszła na minutę do końca na 3-punktowe prowadzenie. Skutecznie wykorzystywane rzuty wolne Gunty Basko ustaliły wynik pierwszej kwarty na 18:17 dla Polski.
Druga ćwiartka to od początku zdecydowane przyspieszenie Polek, a dokładniej Elżbiety Mowlik, która dwukrotnie trafiła zza linii 6,75 metra. To dało jeszcze większy impuls do dobrej gry jej koleżanek. Nagle akcje zaczęły się zazębiać, piłka dochodziła zawsze tam gdzie miała, a rzuty odnajdywały drogę do kosza. Polska prowadziła 31:23. Ponownie dobry mecz grała Ewelina Kobryn będąca drugą najskuteczniejszą i najlepiej zbierającą polskiego zespołu. W odpowiedzi dwie szybkie akcje Kristine Karlinki oraz oczywiście Gunty Basko wprowadziły zamęt w polskie szeregi, który przerwą na żądanie starał się załagodzić trener Dariusz Maciejewski. Nie poskutkował on jednak wystarczająco, ponieważ w dalszym ciągu trwał serial strat gospodyń spotkania. Jako że jednak Łotyszki także miały przestój w swojej grze to po pierwszej połowie Polska prowadziła 33:29.
Na początek nowego rozdania w drugiej połowie Ieva Kublina wykorzystała błąd przy podwojeniu w obronie polskich zawodniczek i oddała celny rzut z dystansu. Poprawka jej dwóch koleżanek sprawiła, że wynik na tablicy świetlnej w Spodku wynosił 33:36. Skuteczny atak na obręcz Eweliny Kobryn zatrzymał ten serial punktowy Łotyszek. Dalsze minuty to typowa gra błędów z obydwu stron. Straty piłki i niecelne rzuty były powszechnym zjawiskiem. Łotyszki starały się swoje akcje kierować pod kosz, a Polki grały bardziej na obwodzie. Żaden z tych sposobów nie przynosił oczekiwanych efektów. Wystarczy powiedzieć że w ostatnich 5 minutach tej części gry Polski zespół trafił tylko raz. Taką dyspozycję rzutową wykorzystały Łotyszki aby powiększyć swoje prowadzenie do 6 punktów. Trener Maciejewski przed decydującymi 10 minutami musiał bardzo się wysilić, aby znaleźć skuteczny sposób na przechylenie szali tego meczu na swoją korzyść.
Po wejściu zespołów na parkiet i po rozegraniu pierwszych kilku akcji nie widać było diametralnej różnicy w ich grze. Polki Pomimo tego, że nie szło im w rzutach z dystansu to nadal forsowały ten pomysł aby odrobić stratę punktową dzielącą ją od przeciwniczek. Z drugiej strony boiska to co do tej pory funkcjonowało bardzo dobrze czyli zbiórki także co jakiś czas mocno szwankowało. Na niewiele ponad 6 minut do końca meczu Polska przegrywała 45:48. Kiedy wydawało się, że być może zwycięstwo jest w zasięgu polskiego zespołu w odstępie kilkunastu sekund Łotyszki Kristine Krlinka i Gunta Basko rzutami z dystansu ostudziły te zapędy. Już do końca meczu polska reprezentacja ani na chwilę nie zbliżyła się do swoich rywalek i przegrała ostatecznie 53:62. Łotyszki do zwycięstwa tradycyjnie poprowadziła Gunta Basko, która uzyskała 19 punktów, 5 zbiórek i 3 asysty. W polskim zespole najskuteczniejsze były Elżbieta Mowlik oraz Ewelina Kobryn z dorobkiem 13 oczek. Różnica pomiędzy tymi zespołami była bardzo widoczna.
Ta porażka nie przekreśliła szans Polek na wyjście z grupy i rozgrywanie spotkań, kolejnej rundy w Łodzi, jednak by ten cel został osiągnięty, niezbędny będzie żywiołowy doping wspaniałych, polskich kibiców...
Łotyszki za to, z kompletem wygranych meczów są już spokojne o swój dalszy los i mogą się przygotowywać do walki o najwyższe cele.
bezpośrednio po meczu:
Justyna Żurowska: Zabrakło skuteczności, obrona była dobra, ale atak słabo. Szkoda, bo było blisko.
Katarzyna Dźwigalska: Dwie różne połowy w naszym wykonaniu ale zabrakło koncentracji i pogubiłyśmy się. Dla tej publiczności chcemy się jednak pokazać z jak najlepszej strony.
Zane Eglite: Trudno jest grać w hali, która kibicuje przeciwnej drużynie. Jesteśmy bardzo zadowolone z siebie, że udało nam się wygrać. To trzecia wygrana z rzędu, ponieważ dajemy z siebie wszystko. Mamy nadzieję, że zagramy w finale i robimy wszystko, aby to się udało."
Liene Jansone: Jestem bardzo szczęśliwa. Nasz mecz układał się różnie, ale najważniejsze że wygrałyśmy. Trudno jest grać przeciwko gospodarzowi, kiedy publiczność krzyczy „Polska, Polska”. Jednak nasi fani też byli obecni i starałyśmy się dla nich wygrać.


Polska - Łotwa 53:62 (18:17, 15:12, 7:17, 13:16)
Polska: Mowlik 13, Kobryn 13, Skobel 7, Kaczmarczyk 7, Szott 4, Pawlak 3, Żurowska 3, Babicka 2, Dźwigalska 1, Gulak-Lipka 0.
Łotwa: Basko 19, Kublina 14, Niedola 8, Babkina 6, Jansone 5, Karklina 5, Tamane 3, Eglite 2.

udostępnij