Będą dwa mecze w niedzielę

Przynajmniej do niedzieli będziemy musieli poczekać na pierwszego finalistę w pierwszej lidze. W trzecim spotkaniu półfinału Start Gdynia przegrał w Pruszkowie ze Zniczem Basket, ale w rywalizacji do trzech zwycięstw nadal prowadzi 2:1. Atutu własnego boiska nie wykorzystał MKS Dąbrowa Górnicza, przegrywając po wyrównanej końcówce z Rosą Radom.
news

Start Gdynia mógł zakończyć półfinałową rywalizację ze Zniczem Basket już w trzecim meczu, bo pierwsze dwa wygrał, ale tylko w czwartej kwarcie był zespołem lepszym od gospodarzy. Głównie za sprawą skutecznego w pierwszej kwarcie Adriana Sulińskiego pruszkowianie wypracowali kilkupunktowe prowadzenie, które mimo problemów w końcówce zdołali utrzymać. Obrońca Znicza Basket w pierwszej kwarcie trafił 6 z 8 rzutów z gry, uzyskując 16 punktów. Gości szczególnie dobił rzut Sulińskiego równo z końcową syreną, w momencie gdy podopieczni Michała Spychały po wyprowadzeniu piłki z boku boiska na rozegranie akcji mieli siedem dziesiątych sekundy. Przewaga Znicza Basket w czwartej kwarcie wynosiła już osiemnaście punktów, ale rezerwowi Startu zdołali doprowadzić do wyniku 72:77 na dwie i pół minuty przed końcem. Od tego momentu gospodarze trafili jednak wszystkie rzuty wolne i utrzymali przewagę. Suliński zakończył zawody z dorobkiem 23 punktów. Najskuteczniejszy wśród gości był Tomasz Wojdyła (18 pkt i 6 zbiórek). Z powodu urazu uda już w pierwszej połowie spotkanie zakończył Tomasz Andrzejewski.

  • Pekao S.A. 1 Liga Mężczyzn
  • 05.05.2012 17:00

MKS Znicz Basket Pruszków

93 : 85

Start Gdynia

Stan rywalizacji – 2:1 dla Startu. Kolejne spotkanie w niedzielę o godzinie 17:00 w Pruszkowie.

Trener Znicza Basket Michał Spychała: Końcowy wynik spotkania mógłby być bardziej korzystny dla nas, gdyby nie przestój w końcówce. Najważniejsza jest jednak wygrana, choć nerwowa czwarta kwarta nie była nam potrzebna. Ten mecz pokazał jednak co znaczy ławka rezerwowych. Krzysztof Krajniewski gra w Starcie niewiele, ale teraz niespełna 10 minut potrzebował na zdobycie 14 punktów. Niedzielny mecz będzie jeszcze trudniejszy niż ten sobotni. Start na pewno nie będzie chciał wracać do Gdyni na piąte spotkanie, dlatego zrobi wszystko, aby wygrać. W play-off nie ma jednał łatwych spotkań, tym bardziej z takim rywalem, dlatego jesteśmy gotowi na wyczerpującą walkę.

Trener Startu Paweł Turkiewicz: Popełniliśmy zbyt dużo błędów w obronie. Daliśmy sobie rzucić 93 punkty, wiele w łatwy sposób, dlatego nie byliśmy w stanie wygrać tych zawodów. Mieliśmy inne założenia przede mecze, ale niestety nie udało się ich zrealizować. Z tej porażki nie robimy jakiejś szczególnej tragedii, bo w play-off liczy się wynik całej serii a nie pojedyncze mecze. W tym momencie jest 2:1 dla nas i musimy zrobić wszystko, aby półfinałową rywalizację zakończyć w niedzielę w Pruszkowie.

Adrian Suliński (Znicz Basket): Pierwsze dziesięć minut spotkania ze Startem to była moja najlepsza kwarta w karierze. Nieczęsto zdarza mi się rzucić 16 punktów, a teraz potrzebowałem na to tylko jednej z czterech części meczu. Rywale w końcówce odrobili znaczną część strat, ale w kluczowym momencie pomogli nam kibice. Oby w niedzielę też byli naszym szóstym zawodnikiem.

Karol Szpyrka (Start Gdynia): Przyjechaliśmy do Pruszkowa z nastawieniem zakończenia rywalizacji w półfinale już w trzecim spotkaniu. Niestety to nam się nie udało. To jest jednak faza play-off, w której zawsze może się wiele wydarzyć. Dlaczego przegraliśmy? Głównie z powodu słabej gry w obronie, Znicz Basket rzucił nam zbyt wiele punktów. Atmosfera na hali nam nie przeszkadzała, a wręcz pomagała. Lubię grać na halach, gdzie jest wiele osób. Mnie to mobilizuje do walki, myślę że kolegów z zespołu również.

 

MKS Dąbrowa Górnicza do połowy czwartej kwarty cały czas prowadził z Rosą Radom różnicą kilku punktów, ale od wyniku 59:55 przez 324 sekundy zdołał trafić tylko jeden rzut z gry. Niemoc gospodarzy wykorzystali gracze Mariusza Karola, najpierw doprowadzając do remisu, a kilka chwil później wychodząc na prowadzenie. Po jednym wolnym Artura Donigiewicza było 62:59 dla Rosy na 14 sekund przed końcem. Kolejną akcję MKS na punkty zamienił Piotr Zieliński, który po podaniu Michała Wołoszyna trafił jednak spod kosza. Podopieczni Wojciecha Wieczorka przerwali akcję rywali szybkim faulem, ale oba wolne na punkty zamienił Marcin Kosiński. Szybki rzut za trzy punkty Łukasza Grzegorzewskiego nie odmienił już losów tej rywalizacji. Goście wygrali choć w całym spotkaniu trafili tylko 2 z 15 rzutów za trzy punkty.16 punktów dla Rosy uzyskał Piotr Kardaś.

  • Pekao S.A. 1 Liga Mężczyzn
  • 05.05.2012 18:00

MKS Dąbrowa Górnicza

61 : 65

Rosa Radom

Stan rywalizacji - 2:1 dla Rosy. Kolejne spotkanie w niedzielę o godzinie 18 w Dąbrowie Górniczej.

Trener MKS Dąbrowa Górnicza Wojciech Wieczorek: Przez 25 minut kontrolowaliśmy wynik meczu, niestety w połowie trzeciej kwarty pojawiła się nerwowość w naszych poczynaniach. Muszę to powiedzieć jasno, ta nerwowość wkradła się z powodu trzech arbitrów, którzy w sobotę nie mieli swojego dnia. Nie mowa o jednym czy dwóch błędach, tylko o kilkunastu. Zrobimy w niedzielę wszystko, aby seria zakończyła się w Radomiu, nie mamy innego wyjścia. Dużo zależy od postawy naszego rozgrywającego, który w trzecim meczu nie udźwignął presji Piotrka Kardasia.

Trener Rosy Radom Mariusz Karol: To był mecz walki, typowy dla fazy play-off. Po meczach w Radomiu było 1:1, więc nic dziwnego, że obie drużyny położyły na szali wszystko co miały. Lepiej wytrzymaliśmy kondycyjnie trudy tej ciekawej rywalizacji. Mimo, że przez cały mecz goniliśmy przeciwnika, to do końca wierzyliśmy w końcowe zwycięstwo. Na pochwałę zasługuje przede wszystkim fakt, że w drugiej połowie straciliśmy tylko 21 punktów. Chcemy zakończyć tę rywalizację w niedzielę. Nie mamy zamiaru wracać na piąte decydujące spotkanie do Radomia. 

 

Adam Wall

udostępnij