Michalak: Nike Hoop Summit to świetne doświadczenie

Wszyscy byli bardzo zadowoleni z wygranej, bo to historyczny wyczyn. Dopiero czwarty raz w historii udało się wygrać zespołowi reszty świata. Wyszedłem w pierwszej piątce starałem się grać twardo i podejmować dobre decyzje. Cały ten tydzień by dla mnie wspaniałym doświadczeniem - mówi Michał Michalak po Nike Hoop Summit.
news

Rafał Juć: Z jakim nastawieniem pojechałeś do Portland? Jak czułeś się dowiedziawszy, że zostałeś zaproszony do Nike Hoop Summit?

Michał Michalak: Gdy dowiedziałem się, że zostałem wybrany do uczestnictwa w Nike Hoop Summit byłem bardzo zadowolony. Pojechałem tam maksymalnie skoncentrowany. Pomyślałem sobie, że skoro mam okazję zagrać w takim spotkaniu, to muszę dać z siebie wszystko. Na każdym kroku byliśmy obserwowani, na treningach pojawiało się ponad 30 osób związanych z NBA. To mnie tylko pozytywnie motywowało. 

Jak wyglądała Twoja przygoda w Portland? To nie tylko mecz Nike Hoop Summit, ale także treningi, zwiedzanie siedziby Nike, a także obiektów treningowych Trail Blazers.

Nike Hoop Summit to nie tylko harówka i jeden mecz, ale również atrakcję. Mieliśmy okazję być na meczu NBA, oglądając z bardzo komfortowych miejsc spotkanie Portland Trail Blazers - New Jersey Nets. Po spotkaniu porozmawialiśmy chwilę z zawodnikami najlepszej ligi świata, którzy byli do naszej dyspozycji. Najwięcej uwagi poświęcił nam Nicolas Batum, który zresztą znał się już wcześniej z Leo Westermanemm, moim współlokatorem.

Czy przez ten tydzień stałeś się lepszym koszykarzem? Czy nauczyłeś się czegoś nowego?

Wyjazd do Portland to nie tylko sam mecz. Przez kilka dni trenowaliśmy razem przygotowując się do Nike Hoop Summit. W drużynie szybko wytworzyła się chemia, wszyscy rozmawiali po angielsku i każdy był miły.  Miało to odbicie na treningach, pomogło nam znaleźć wspólny język na parkiecie. Jestem pewien, że wyjazd do Portland na pewno pomoże mi stać się też lepszym koszykarzem. Na treningach dużo ćwiczyliśmy. Graliśmy jeden na jednego czy też 3 na 3 z naciskiem na indywidualną technikę. Nasze poczynania nie były zdominowane przez taktykę. Trener oczywiście przekazał nam pewne zalecenia i pokazał schematy zagrywek, jednak pozostawił nam sporą swobodę w grze.


Którzy zawodnicy zrobili na Tobie największe wrażenie? Większość graczy z "Reszty Świata" zapewne znałeś już wcześniej?

Ogromne wrażenie zrobił na mnie Dario Sarić. Znałem go już wcześniej z różnych imprez, ale teraz mogłem przyjrzeć mu się bliżej. Ma świetne warunki fizyczne, a do tego jest bardzo skoordynowany ruchowo i dobrze wyszkolony. To już jego drugi z rzędu Nike Hoop Summit, co na pewno było na jego korzyść. Najbardziej utalentowany był jednak Andrew Wiggins. Choć był zdecydowanie najmłodszy, to czasami nie dało się go powstrzymać w ataku. Mierzy 2 metry i na parkiecie może robić dosłownie wszystko. W próbach wytrzymałościowych miał wyniki porównywalne do samego LeBrona Jamesa. Na treningach z dobrej formy prezentował się Wang Zhelin. Był co prawda nieco zagubiony, bo w ogóle nie znał języka angielskiego i nie było jak się z nim porozumieć, ale przejawiał spore możliwości. Błysnął podczas meczu, trafiając z dobrze wypracowanych przez resztę drużyny pozycji.

Jakie wrażenia po meczu? Wyszedłeś w pierwszej piątce, lecz zagrałeś niespełna 14 minut. Najważniejsze chyba jest jednak, że Reszta Świata sensacyjnie pokonała faworyzowanych Amerykanów?

Wszyscy byli bardzo zadowoleni z wygranej, bo to historyczny wyczyn. Dopiero czwarty raz w historii udało się wygrać zespołowi reszty świata. Wyszedłem w pierwszej piątce starałem się grać twardo i podejmować dobre decyzje. Mecz był bardzo zacięty do ostatnich minut mimo przewagi która wypracowaliśmy sobie w pierwszej połowie, na co wpłynął m.in. fakt, że sędziowie pozwalali na ostrą grę. Szczęśliwa trójka na 15 sekund przed końcem przeważyła szale zwycięstwa na naszą korzyść. Cały ten tydzień by dla mnie wspaniałym doświadczeniem.

udostępnij