Rosa w finale!

Komplet publiczności poniósł Rosę Radom do finału pierwszej ligi. W decydującym piątym meczu półfinału podopieczni Mariusza Karola po dramatycznym spotkaniu pokonali MKS Dąbrowa Górnicza 94:87. O awans do Tauron Basket Ligi radomianie zmierzą się ze Startem Gdynia.
news

Bohaterem piątego meczu finału został Artur Donigiewicz, z którym nie mogli sobie poradzić na zmianę pilnujący go obrońcy. Rozpoczął Krzysztof Morawiec, a później 28-lentim koszykarzem Rosy na zmianę opiekowali się Łuksz Szczypka, Łukasz Grzegorzewski lub nawet Grzegorz Grochowski. Pochodzący z Gliwic Donigiewicz nie specjalnie się tym jednak przejmował. Do przerwy rzucił 15 punktów, a popis umiejętności i dużej odporności psychicznej dał po przerwie. Od połowy trzeciej kwarty na pozycji rozgrywającego zastępował bowiem Piotra Kardasia, który w niegroźnej sytuacji popełnił piąte przewinienie. - Oprócz Piotka Kardasia i Marcina Kosińskiego w roli prowadzącego grę dobrze czuje się tylko Artut, dlatego siłą rzeczy zdecydował się na przejęcie roli rozgrywającego. Nie musiałem go do tego namawiać - mówił na konferencji prasowej trener Rosy Radom, Mariusz Karol. Opiekun gospodarzy nie mógł skorzystać w tych zawodach z Kosińskiego, bo ten w czwartym meczu w Dąbrowie Górniczej został ukarany trzecim przewinieniem technicznym i przez jeden mecz musiał pauzować.

W ostatnich minutach spotkaniach Donigiewicz na parkiecie był niemal w każdym miejscu. Nie tylko dobrze kierował tempem gry drużyny, ale też rzucał ważne punkty oraz angażował się w walce pod obiema tablicami. Obwodowy Rosy zakończył zawody z dorobkiem 31 punktów oraz 13 zbiórkami.

W ostatnich minutach spotkaniach Donigiewicz na parkiecie był niemal w każdym miejscu. Nie tylko dobrze kierował tempem gry drużyny, ale też rzucał ważne punkty oraz angażował się w walce pod obiema tablicami. Obwodowy Rosy zakończył zawody z dorobkiem 31 punktów oraz 13 zbiórkami.

Radomianie bardzo dobrze poradzili sobie w tym spotkaniu z presją, szybko zdobywając sześć pierwszych punktów w ataku. Do tego zdominowali strefę podkoszową.  W całym spotkaniu gospodarze mieli aż o 28 zbiórek więcej niż rywale, którzy z konieczności szukali punktów głównie z obwodu. MKS aż 41 razy rzucał bowiem za dwa punkty, trafiając przy tym 16 trójek. Jedno z takich trafień poderwało jeszcze zawodników Wojciecha Wieczorka w końcówce trzeciej kwarty. MKS momentami przegrywał nawet różnicą osiemnastu punktów, ale na zakończenie trzeciej odsłony rzut przez trzy czwarte boiska trafił trafił Grzegorz Grochowski. Przyjezdni przegrywali wówczas 58:71. Potrafili jednak dojść na dwa punkty, ale za każdym razem gdy Rosa potrzebowała punktów, trafiali wyróżniający się zawodnicy. Oprócz Donigiewicza wyróżnił się Hubert Radke, który w końcówce wykazał się dużą odpornością psychiczną.

  • Pekao S.A. 1 Liga Mężczyzn
  • 09.05.2012 18:00

Rosa Radom

94 : 87

MKS Dąbrowa Górnicza

Stan rywalizacji  - 3:2 dla Rosy, która w finale zmierzy się ze Startem. Pierwsze dwa spotkania 12 i 13 maja w Gdyni. W finale gra się do trzech wygranych.

Mariusz Karol trener Rosy Radom: Awans do finału był naszym celem. Decydując się na pracę w Radomiu obiecałem, że zrobię wszystko, aby zespół awansował do finału. Udało się to nam. Zdominowaliśmy ten mecz w strefie podkoszowej. Mieliśmy znacznie więcej zbiórek i dlatego wygraliśmy. Zawodnicy pokazali niesamowita wolę walki i to im się udało. To był nasz najlepszy mecz w sezonie, bo musieliśmy sobie radzić bez Marcina Kosińskiego, a już w trzeciej kwarcie za piąte przewinienie wypadł Piotr Kardaś. MKS to dobrze skomponowany zespół. Niesamowicie wymagający. Będę kibicował tej drużynie w walce o brązowe medale.

Wojciech Wieczorek trener MKS Dąbrowa Górnicza: Rosa była lepsza od nas, pokazuje to wynik tego pięciomeczu. Główną przyczyną naszej porażki w decydującym spotkaniu była słaba gra w pierwszej połowie, głównie pod tablicami. Ośmiokrotnie pozwoliliśmy rywalom na ponowienie akcji. Na tym poziomie, z takim rywalem nie można popełniac tego typu błędów, przez to przegraliśmy. Mimo osiemnastu punktów straty w trzeciej kwarcie zdołaliśmy dojść na dwa punkty. Niestety rywale bardzo dobrze byli dysponowani na linii rzutów wolnych, a w dodatku często je wykonywali  i dlatego wygrali.

Adam Wall

udostępnij