Pierwsza wygrana reprezentacji

Po emocjonującym rewanżowym spotkaniu reprezentacja Polski pokonała Chińczyków 81:79. To pierwsze zwycięstwo biało-czerwonych w tegorocznym okresie przygotowawczym. Bohaterem spotkania został Przemysław Zamojski, który trafił decydujące punkty 2 sekundy przed końcem.
news

W porównaniu z sobotnim spotkaniem w obu drużynach doszło do sporych zmian. W składzie Chin zabrakło zarówno najlepszego strzelca Yi Jianliana, jak i autora zwycięskich punktów Liu Wei. Z kolei w polskim zespole już w pierwszej kwarcie szansę gry dostali Piotr Pamuła i Kamil Łączyński, którzy dzień wcześniej w ogóle nie pojawili się na parkiecie.

Kliknij i zobacz zdjęcia z meczu | Statystyki

Tak jak w pierwszym spotkaniu, tak i w niedzielę od samego początku najbardziej aktywni byli Marcin Gortat i Michał Ignerski. Po „trójce” tego drugiego w 6. minucie Polacy odskoczyli na 20:12. Biało-czerwoni przeważali, grali dużo szybciej i agresywniej, ale po pierwszej kwarcie wygrywali tylko 23:21.

W drugiej odsłonie nasi koszykarze stracili jednak tempo gry, a wkrótce także skuteczność. Kontrolę nad przebiegiem spotkania - zresztą jak dzień wcześniej - z czasem przejęli Chińczycy, którzy karcili polską obronę rzutami z półdystansu. Dobrą zmianę dał zwłaszcza 19-letni Guo Ali Lun, który szybko zdobył dziewięć punktów i w 16. minucie wyprowadził swój zespół na prowadzenie 34:29. W odpowiedzi świetny fragment zanotował Damian Kulig, który w drugiej kwarcie zdobył osiem punktów, wykorzystując przewagę siły w strefie podkoszowej.

Drugą połowę od bardzo aktywnej gry otworzył Wang ZhiZhi. Doświadczony środkowy w krótkim odstępie czasu trafił dwie „trójki” i w 26. minucie Chińczycy wyszli na dotychczas najwyższe, 11-punktowe prowadzenie (54:43). Trener Ales Pipan szybko jednak zareagował - wziął przerwę na żądanie, a także posłał na boisko z powrotem Łukasza Koszarka. Pod jego przywództwem gra kombinacyjna Polaków znów była płynna, a do tego nasza reprezentacja czerpała ogromne korzyści z agresywnej obrony kombinowanej. Gdy z dystansu przymierzył Koszarek, a dwa osobiste dołożył Pamuła, Chińczykom została zaledwie 2-punktowa (59:57) przewaga.

Biało-czerwoni nadal napierali i przejęcie przez nich wyniku było tylko kwestią czasu. Po trójce Koszarka nasza reprezentacja wreszcie powróciła na prowadzenie (60:59), które utraciła jeszcze w pierwszej kwarcie. Chińczycy nawet w rezerwowym ustawieniu z nastoletnimi Ali Lun i Wang Zhelin, byli bardzo groźni, zwłaszcza w rzutach z dalszych odległości.

W końcowych minutach mieliśmy „powtórkę” z poprzedniego dnia, bowiem przez ostatnie 120 sekund oba zespoły tylko wymieniały się prowadzeniem, grając kosz za kosz. Znów niezwykle ważny rzut z dystansu pod presją trafił Ignerski, aczkolwiek nasz zespół ponownie w kluczowej akcji popełnił stratę. Tym razem Polacy mieli jednak więcej szczęścia, bowiem mogący grać do końca Chińczycy zdecydowali się na przedwczesny rzut, który zakończył się stratą.

Po przerwie na żądanie Polacy mieli co prawda piłkę, lecz na zegarze pozostały zaledwie 2 sekundy. Gdy wydawało się, że żaden z polskich koszykarzy nie zdoła się uwolnić spod presji, zasłonę w plecy wykorzystał Przemysław Zamojski, który zamienił podanie od Pamuły na punkty. W ostatniej sekundzie rzutu rozpaczy nie trafił jeszcze Zhizhi i tym samym biało-czerwoni pokonali Chiny 81:79, wygrywając pierwszy mecz w te wakacje. 18 punktów i dziewięć zbiórek zapisał na swym koncie najskuteczniejszy w polskiej ekipie Gortat.

udostępnij