Krośnianie awans do finału okupili sporymi stratami. W ostatnim meczu ćwierćfinału stracili istotnego w rotacji pod koszem Andrzeja Misiewicza, a podczas decydujących batalii z AZS WSGK Polfarmex ze składu wypadli dwaj rozgrywający Kamil Łączyński i Rafał Glapiński. Ten drugi na pewno nie zagra już do końca sezonu, występ Łączyńskiego w finale być może będzie jeszcze możliwy. Pierwszy mecz o mistrzostwo pierwszej ligi pochodzący z Warszawy koszykarz oglądał jednak z ławki rezerwowych.
W tej sytuacji prowadzącym grę krośnian był głównie Dariusz Oczkowicz, któremu momentami pomagali Łukasz Szczypka a nawet Dawid Adamczewski. Pochodzący z Gorlic zawodnik w fazie play-off imponuje formą, skuteczny był także w starciu ze Śląskiem, ale wspólnie z kolegami z obwodu nie zawsze dobrze współpracował z wysokimi graczami. PBS Bank Efir Energy w całym spotkaniu miał aż 25 strat (przy 11 rywali) i to w dużej mierze zadecydowało o porażce przyjezdnych.
Śląsk solidnie zagrał zwłaszcza w obronie, gdzie brylował Radosław Hyży. Znany z nieustępliwości, częstej gry na pograniczu faulu koszykarz w ataku popełniał błędy (kilka przestrzelonych łatwych rzutów), ale swoim doświadczeniem wybitnie pomógł kolegom w defensywie. Hyży nie tylko dobrze wymuszał faule, potrafił też odcinać wysokich graczy rywali od podań, czego efektem było łącznie aż 9 przechwytów, czyli tyle ile cały zespół z Krosna.
O ile trener Dusan Radović postawił na piątkę, której skład nie był zaskoczeniem, o tyle Tomasz Jankowski po raz kolejny postanowił wprowadzić drobne roszady. Obok Michała Gabińskiego, Marcina Fliegera, Łukasza Diduszko i Pawła Kikowskiego pojawił się w niej Norbert Kulon. Takie rozwiązanie nie zdało jednak egzaminu, bo krośnianie rozpoczęli mecz od prowadzenia 6:0 i 8:3. Podwyższenie składu oraz cierpliwsza gra w ataku sprawiła, że najlepszy zespół rundy zasadniczej rzucił dwanaście punktów z rzędu. Tę przewagę Śląsk utrzymał do przerwy, po której znów dominowali przyjezdni.
Pod koniec drugiej kwarty było nawet 39:23 dla wrocławian, ale pierwsza piątka PBS Bank Efir Energy szybko doprowadziła do wyniku 39:38. Od tego momentu mecz niemal do końca był wyrównany, choć cały czas nieznaczną przewagę mieli gracze Śląska. Pod koniec trzeciej kwarty skuteczny w ataku był zwłaszcza bohater piątego meczu z Polskim Cukrem SIDEn Marcin Flieger, który dwukrotnie trafił z dystansu, a potem dołożył jeszcze dwa punkty po przechwycie Hyżego.
Ambitni krośnianie walczyli do końca, odrabiając w czwartej kwarcie nawet dziewięciopunktową stratę. Od wyniku 63:64, miejscowi zdobyli jednak dwanaście punktów, wykorzystując niemal każdą akcję w ataku. W tym czasie podopieczni Radovicia wykorzystali tylko jeden rzut wolny.
Stan rywalizacji - 1:0 dla Ślaska Wrocław. Kolejne spotkanie w poniedziałek o godzinie 19:15 we Wrocławiu. W finale gra się do trzech wygranych.
Adam Wall