Maciej Lampe nie może doczekać się meczu ze Szwecją

Maciej Lampe w wieku pięciu lat wyjechał z rodzicami do Szwecji, gdzie dorastał i stawiał pierwsze kroki na koszykarskim parkiecie. Jak sam mówi, nie żałuje swojej decyzji sprzed lat o grze dla reprezentacji Polski i nie może doczekać się meczu ze Skandynawami. Początek niedzielnych zawodów w Hali Globus w Lublinie o godzinie 18.

- Nie wygrają tego meczu - mówi Lampe z wyraźnym zadowoleniem w głosie. Skrzydłowy miał okazję zamienić kilka słów po szwedzku z koszykarzami rywali, ale nie usłyszał, żadnych docinek pod swoim adresem. - To były luźne rozmowy - zaznacza zawodnik, który w piątek nie zagrał z Ukrainą z powodu problemów z plecami.

W starciu z Wielką Brytanią Lampe pojawił się w wyjściowej piątce, a jego obecność na boisku bardzo zacieśniła strefę podkoszową rywali. Korzystali na tym gracze pozostający na  obwozie, którzy łącznie trafili aż 16 rzutów z dystansu. Lampe swoje pierwsze punkty rzucił dopiero pod koniec pierwszej połowy, ale wcześniej kilkukrotnie otwierał partnerom drogę do kosza. Już po 4 minutach gry miał na swoim koncie 4 asysty, a często po jego podaniach piłka wędrowała na obwód, gdzie po szybkim zagraniu niskiego gracza niepilnowany pozostawał Thomas Kelati, który trafiał z dystansu jak natchniony. - Gra z Marcinem bardzo ułatwia mi sytuację. W meczu z Wielką Brytanią nie grałem super agresywnie i na maksimum, bo jeszcze odczuwam lekki uraz pleców. W starciu ze Szwecją spróbuję podkręcić tempo i być bardziej agresywnym, przede wszystkim grając na pozycji środkowego. Mam nadzieję, że jutro będę czuł się lepiej fizycznie i będę mógł pokazać swoją prawdziwą dyspozycję - zaznacza urodzony w Łodzi koszykarz.

- Trener prosił o większą komunikację w obronie oraz większą zespołowość w ataku. Myślę, że w sobotę to nam się udało. Może nie zagraliśmy rewelacyjnego meczu, ale to dobry prognostyk przed zawodami ze Szwecją. To na pewno będzie dobre spotkanie - dodaje Lampe.

 

Adam Wall

udostępnij