Kobryn: Potrafimy grać zespołowo

- Trzeba się cieszyć, ze potrafimy grać zespołowo, że jesteśmy razem na dobre i na złe. Potrafimy wyciągać wnioski i wychodzić z trudnych sytuacji na naszą korzyść - mówi reprezentantka Polski Ewelina Kobryn.
news Zdjęcia | fot. Kuba Skowron

Wojciech Kłos: Mecz ze Słowacją był jednym z kluczowych w tych kwalifikacjach. Zwycięstwo dało przewagę psychologiczną.

Ewelina Kobryn: Grałyśmy o zwycięstwo. Nie chciałyśmy doprowadzić do takiej sytuacji, w której Słowacja wygra, ponieważ później zaczęłaby się nerwówka, liczenie punktów. Teraz jesteśmy w bardzo komfortowej sytuacji. Jesteśmy na pierwszym miejscu, daje nam to trochę spokoju przed meczami rewanżowymi. Przede wszystkim nie możemy teraz spocząć na laurach. Trzeba wygrać kolejne trzy mecze, żeby udowodnić, że to my jesteśmy faworytkami tej grupy.

W ostatniej kwarcie meczu ze Słowacją przeciwniczki odrobiły straty i doprowadziły do dogrywki. Dlaczego tak się stało?

- Były bardziej skuteczne. Zaczęły grać penetracją, ściągać obronę i szukać w strefie podkoszowej łatwych punktów. Troszeczkę nas tym rozbiły, nie było tak zwanej drugiej rotacji. To są rzeczy nad którymi trzeba popracować. Jak widać - dałyśmy jednak radę, miałyśmy więcej atutów po naszej stronie.

W dogrywce niesamowite rzuty trafiała Kristi Toliver, ale to reprezentacja Polski grała zespołowo i cierpliwie. Właśnie to przyniosło sukces?

- W dogrywce zagrałyśmy zespołowo i to się liczy. Wytrzymałyśmy kondycyjnie, co pokazuje, że zespół jest dobrze przygotowany do tych kwalifikacji. Możliwe, że wynik byłby lepszy, gdyby zagrały trzy zawodniczki, które są kontuzjowane: Agnieszka Szott-Hejmej, Martyna Koc i Magdalena Skorek. Może ten mecz byłyby łatwiejszy. Dzisiaj fajnie zafunkcjonowała Justyna Żurowska, dziewczyny dobrze szukały i wykorzystywały również mnie. W ważnych momentach rzuty wolne trafiała Kasia Krężel. Trzeba się cieszyć, ze potrafimy grać zespołowo, że jesteśmy razem na dobre i na złe. Potrafimy wyciągać wnioski i wychodzić z trudnych sytuacji na naszą korzyść.

Od razu po dołączeniu do reprezentacji stała się Pani jedną z kluczowych zawodniczek. Czy czuje się Pani liderką?

- Nie lubię tego określenia. Najważniejsze, żeby zespół wygrywał i aby dać z siebie wszystko. Czy jestem liderką? Nie czuję się nią. Na pewno staram się pokazać i dać z siebie jak najwięcej.

Następny mecz już w środę gracie na wyjeździe z Luksemburgiem. To zespół trochę anonimowy i chyba ciągle nie do końca wiadomo, czego można się po nim spodziewać.

- Wiadomo, że Luksemburg jest w tym momencie najsłabszą drużyną w naszej grupie. Oglądałam jeszcze w Stanach jak nasze dziewczyny z nimi grały. To jest niedoświadczony zespół, z małą liczbą zawodniczek obytych w świecie koszykówki. Dużo tam młodości i nonszalancji. Wiadomo, to są kwalifikacje. Zawsze trzeba grać swoje i dążyć do tego, aby wygrywać takie spotkania jak największą liczbą punktów. Dziewczyny, które ostatnio grały słabiej lub mniej mogą się w takich meczach odbudować.

 

udostępnij