Ponitka: dwa tygodnie temu przegralibyśmy z Niemcami

- W naszej kadrze jest wielu młodych graczy, którzy po raz pierwszy muszą brać na swoje barki tak dużą odpowiedzialność za wynik seniorskiej reprezentacji. To jest dobre dla polskiej koszykówki, bo my w następnych latach możemy dać tej drużynie jeszcze więcej - mówi po wygranym 68:67 meczu z Niemcami skrzydłowy reprezentacji Polski, Mateusz Ponitka.

Reprezentacja Polski pokonała w Toruniu wyżej notowanych Niemców, ale nie da się ukryć, że był pan jednym z bohaterów tego meczu. W ostatnim sezonie wykonywał pan rzuty wolne z 70-procentową skutecznością, ale tym razem trafił pan obie próby, wyprowadzając kadrę na jednopunktowe prowadzenie. Co Pan czuł podczas wykonywania rzutów wolnych?

- Podszedłem do tego spokojnie. Chciałem rzucić miękko i to mi się udało. Oba rzuty wpadły, ale tak naprawdę kluczowa była nasza akcja w obronie, gdyby Schroeder trafił, rozmowa toczyłaby się w zupełnie w innym tonie.

Wymuszając faul, zaatakował pan kosz w swoim stylu, bardzo agresywnie, a przecież przez kontuzję dołączył pan do kadry nieco później niż pozostali zawodnicy.

- Jeżeli przyjeżdżam na kadrę, to znak, że jestem gotowy do gry na sto procent. Nie musimy więc rozmawiać o moim barko, bo o tym urazie już zapomniałem.

Polska miała w tym meczu lekką przewagę, ale nieustępliwi, walczący fizycznie Niemcy, w końcówce potrafili odrobić straty. Porażka w takich okolicznościach zwykle boli najmocniej.

- W tym momencie pokazaliśmy, jak dojrzeliśmy jako zespół. Jeszcze dwa tygodnie temu końcówka pewnie wyglądałaby inaczej, miesiąc wspólnej pracy dał nam jednak bardzo dużo. Pojawiło się większe zaufanie, cały czas rozwijamy się też indywidualni. Proszę zauważyć, że w naszej kadrze jest wielu młodych graczy, którzy po raz pierwszy muszą brać na swoje barki tak dużą odpowiedzialność za wynik seniorskiej reprezentacji. To jest dobre dla polskiej koszykówki, bo my w następnych latach możemy dać tej drużynie jeszcze więcej.

Trener Mike Taylor stanowczo, lecz spokojnie reagował na wasze niepowodzenia w końcówce spotkania, tak jakby mocno ufał waszej mentalności i rozwojowi indywidualnemu?

- Nie byliśmy faworytem tego meczu, nie czuliśmy aż tak dużej presji, jak nasi rywale. Zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie w obronie. W ataku były jakieś niedociągnięcia, ale do rewanżu mamy jeszcze trochę czasu, więc będziemy mogli dopracować kilka spraw. W niedzielny wieczór lekko świętowaliśmy wygraną z Niemcami, ale dzień później w pełnym skupieniu rozpoczęliśmy przygotowania do starcia z Luksemburgiem.

Wygraliście mecz z Niemcami, ale pan mocno notuje nastroje wśród kibiców.

- Nie popadamy w hurra optymizm, jeszcze nie jesteśmy na EuroBaskecie. Skupiamy się na następnym meczu. Na pewno Luksemburg się przed nami nie położy. Musimy tam pojechać i zrobić swoje.

Choćby przez moment rozmawialiście przed meczem z Niemcami o Luksemburgu?

- Nie da się ukryć, że skupiliśmy się na starciu z Niemcami. Bardzo nam zależało na dobrej grze w Toruniu i to nam się udało. Mogę jednak zapewnić, że na Luksemburg przygotujemy się równie mocno.

 

AW

udostępnij