Skibniewski: Jedziemy na Mistrzostwa Europy!

- Dostaliśmy się na EuroBasket awansem sportowym z pierwszego miejsca. Liczę na to, że polska koszykówka znowu powoli będzie się wspinała w górę – mówi reprezentant Polski Robert Skibniewski.
news Zdjęcia | fot. Andrzej Romański

Dominika Kuchta: Ponownie zaserwowaliście kibicom wiele emocji. Prowadziliście od drugiej połowy, ale Austriacy potrafili jednak doprowadzić do dogrywki. Co się stało w tej ostatniej minucie czwartej kwarty?

Robert Skibniewski: Austriacy postawili wszystko na jedną kartę. Wpadły im dwa desperackie rzuty za trzy punkty z bardzo szalonych pozycji i wrócili do gry. To nam trochę podcięło skrzydła. Tak zaczęła się ta nerwowa końcówka.

Cel reprezentacji został jednak osiągnięty – awansowaliście na Mistrzostwa Europy!

- Tak, to były superkwalifikacje, superokres i superwakacje. mimo tej porażki w Austrii.  42 sekundy dzieliły nas od zakończenia kwalifikacji bez porażki. W tym meczu też było blisko, ale na szczęście my wyszliśmy z tego obronną ręką. Cel osiągnięty – awansowaliśmy z pierwszego miejsca, wygraliśmy dwa razy z Niemcami, dwa razy z Luksemburgiem, raz z Austrią, raz przegraliśmy w tych 42 sekundach. Myślę, że ta grupa ludzi może być z siebie bardzo zadowolona. Także kibice, bo dochodziły mnie słuchy, ze nie wszyscy byli zadowoleni z tego personalnego składu. Było minęło, to już historia. Jedziemy na Mistrzostwa Europy.

Zespół trenera Wernera Sallomona był trudnym rywalem do pokonania. W poprzednim meczu ważnym graczem był Thomas Klepeisz, w tym Rasid Mahalbasić. Co w grze Austriaków sprawiło najwięcej trudności?

- Mahalbasić grał w lidze tureckiej, teraz w Astanie.  Z tego co słyszałem gra za potężne pieniądze. To jest naprawdę czołówka europejska - Mahalbasić rzuca, podaje, penetruje, kawał gracza. Woleliśmy, żeby to on rzucił te 30 punktów, a skupić się na zatrzymaniu reszty. Niestety Thomas Schreiner otworzył się niesamowitymi rzutami. I dzięki temu rywale trzymali się w grze.

Początek meczu nie był łatwy. Drużyna Austrii miała dużą przewagę w pierwszej kwarcie, jednak szybko odrobiliście straty. Ale co się dzieje z pierwszymi minutami w Reprezentacji Polski?

- Oni mieli wolne pozycje – trafiali, my mieliśmy wolne pozycje – nie trafialiśmy. W pewnym momencie role odwróciły się. My  wróciliśmy do gry, wyszliśmy na prowadzenie. To był dla nas naprawdę bardzo ciekawy mecz. W każdej z kwart ktoś zaistniał i tym jest właśnie drużyna. Nie chodzi o to, żeby jeden zawodnik grał cały czas, ale żeby inny również się włączył i wniósł zagrożenie z ławki, czy bezpośrednio z placu.

To był ostatni mecz tych kwalifikacji. Każdy z was wróci do swoich zespołów. Ciężko będzie rozstać się z klimatem kadry?

- Na pewno będzie ciężko, ale takie jest życie, takie są realia. Na pewno sobie teraz porozmawiamy, przybijemy się gołymi , spoconymi klatami. Grupa była niesamowita w tym roku i mam nadzieję, że w tę stronę to wszystko będzie szło. Dostaliśmy się na EuroBasket awansem sportowym z pierwszego miejsca. Liczę na to, że polska koszykówka znowu powoli będzie się wspinała w górę.

Jakie doświadczenia Robert Skibniewski wyniesie ze współpracy z trenerem Mikem Taylorem i całą kadrą?

- Wyniosę dużo cennego doświadczenia - zarówno jeśli chodzi o współpracę z trenerem, jak i z zawodnikami - zatrzymam je dla siebie. Cieszę się bardzo, ze brałem w tym wszystkim udział. Chciałem tego - nie ukrywam i nigdy nie ukrywałem. Mój plan wypalił, jestem bardzo szczęśliwy i mogę spokojnie, z uśmiechem na twarzy, wracać teraz do klubu.

Czy Reprezentanci Polski są gotowi na trudy nadchodzącego sezonu?

- Wiadomo - ja jestem świetnie przygotowany. Dominik Narojczyk i maser Arkadiusz Markiewicz wykonali fantastyczną robotę. Wymęczyli nas masażami, odnowami i treningami. Bardzo ich lubię i szanuję.  Z przyjemnością będę wspomnieniami wracał do tej współpracy i z otwartymi ramionami witał ich w trakcie sezonu, ale też cieszę się, że nie będę musiał oglądać ich każdego ranka (śmiech).

 

udostępnij