Skarb Kibica: Zgrana kadra z polskiej ligi

W te wakacje z różnych powodów zabrakło w szeregach naszej kadry dotychczasowych jej filarów – Marcina Gortata, Macie-ja Lampego, Łukasza Koszarka czy Thomasa Kelatiego. Nowy szkoleniowiec kadry Mike Taylor musiał zatem zbudować nowy zespół, który miał stanąć do walki o EuroBasket 2015. Kogo zatem wybrał trener do swojej debiutanckiej bitwy? Graczy z Tauron Basket Ligi - pisze w Skarbie Kibica Tauron Basket Ligi Maciej Wróbel z serwisu PROBASKET.
news Zdjęcia | fot. Andrzej Romański

Skarb Kibica TBL Polska Liga Koszykówki przygotowała wspólnie z portalem PROBASKET

Można go ściągnąć w formacie .pdf TUTAJ

 

Wiosną trener Taylor rozpoczął rozmowy na temat gry w kadrze z czołowymi polskimi zawodnikami, rozsianymi po różnych ligach świata. Pod koniec maja wybrał 26 zawodników, z którymi chciałby współpracować. Część obiecała gotowość do gry, ale ich plany pokrzyżowały kontuzje. Część postanowiła z różnych powodów, że latem kadrze nie pomoże w walce o awans.

Ostatecznie na początku sierpnia, tuż przed turniejem Energa Toruń Cup - pierwszym poważnym sprawdzianem kadry Mike’a Taylora - w grze pozostało 12 zawodników, którzy mieli walczyć o awans do Mistrzostw Europy w wakacyjnych kwalifikacjach. Na tej liście tylko 4 zawodników grało w poprzednim sezonie poza granicami naszego kraju, w tym dwójka w silnej lidze akademickiej: Mateusz Ponitka (BC Ostenda - Belgia), Szymon Szewczyk (Virtus Roma - Włochy), Tomasz Gielo (Liberty - NCAA) i Przemysław Karnowski (Gonzaga - NCAA). Reszta zawodników reprezentowała polską ekstraklasę.

Eksperci i kibice kiwali głowami, że z takim składem niewiele zdziałamy w starciach z faworytami naszej grupy Niemcami, a i Austria może nas ograć w dwumeczu. Jednak trener Taylor ze swoją pozytywną i amerykańską wizją koszykówki nie stawiał budowanego zespołu na straconej pozycji.

- Jestem bardzo podekscytowany tymi nominacjami. Wierzę, że stworzymy zgraną drużynę, która osiągnie cel, jakim jest awans do EuroBasketu 2015. Chcę zbudować zespół, z którego Polska będzie dumna - mówił po ogłoszeniu nominacji do kadry jej szkoleniowiec.

I rozpoczął pracę na zgrupowaniu z zawodnikami. Sparingi nie dawały pełnego obrazu możliwości wybranych przez Mike’a Taylora graczy i prawdziwym sprawdzianem miał być pierwszy mecz kwalifikacji z Niemcami – na początek rywalizacji od razu trafiliśmy na najniebezpieczniejszego rywala z grupy. Emocje zaczęły się już od pierwszego gwizdka. Ostatecznie w zaciętej i nerwowej końcówce zwycięstwo 68:67 dały nam dwa rzuty wolne Mateusza Ponitki. Kolejne spotkania wzbudzały wielkie zainteresowanie i przyciągały wielu kibiców, bo okazało się, że kadra Taylora to zgrana i dobrze rozumiejąca się w ataku drużyna.

Nawet wynik z outsiderem naszej grupy Luksemburgiem robi wrażenie, bo mało kiedy w historii polskiej koszykówki roznosiliśmy rywali różnicą 52 punktów. Po drodze przydarzyła się nam wpadka z Austrią i w ostatniej akcji meczu daliśmy się ograć minimalnie 83:81, ale zrewanżowaliśmy się w decydują-cym o awansie meczu z tym samym rywalom, pokonując Austrię w dogrywce 90:85. Polska kadra wywalczyła awans do EuoBasketu 2015 przed faworyzowanymi i silnymi Niemcami oraz Austrią, która zaskakująco okazała się bardzo trudnym rywalem.

Kto zatem wywalczył ten awans dla Polski? Głównie gracze z Tauron Basket Ligi. W sierpniowych kwalifikacjach czterech naszych kadrowiczów zdobywało więcej niż 10 punktów na mecz, z czego aż trzech to reprezentacji TBL: Adam Waczyński - do niedawna gracz Trefla Sopot (14 pkt - 19. miejsce wśród wszystkich graczy kwalifikacji), mistrz z PGE Turowem Zgorzelec Damian Kulig (12.7 pkt) i wicemistrz ze Stelmetu Aaron Cel (12 pkt). Stawkę uzupełnił Mistrz Belgii z BC Ostenda Mateusz Ponitka (13 pkt), który wprawdzie od roku gra poza naszym krajem, ale poprzednie dwa lata spędził jako czołowy gracz Asseco Prokomu Gdynia.

A jak było ze skutecznością tych rzutów? Tutaj zaimponował świeży mistrz Polski ze Zgorzelca Damian Kulig, który został najcelniej rzucającym graczem całych kwalifikacji - polski pod-koszowy trafiał ze skutecznością 64,6%, oddając w każdym z sześciu meczów średnio 8 rzutów. Niewiele gorzej wypadł w tej klasyfikacji Aaron Cel – 62,5% (3. miejsce w klasyfikacji ogólnej) oraz Adam Waczyński – 52,8% (13. miejsce). Ten ostatni zresztą dał się poznać naszym europejskim rywalom jako strzelec za trzy – z wynikiem 53,6% (15 trójek na 28 prób) zajął 8. miejsce wśród wszystkich graczy kwalifikacji.

Jak rozłożył się drugi bardzo ważny element w koszykówce, czyli zbiórki? Pod tablicami najlepszy także był Kulig z 6,8 ze-branej piłki na mecz (17. miejsce). Niemal na podobnej intensywności pomagał mu coraz bardziej doświadczony i odważniejszy Przemysław Karnowski (6,3 zbiórki). Nasza podstawowa jedynka Robert Skibniewski rozdawał kolegom średnio 4,3 asysty (12. miejsce w ogólnej klasyfikacji). 3,8 asysty notował Kamil Łączyński, którego roli dziwiło się wielu sympatyków naszej kadry, ale zawodnik Rosy Radom bardzo dobrze realizował pomysł Mike’a Taylora.

Zresztą wynik Łączyńskiego robi wrażenie, kiedy zobaczymy, ile minut spędzał na boisku – ledwie 14,6 minuty, a krócej od niego wśród 12 zawodników na placu gry pojawiali się tylko Szymon Szewczyk i Tomasz Gielo. Bardzo dobre wyniki zawodników Tauron Basket Ligi to nie przypadek, bo właśnie na nich stawiał trener Taylor, co widać właśnie po minutach. Szewczyk i Gielo (dwaj zawodnicy z zagranicznych klubów) grali najmniej, a Przemysław Karnowski z powodu nagłej choroby opuścił aż trzy mecze. Zatem nie dziwi, że najwięcej na parkiecie czasu spędzali gracze naszej ligi – Waczyński (26,7 min.), Skibniewski (24,2 min.), Aaron Cel i Przemysław Zamojski (obaj po 24 min.). Piąty wynik należy po Mateusza Ponitki (22,8 min.).

Patrząc na skład kadry, która wywalczyła awans na EuroBasket 2015, widać od razu, że o jej sile stanowili gracze naszej rodzimej ligi. Od kilku sezonów daje się słyszeć głosy, że w TBL brakuje gwiazd, że poziom rozgrywek spada, ale jednak nasi rodacy potrafią być w niej liderami czołowych zespołów, co jak widać, z sukcesami można przenieść na grę kadry. Być może pomógł im w tym przepis o dwóch Polakach, którzy w trakcie ligowych meczów muszą przez cały czas jego trwania przebywać na parkiecie. Zasada ta w życie weszła już kilka dobrych lat temu i być może w końcu doczekamy się zamierzonych jej efektów.

Co jeszcze widać na pierwszy rzut oka po składzie naszej kadry, to cztery nazwiska – Karnowski, Ponitka, Michalak i Gielo. To, m.in. ci czterej gracze wywalczyli w 2010 r. tytuł wicemistrzów Świata do lat 17 pod wodzą Jerzego Szambelana. Młodzi Polacy ulegli w finale Amerykanom, mającym w składzie, m.in. obecnego kolegę Marcina Gortata z Washington Wizards Bradleya Beala czy też czołowego podkoszowego Detroit Pistons i uczestnika ostatnich Mistrzostw Świata rozgrywanych w Hiszpanii Andre Drummonda. Być może cechą charakterystyczną i największym sukcesem myśli szkoleniowiej Mike’a Taylora będzie zbudowanie kadry narodowej w oparciu o graczy, którzy stanowią o sile polskich zespołów i o zawodników, którzy w młodzieżowej rozgrywkach byli w światowej czołówce – tuż za Amerykanami.

Maciej Wróbel - PROBASKET

udostępnij