Cygan: Podnosić poprzeczkę

- Chodzi o to, żeby cały czas podnosić sobie poprzeczkę. Jeśli one będą już coś potrafiły wykonywać, to ja będą ją podnosił. Staram się wycisnąć z nich jak najwięcej - mówi Mirosław Cygan, koordynator przygotowań motorycznych przy Reprezentacji Polski Kobiet.

news Zdjęcia | Kuba Skowron

Wojciech Kłos: Główny nacisk podczas zgrupowania w COS Cetniewo kładziecie na przygotowanie motoryczne. Nad czym konkretnie pracujecie?

Mirosław Cygan: Została przyjęta opcja, że przygotowujemy się do przyszłości. Dlatego - w większości - mamy tu do czynienia z młodymi koszykarkami i chcemy sprawdzić ich umiejętności. Sprawdzamy takie parametry jak wytrzymałość, szybkość, zwinność, skoczność. Poświęcamy treningi głównie takiej analizie. Oprócz testów, robimy trening wytrzymałościowy, ukierunkowany na obronę, a także wykonujemy sporo ćwiczeń dynamicznych: zwinnościowo-szybkościowych. Nie zapominamy także o treningach siłowych. Niektóre dziewczyny po raz pierwszy zetknęły się tutaj z pewnymi ćwiczeniami na siłowni. Uczymy ich poprawności wykonywania poszczególnych ćwiczeń. Dla mnie siła również jest ważnym elementem w koszykówce.

Dla niektórych zawodniczek to już kolejne zgrupowanie w ostatnim czasie. Czy może Pan powiedzieć, że robią postępy?

- Robiłem testy we wrześniu, w grudniu i teraz. Są różne wahania - niektóre polepszyły swoje wyniki, u innych coś drgnęło, a niektóre mają wyniki słabsze. Te koszykarki, z którymi pracowałem wcześniej, już mnie trochę poznały. Dużo łatwiej mi się z nimi pracuje, one już rozumieją o co mi chodzi, poznały moje ćwiczenia. Jeżeli chodzi o przygotowanie, to jest to proces długofalowy, nie poprawimy niczego w błyskawicznym tempie. Dopiero teraz zaczynamy coś budować, wcześniej mieliśmy za mało czasu na to - ważne były mecze kwalifikacyjne i liga.

Pracuje Pan też z mężczyznami. W treningach z kobietami stosuje Pan te same ćwiczenia, czy jednak są różnice?

- Mogę powiedzieć, że 70 procent ćwiczeń jest tych samych, pozostałe są inne. Kobiecy sport trochę się różni od męskiego. Kobiety starają się być bardziej dokładne i trzeba je mniej pilnować niż mężczyzn. Należy jednak w ich przypadku stosować trochę inne ćwiczenia.

Ma Pan renomę wymagającego trenera. Koszykarki chętnie wykonują wszystkie ćwiczenia, czy jednak zdarza się Panu na nie narzekać?

- Ja będę zawsze „narzekał” (śmiech). Chodzi o to, żeby cały czas podnosić sobie poprzeczkę. Jeśli one będą już coś potrafiły wykonywać, to ja będą ją podnosił. Więc to moje „narzekanie” zawsze będzie. Staram się wycisnąć z nich jak najwięcej - w miarę ich możliwości. Niektóre potrafią więcej, niektóre mniej i na to - szczególnie w dużej grupie - trzeba zwracać uwagę. Najważniejsze, żeby one się starały, żeby chciały i były zmotywowane. Po pewnym czasie zawsze przyjdą efekty. Tu wszyscy chcą pracować. Zobaczymy jak długo ze mną wytrzymają (śmiech).


 

udostępnij