- To wielki dzień dla polskiej koszykówki. Na początku meczu zawodnicy byli spięci. Widać było, że im bardzo zależy, ale nie mogą wstrzelić się do kosza. Później ochłodzili jednak głowy i zaczęli grać swoją koszykówkę. Z perspektywy całych eliminacji i zasłużyli na tę wygraną - cieszył się prezes PZKosz.
- Cały zespół wykonał wyśmienitą robotę pod kierunkiem Mike’a Taylora. Wspaniały zespół i wspaniali chłopcy - komplementował Radosław Piesiewicz, który bezpośrednio po meczu nie był w stanie przeczytać wszystkich gratulacji, docierających na jego telefon. - Aparat rozgrzał się do czerwoności. Rozmawiamy kilkadziesiąt minut po meczu, a wiadomości cały czas napływają. Zajmie mi sporo czasu przeczytanie i odpisanie wszystkim. To są jednak bardzo miłe obowiązki - dodaje.
Zdaniem Prezesa PZKosz emocje na trybunach były bardzo duże. - Chyba nawet jeszcze większe niż na ławce rezerwowych. Wspólnie z Prezesem Grzegorzem Bachańskim patrzyliśmy na to wszystko z boku, nie mając wpływu co wydarzy się na boisku. Mało nie dostałem zawału. Dopiero kilkadziesiąt minut po meczu zaczęło ze mnie schodzić ciśnienie. To co zrobili chłopcy jest wielką sprawą. Myślę, że to co się stało do nas jeszcze nie dotarło.
Chorwacka federacja zapewniła Prezesowi Radosławowi Piesiewiczowi miejsce w górnej części trybun. Z perspektywy całego spotkania szef PZKosz cieszył się, że to właśnie tam oglądał zawody. - Chyba nie mógłbym obserwować tego spotkania z poziomu parkietu, bo nie wytrzymałbym tego nerwowo. Nieważne skąd oglądałem zawody, ważne, że awansowaliśmy do mistrzostw świata - uśmiecha się Prezes PZKosz.
Ostatnie spotkanie kwalifikacji do mistrzostw świata Polacy rozegrają 25 lutego w ERGO ARENIE! Od godz. 18:00 kibice zobaczą występy Kamila Bednarka oraz Roksany Węgiel, a o 20:30 mecz Biało-Czerwonych z Holandią! Bilety dostępne na eBilet.pl
