Z trzykrotnymi srebrnymi medalistami igrzysk olimpijskich, mistrzami świata i trzykrotnymi mistrzami Europy Biało-Czerwoni rozegrali wyrównane zawody. Jeszcze w połowie czwartej kwarty po akcji Adama Waczyńskiego przegrywaliśmy różnicą czterech punktów. Niestety rywale na trafienie naszego kapitana odpowiedzieli jedenastopunktową serią. Tych strat nie zdołaliśmy już odrobić.
- Dziękuję chłopakom za determinację i walkę. We wcześniejszych fragmentach meczu Hiszpanie odskakiwali nam na dziesięć punktów, ale ja cały czas wierzyłem, ze będziemy w stanie nawiązać walkę. Tak też się stało. W grze o półfinał byliśmy niemal do końca. Swój dzień miał jednak Willy Hermangomez Geuer a doświadczenie zbierane na światowych boiskach od najmłodszych lat wykorzystał Ricky Rubio – analizuje Radosław Piesiewicz.
Biało-Czerwoni choć przegrali, to w Szanghaju pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie. - Po meczu wszyscy gratulowali naszemu zespołowi. Wielokrotnie życzono nam kwalifikacji do igrzysk olimpijskich w Tokio – relacjonuje Prezes PZKosz, który ma nadzieję, że w Chinach Polakom będzie dane powalczyć o olimpijską kwalifikację. – Z mistrzostw świata bezpośredni awans na igrzyska olimpijskie wywalczą dwa najlepsze zespoły Starego Kontynentu. Bardzo bliscy gry w Tokio są już Hiszpanie, kwestią otwartą pozostaje sprawa drugiego miejsca. Głęboko wierzę, że po środowych meczach mistrzostw świata, w których Francja mierzy się ze Stanami Zjednoczonymi a Czechy z Australią, nadal będziemy w grze o igrzyska w Japonii - zaznacza Radosław Piesiewicz.
Prezes PZKosz po meczu odwiedził także szatnie naszego zespołu. - Na twarzach chłopaków malowała się sportowa złość. Mieli niedosyt z powodu porażki z drugą reprezentacją globu według rankingu FIBA, ale jednocześnie widać było, że chcą w Chinach jeszcze coś udowodnić. W środę pozostaje nam czekać na pierwszego rywala w walce o miejsca 5-8 – kończy szef polskiej Federacji.